Po wygranej w Koniecpolu Ruch w praktyce Mistrzem Jesieni

To był dla nas bardzo ciężki mecz. Przede wszystkim dlatego, że przeciwnik od początku sprowadził mecz na własne tory, ustawiając się bardzo głęboko i prostymi środkami organizując kontry, przy tym grając z dużą agresją. Wiedzieliliśmy, że tak będzie. Wiedzieliśmy, że nikt dotąd trzech punktów tu nie zdobył, że Pilca straciła tylko trzy bramki u siebie, i to pokazywało, że jest to naprawdę bardzo trudny teren. I jestem przekonany, że jeśli Pilica dalej będzie grała z taką determincją u siebie, to jeszcze wiele drużyn tutaj punkty straci. Naszym atutem nie było też boisko, bo potrzebujemy więcej miejsca dla zastosowania naszej struktury gry. Na mały i nierównym placu gry musieliśmy się bardzo ograniczać w atakach. Dlatego tym bardziej cieszymy się z wygranej.  Bardzo fajnie, że Piotrek Rocki wyprowadził nas na prowadzenie po rzucie wolnym akurat w tak trudnym momencie, kiedy niemal nic nie potrafiliśmy stworzyć z akcji. Doświadczenie i spryt Rockiego po raz kolejny okazało się dla nas niezwykle cenne. Rzeczywiście dotąd bardzo trudno było nam wyprowadzić groźną akcję, i przyszła ona właściwie dopiero wtedy, gdy Patryk Cepek wrzucił do Damiana Sadowskiego, a ten głową podwyższył wynik. Ale powtarzałem mojej drużynie, że musimy być cierpliwi, że to nie jest tak, że wszystko uda się od razu zrobić. Wiedzieliśmy, że wcześniej czy później gospodarze zagapią się w obronie i swoją szansę będziemy mieli, i tylko trzeba ją wykorzystać. I bardzo się cieszę, że w drugiej połowie ta nasza cierpliwość, to wyrachowanie dało nam dwie bramki. Było ciężko, nie byliśmy w stanie tu narzucić własnym warunków gry, ale w takiej a nie innej strukturze rozgrywania akcji też byliśmy pewni, że coś się uda strzelić, i że wyjedziemy stąd z trzema punktami – podsumował mecz trener Wojciech Osyra.