Po wygranej nad Wartą Zawiercie

Trener Michał Majsner:
Chciałbym zacząć od pochwalenia decyzji o przeniesieniu tego meczu na piątkowy wieczór. Gra przy światłach to zawsze coś specjalnego, a jak się okazało ten termin przyciągnął na trybuny zdecydowanie więcej widzów niż nasze dwa ostatnie domowe mecze, zaś kibice głośno wspierali nas dopingiem. Przez to atmosfera tego meczu była godna wyższej lig. Ale co najważniejsze uważam, że do całej tej otoczki dostosowali się piłkarze obu drużyn. Wysokie tempo gry, wysoko zawieszona poprzeczka przez rywala. Warta zaprezentowała niezłą jakość piłkarską, a przez to i nam się lepiej grało. Samo boisko było lekko zroszone, a przez to piłka także lepiej chodziła. Wydaje mi się na gorąco, że pierwsze czterdzieści pięć minut w naszym wykonaniu to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza połowa w tym sezonie. Przede wszystkim jednak od początku widać było, że chłopcy bardzo chcieli zmazać tą plamę, jaką zostawiliśmy przed tygodniem w Świętochłowicach. Mimo bardzo słabego meczu ze Śląskiem postawiłem dziś na tych samych piłkarzy, tym samym chcąc pokazać, że mam pełne zaufanie do tej drużyny. Naprawdę uważam, że są to dobrzy piłkarze. I na pewno po jednym słabszym meczu nikogo od drużyny nie odsunę, tym bardziej, że przecież w poprzednich spotkaniach zdawało się to wszystko zmierzać w dobrym kierunku. Pamiętamy, że po fatalnym meczu pucharowym z Gwarkiem bardzo dobrze w Rudzie Śląskiej zareagował Kamil Kopeć, a dziś to samo zrobił Daniel Skalski, ale także Kevin Rocki, który pojawił się w końcówce.

Dawid Stambuła:
Nad wprowadzaniem długich piłek od bramki pracowaliśmy w tygodniu, bo wiedzieliśmy, że właśnie boki boiska są słabszą stroną Warty Zawiercie. Zresztą ogólnie postawiliśmy dziś na szybkie przerzucanie piłki do przodu, tym bardziej, że mamy szybkich bocznych pomocników, czy to Kamila Kopcia, Dawida Gajewskiego, schodzącego Amine Boudguigę, czy wchodzącego z ławki Kevina Rockiego. I takie granie przyniosło skutek w postaci drugiej bramki, bardzo ważnej, bo po niej zespół Warty trochę się podłamał. Co prawda przypadkowo, ale mogę się po meczu cieszyć ze swojej pierwszej asysty w ogóle w mojej grze w piłkę. Najważniejsze dla bramkarza jest jednak zachowanie czystego konta, a tu muszę powiedzieć, że dla mnie bramki dla Warty w tym meczu nie było, z całą pewnością wybijałem piłkę z linii, a sędzia liniowy był spóźniony. Bardzo nam zależało, żeby dziś wygrać. Mecz wieczorem przy światłach, sporo kibiców, fajna atmosfera na trybunach. W takich warunkach dobrze się gra w piłkę, a tym bardziej, że pogoda dziś dopisała.

 

Sponsorem meczu Ruchu z Wartą Zawiercie była firma: