Porażka z Victorią w ocenie trenera i piłkarzy

Trener Rafał Górak:

Gdybyśmy strzelili bramkę w drugiej połowie, a okazji do tego mieliśmy dużo, to wynik byłoby zupełnie inny, odwrotny. Natomiast nie ulega wątpliwości, że to wcale nie jest takie proste, kiedy rywal staje w linii defensywnej praktycznie całą drużyną. Czasem więc zdobycie tego gola się nie udaje, i tak było dziś, podobnie w meczu z Beskidem Skoczów. Ale nie mogę moim piłkarzom odmówić tego, że każdy z nich starał się dziś pokazać z jak najlepszej strony. Wszyscy bez wyjątku się starali, na pewno robili co mogli. Straciliśmy bramkę nie po jakiejś dobrej akcji ofensywnej rywala, bo na takie Victorii w zasadzie dziś nie pozwalaliśmy, ale po kardynalnym błędzie naszego bramkarza. Taka niewdzięczna rola bramkarza, że jak się pomyli to jest „pozamiatane”. Zawodnicy z pola takiej presji nie są poddawani. Mirek musi pracować, żeby błędów takich nie popełniać, a ma szanse być naprawdę znakomitym bramkarzem. Ogólnie ten mecz to dla mnie bardzo, bardzo, bardzo bogaty materiał do analiz, wiele o moich zawodnikach mogłem się z tego meczu powiedzieć. Ale głębsze analizy po przestudiowaniu tych materiałów, bezpośrednio po meczu mogę chyba tylko przyznać, że przegraliśmy zasłużenie, a zadecydował o tym jeden błąd i seria niewykorzystanych okazji bramkowych. Boli jednak bardzo ten wynik, bo choć był to mecz o niższym ciężarze gatunkowym, to porażki nigdy, a tym bardziej przed własną publicznością przyjąć nie mogę. Jestem tutaj trzeci rok trenerem i przegrałem dopiero trzeci mecz u siebie – najpierw z Koszarawą, potem z Victorią Częstochowa, dziś z drugą Victorią. Ale widocznie tak musi być, że trzeba czasami dostać ten policzek, aby się obudzić, tym razem ze snu o meczach w drugiej lidze, i przypomnieć sobie, że jeszcze wiele pracy przed nami. Bardzo dotknęła mnie ta porażka, a teraz oczekuję tylko od moich piłkarzy by zareagowali na nią pozytywnie, ze sportową złością, i środowy mecz z Pniówkiem wyglądał w ich wykonaniu zupełnie inaczej. To będzie świadczyło o ich profesionaliźmie.

Robert Lasek:

Ciężko jest mówić obiektywnie o przegranym meczu, kiedy jeszcze na gorąco się go przeżywa. A jesteśmy w szatni tą porażkę zdenerwowani. Niewykorzystane sytuacje się zemściły, zadecydował błąd naszego bramkarza, który sprokurował rzut karny. Prawda jest taka, że ci którzy dostali dziś szansę, a wcześniej mało grali, na pewno jej nie wykorzystali, bo o tym świadczy wynik. Jakie będą nasze dalsze losy to na pewno zależy teraz od trenera. Ja miałem założenie w drugiej połowie bardziej aktywnie grać na skrzydle, atakować, naciskać rywala. Niestety nie przyniosło to efektów, nie mogę być więc zadowolony.

Dawid Sala:

Bardzo szkoda tych trzech punktów. Przegrywając dziś na pewno popsuliśmy kibicom święto, odebraliśmy im część z tej radości, jaką mieli po awansie. Drużyna, która jest już w drugiej lidze musi grać na drugoligowym poziomie, a my taką grę dziś pokazaliśmy jedynie małymi fragmentami. Był to mecz walki, w którym nie wszyscy udowodniliśmy, że na drugą ligę w pełni zasłużyliśmy. To dotyczy się także mojej osoby, bo mecz w moim wykonaniu nie był najlepszy, a na pewno nie zaliczę go do udanych. Mogę tylko przeprosić za to kolegów i kibiców. Bo to musiało się przełożyć na całokształt naszej gry. A z drugiej strony szkoda też niewykorzystanych sytuacji. Było kilka okazji, które powinniśmy wykorzystać. Byliśmy może nie od rywala słabsi, ale o wiele mniej skuteczni, a że w piłce nożnej liczy się właśnie wykorzystywanie okazji, można powiedzieć, że przegraliśmy dziś w pełni zasłużenie. Trzy punkty pojadą do Chróścic.

Karol Kajda:

Mecz ten mogliśmy śmiało wygrać. Na pewno było kilka sytuacji już przed przerwą, a jeszcze więcej w drugiej połowie. Ja sam miałem dwie sytuacje po których powinny być bramki, jednak trafiałem w poprzeczkę. Rywalom dopisywało szczęście, stworzyli sobie pół akcji, a my sprezentowaliśmy im z tego rzut karny. Porażka boli, i trzeba będzie się z niej odkuć w środę. I odkujemy się, będziemy maksymalnie zmobilizowani, wyjedziemy z podwójnymi siłami, i jestem pewny, że już pierwszą sytuację stuprocentową, jaką sobie w meczu z Pniówkiem stworzymy, wykorzystamy.