– Rozpocznijmy naszą rozmowę od podsumowania rundy jesiennej w wykonaniu naszej drużyny. Jak Pan i Zarząd Klubu ocenia wynik osiągnięty przez piłkarzy w pierwszej części sezonu?
– Za nami już cała jesień, a w niej sporo rozegranych spotkań. To już dobry materiał by pokusić się o podsumowania i wyciągnąć pierwsze wnioski. Uważam, że ani nie było źle, ani też bardzo dobrze, a zatem najlepszym słowem oddającym moją ocenę będzie poprawnie. Były mecze dobre, ale też było kilka takich, w jakich powinno być lepiej. Tyle, że każda drużyna niezależnie od pozycji w lidze może wymienić kilka swoich spotkań, w jakich jej zdaniem powinna wygrać, a nie zremisować, bądź nie zasłużyła na porażkę. Ja nie chcę mówić jakie mecze w naszym przypadku tak oceniamy, ale mogę powiedzieć na pewno jedno – dużym cieniem na ocenę naszej postawy jesienią rzuciły się dwa ostatnie wyjazdy. I tylko tyle, nie chcę się na ten temat powtarzać, lepiej chyba przyjąć to w kategoriach było-minęło, aczkolwiek jest to dla trenerów świetny materiał do wniosków, świetna podstawa do pracy w przerwie zimowej, a dla nas wspólnie do zmian, jakie muszą zajść w tej drużynie. Na pewno startowaliśmy w wielkiej niepewności, jako wielka niewiadoma, nie mając przed pierwszym meczem w lidze żadnej możliwości dobrej weryfikacji poziomu sportowego drużyny. Niezależnie od oceny osiągniętego wyniku, trzeba na pewno powiedzieć, że sobie poradziliśmy, że dostarczyliśmy kibicom kilka naprawdę pamiętnych chwil, bo większość naszych meczów u siebie była emocjonująca, i mogła się podobać. W tym aspekcie to, co sobie zakładaliśmy, udało się spełnić. Aczkolwiek jestem osobą ambitną, i tego samego wymagam od wszystkich pracowników klubu, dlatego muszę przyznać, że liczę na więcej. Jest jeszcze wiosna, i wszystko przed nami.
– Na pewno sygnałem świadczącym o tym, że ambicje sięgają wyżej, są zamiany kadrowe, jakie zimą zajdą w drużynie.
– Tak. Zmiany są nieodzowne, choć nie znaczy to, że byliśmy z kogoś wybitnie niezadowoleni. Jednak rozstania z piłkarzami i plany wzmocnień były w większości przypadków poparte gruntowaną analizą razem z trenerami tego, co jesienią najbardziej kulało, gdzie były największe braki, gdzie zabrakło nam siły rażenia czy zmienników. Zrezygnowaliśmy z pięciu zawodników, i co najmniej pięciu, a może sześciu piłkarzy do tej drużyny dołączy, i wierzę, że będa to tacy zawodnicy, którzy podniosą jej jakość.
– Abstrahując od poziomu sportowego, na pewno dużym sukcesem klubu jest to, że udało się zapewnić drużynie takie warunki pracy, że nie musi się on o nic martwić.
– Bardzo się z tego cieszę, bo to na prawdę godne podkreślenia, że udało nam się w pełni sprostać warunkom trzeciej ligi jeśli chodzi o granie i trenowanie. Obiecałem trenerom przed sezonem, że zrobię wszystko by tak było, by jak najlepiej się im pracowało z piłkarzami, i to się udało. Na podsumowaniu rundy z drużyną padło stwierdzenie, że klub podołał trzeciej lidze, a tak naprawdę jeśli chodzi o organizację – co podkreślił trener Osyra – już jest w tej najlepszej czwórce ligi, i że wręcz nie mamy się czego wstydzić wobec wielu drużyn grających nawet klasę wyżej. Nie jest oczywiście tajemnicą, że w Ruchu Radzionków nie ma żadnych dużych pieniądzy, ale na pewno wszystko jest na czas, co obiecaliśmy piłkarzom, co z nimi ustaliliśmy, jest terminowo dotrzymywane. Oprócz tego mamy warunki do trenowania, zapewnioną odnowę biologiczną, analizy wideo na odprawach, paski i odżywki. To nie jest norma w części innych klubów. Dlatego mogę powiedzieć, że nie tylko sportowo, ale też organizacjnie Ruch Radzionków wrócił do gry.
– Ta dobra sytuacja oganizacyjna jest zauważana także na zewnątrz. Świadczy o tym fakt, że wielu piłkarzy samych zgłasza się do klubu z chęcią gry w żółto-czarnych barwach.
