Trener Kamil Rakoczy:
Nie wygrywamy tego meczu na własne życzenie. Koszmary z poprzedniego sezonu wróciły już w pierwszej kolejce. Bardzo proste błędy – wyrzut z autu, jedna piłka do przodu, i nagle z tego bramka. Nie spodziewaliśmy się tego, oczekiwaliśmy czegoś zupełnie innego. Bardzo żałujemy, że nie sięgnęliśmy po trzy punkty. Jestem bardzo zadowolony z przbiegu pierwszej połowy. Z drugiej już nie – podświadomie cofnęliśmy się za głęboko, i rywal to wykorzystał. Zabrakło też nam intensywności gry sprzed przerwy, może chłopcy prowadząc i widząc, że są lepszym zespołem poczuli się za pewnie, może liczyli na kontry, i na szybkie zdobycie drugiej bramki. Nic z tego się nie stało, i zamiast z trzema, wracamy z jednym punktem. Koniecznie musimy się odkuć za tydzień u siebie.
Kamil Banaś:
Wydawało się nam, że mamy ten mecz pod kontrolą. Straciliśmy jednak takie bramki, jakie zupełnie nam nie przystoją. Trzy punkty były na wyciągnięcie ręki, a my zawiedliśmy. Ale nie możemy spuszczać głów. Trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy, sezon jest długi, jeszcze wiele punktów do zdobycia.
Marcin Trzcionka:
Moglibyśmy być w pełni zadowoleni z pierwszej połowy, gdybyśmy zeszli z niej z wyższym wynikiem, a były ku temu możliwości. Sama gra wyglądała naprawdę fajnie. Nie wiem dlaczego po przerwie tak się cofnęliśmy. Nie wykorzystaliśmy swoich okazji, i pozowoliliśmy rywalowi wibić dwie bramki. Wielka szkoda, nie tak to miało wyglądać.
Robert Wojsyk:
Zaczeliśmy mecz dokładnie tak, jak sobie to założyliśmy. Szybko udało się strzelić bramkę, a potem w pełni kontrolowaliśmy grę. Na przerwę zeszliśmy z tylko jednym golem, a w szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy uważać w obronie, by szybko nie stracić bramki, bo sami sobie jakieś sytuacje na pewno wykreujemy. Nikt jednak nie mówił, że mamy się tak cofnąć, jak to zrobiliśmy, i druga połowa wyglądała zupełnie inaczej. Traktujemy ten punkt jak porażkę, nastroje mamy minorowe. Choć może z czasem nauczymy się go szanować. Pokażą to wyniki w następnych kolejkach.