Po sparingach z Tychami i Zagłębiakiem: różnica klas

Sparing z Tychami był dla nas naprawdę budujący. Nie przegraliśmy, nie straciliśmy bramki z rywalem, z jakim nie wstyd byłoby przegrać po walce. Wagi do wyników nie przywiązujemy, ale naprawdę przed meczem, wiedząc jak radzili sobie tyszanie w poprzednich sparingach, pokonując bardzo wysoko Ruch Chorzów czy Raków Częstochowa, byliśmy pełni obaw. Udało się uzyskać z tego punktu widzenia dobry wynik, nawiązać momentami z rywalem naprawdę równą walkę. I choć to tylko sparing, to jednak z gatunku tych, w jakich dobry rezultat buduje stabilność, poczucie pewności siebie, podnosi morale. Ale niezależnie od tego sparing ten miał dużą wartość, bo choć generalnie moją drużnę za ten mecz należy pochwalić, to jednak były też takie fragmenty, w jakich Tychy naprawdę pokazały nam, gdzie jeszcze czekać nas musi dużo pracy. Mecz z Zagłębiakiem z kolei miał służyć testom. I faktycznie nie było w nim zespołu Ruchu Radzionków, a zagrał zlepek piłkarzy kandydujących do gry w naszym zespole, wsparty tylko kilkoma piłkarzami z kadry. Spośród tych nowych testowanych jedynie jedenmu piłkarzowi będziemy się dalej przyglądać, reszcie zaś podziękowaliśmy. Była to gra pod sprawdzenie czy ci piłkarze nadają się do gry w trzeciej lidze, i zdał on pod tym względem egzamin, bo pokazał, że dla wielu z nich to jeszcze nie ten czas – powiedział po meczach trener Wojciech Osyra.