– To prawda. Jest to pochodna sytuacji w innych klubach, w jakich często wielu z tych spraw, jakie wymieniłem brakuje. Piłkarze przecież znają się, kontaktują się między sobą, rozmawiają, i na pewno szybko idzie w eter, że w Ruchu Radzionków jest naprawdę solidnie, jeśli chodzo o organizację, ale też o warunki do pracy. Ważne jest też to, że jest tu w Radzionkowie naprawdę dla kogo grać. Frekwencja na naszych meczach była, jaka była, ale mimo wszystko najlepsza w całej lidze, drużyna i u siebie i na wyjazdach była wspierana przez liczną grupę dopingujących fanów. Kolejny argument jest też taki, że pozostaliśmy klubem na jaki patrzy się w mediach. Można przecież prześledzić w środkach masowego przekazu na Śląsku, że jeśli się jesienią coś pisało o trzeciej lidze, a było tych informacji niestety niewiele, to bardzo często o Ruchu Radzionków właśnie. A to też wpływa na to, że na naszych meczach bywają różni trenerzy, menadżerowie. Zatem gra tutaj jest też szansą dla piłkarzy, żeby się pokazać, żeby dostać szansę może jeszcze spróbować się na wyższym poziomie.
– Wspomnieliśmy o frekwencji na meczach na naszym stadionie – najlepszej w lidze – ale czy Zarząd Klubu jest z niej zadowolony?
– Niestety, nie jest to do końca tak, jak sobie byśmy to życzyli, jak też myśleliśmy, że to będzie wyglądało przed sezonem. Wiem, że ludzie zostali w ostatnich latach przezwyczajeni do grania w pierwszej lidze, do oglądania przy Narutowicza naprawdę głośnych klubów, do występów w tej drużynie piłkarzy o uznanych już nazwiskach. Tego wszystkiego w tej chwili oczywiście brakuje, ale co było, do tego się nie wróci – i trzeba to zaakceptować, że jesteśmy teraz w trzeciej lidze. Ale myślę, że ci wszyscy, którzy kochają Ruch Radzionków, którzy przez ten rok przerwy naprawdę do niego tęsknili, jesienią na naszych meczach byli. Aczkolwiek życzyłbym sobie by na każdym spotkaniu było tylu widzów, co na pierwszym meczu ze Startem czy potem z Szombierkami. Bo gdy na trybynach jest ponad siedemset widzów – a tak było właśnie w przypadku wspomnianych spotkań – jak na trzecią ligę, jest to naprawdę dobra frekwencja. W pozostałych meczach już różnie z tym bywało, ale myślę, że popracujemy nad różnymi rzeczami, jakie pozwolą nam na to by na wiosnę ogółem kibiców na naszym stadionie było więcej. Na pewno jest ku temu duży potencjał, trzeba tylko dotrzeć do wielu naszych sympatyków z przekonaniem, że nie tylko, gdy drużyna jest na pierwszych miejscach, walczy o awans, nie tylko, gdy przyjeżdżają tu znani rywale, warto na stadion przychodzić. Ruch Radzionków gra u siebie mniej więcej co dwa tygodnie, tych meczów w rundzie jest zaledwie kilka, tym bardziej więc warto przyjść, wspierać drużynę, żyć tym klubem. Dołożymy wszelkich starań by na wiosnę uatrakcyjnić kibicom pobyt na trybunach, także w ten sposób, by na poziom sportowy i zaangażowanie piłkarzy nie mięli podstaw narzekać.
– Zainteresowanie kibiców meczami to sprawa bardzo ważna. Ale równie ważną jest zainteresowanie klubem potencjalnych sponsórów. Czy można już podsumować pierwsze miesiące funkcjonowania Klubu Złoty Cider?
– Program partnerski, o jakim mowa, to oczywiście nie jedyna forma zachęcania firm do współpracy. Ale jeśli jesteśmy przy Klubie Złoty Cider to przyznam, że na pewno mogło być lepiej, że spodziewaliśmy się po nim czegoś więcej. Ale liczę, że to co pokazaliśmy na boisku, i to co pokazaliśmy organizacyjnie w rundzie jesiennej, będzie doskonałą kartą przetargową, aby w zimie z kolejnymi firmami porozmawiać, i by na wiosnę było ich więcej. Bo w ten sposób na pewno na stadionie będzie bardziej kolorowo, ale przede wszystkich odczujemy to finansowo. A przecież w tym nie chodzi o danie reklamy za pieniądze, ale wychodzimy w tym programie z inną formą współpracy. Na pewno teraz w styczniu czeka nas takie spotkanie z firmami pod patronatem pana Burmistrza, na jakim pokażemy oczywiście także te inne plusy uczestniczenia w Klubie Złoty Cider. Bo naprawdę dzięki uczestnictwie w tym programie firmy mogą zarabiać i robić nowe biznesy. Oprócz tego jest oczywiście kilka innych pomysłów z dotarciem do sponsorów. Przykładem choćby coroczny kalendarz czy magazyn “Ciderland”. Ale wiosną wyjdziemy do sponsorów także z innymi formami współpracy.
– W dalszym ciągu jednak największy strumień finansowy do klubu płynie z miejskiej kasy Radzionkowa.
– Rzeczywiście, biorąc pod uwagę to, że zarabiamy poprzez prowadzenie targowiska miejskiego, można powiedzieć, że głównym sponsorem klubu jest miasto. Myślę, że ta współpraca z miastem dalej będzie się nam pozytywnie układać. Ja w miarę często spotykam się z panem Burmistrzem, i zdaję sobie sprawę, że sytuacja w mieście nie jest łatwa, że nie ma ono możliwości przeznaczania dużych środków na sport. Ale, podobnie jak mówiłem o firmach, tak liczę na to, że miasto również dostrzeże w klubie nie tylko podmiot, jaki chce pieniądze z miejskiej kasy, ale też potrzebę wspierania go jako – czy się to komuś podoba czy nie – w dalszym ciągu zdecydowaną wizytówkę numer jeden Radzionkowa, i na Śląsku i w całej Polsce. Uważam, że Ruch Radzionków już zrobił wielki kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o promocję miasta. Wierzę, że miasto – w granicach możliwych środków – właśnie ze względu na to nie może pozwolić, w tych jednak trudnych chwilach, by klub popadał w totalną przeciętność, i że wspólnie spróbujemy tutaj zrobić jeszcze coś większego.
– Czy mamy gwarancję, że miejskie targowisko w następnych latach nadal będzie prowadzone przez klub?
– Tak. To jednak co się zmienia w kwestii targowiska, to fakt, że od 2014 roku mam zupełnie nowy plac targowy, położony tuż obok dotychczasowego placu. Drugą zmianą jest to, że klub otrzyma to targowisko w formie dzierżawy na czas nieokreślony. I ta druga zmiana w szczególności to dla nas szansa by myśleć o targowisku długofalowo, i planować różne zmiany nawet w latach. Ale osobna sprawa, związana z pierwszą zmianą, to pytanie jak te nowe targowisko przyjmie się wśród handlujących. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży po naszej myśli, co pozwoli klubowi nadal wykonywać na targowisku ciężką pracę, ale też czerpać z tego korzyści.
– W ten sposób podsumowaliśmy ostatnie miesiące od powrotu Ruchu do gry, co było bezsprzecznie najważniejszym wydarzeniem 2013 roku. Jednak przez całe dwnaście miesięcy, a nawet więcej, bo i w drugiej połowie 2012 roku, sprawą równie ważną, a może i ważniejszą, była spłata zadłużenia ciężącego na klubie, jakie było przyczyną wycofania drużyny z rozgrywek pierwszej ligi. Jak przebiegała spłata zadłużenia informowaliśmy w cyklicznie przeprowadzanych przed powortem do gry rozmowach. Czy fakt budowy nowej drużyny i jej gry w lidze coś zmienił w kwestii płynności realizowania przyjętych zobowiązań?
– To zadłużenie z miesiąca na miesiąc się zmniejsza. Choć muszę przyznać, że od chwili powrotu drużyny do gry, kiedy większe środki trzeba przeznaczać na te cele, ta spłata zadłużenia nie przebiega już w tak dobrym tempie, jak miało to miejsce wcześniej, a co sobie życzyliśmy. Ta kołdra finansowa w sumie jest minimalnie za krótka, i albo trochę zabraknie na drużynę, albo trochę na spłatę długów. A skoro postawiliśmy na zapewnienie jak najlepszych warunków drużynie, to tutaj ukrywa się odpowiedzieć na pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy. Jeśli nic się w tej sprawie nie zmieni, jeśli tempo spłaty długów będzie takie, jak w drugim półroczu 2013 roku, to jeszcze kilka lat minie zanim pozbędziemy się długu. Mocno liczę jednak, że w najbliższym czasie, a najdalej w ciągu najbliższych dwóch lat, uda nam się podjąć takie działania, jakie dadzą skutek w formie wyraźnego zwiększenia wpływów do kasy klubu, a w ten sposób zdecydowanie szybciej spłacimy zadłużenie. Żeby nie było jednak wątpliwości, w obecnej sytuacji spłata zadłużenia cały czas postępuje, sukcesywnie zaspokojamy naszych wierzycieli, więc wszystko idzie w dobrym kierunku, aczkolwiek dość powolnym tempem. To z kolei skutkuje tym, że nie możemy większych środków przeznaczyć na drużynę, na przykład na zatrudnienie lepszych piłkarzy. Priorytetem jest i będzie nadal w takim wyborze restrukturyzacja zadłużenia. To powoduje nieco patową sytuację, jaka nie pozwala nam jeszcze bardziej rozwinąć skrzydeł sportowo, czego bardzo byśmy chcieli.
– W 2013 roku ze struktur klubu zostały wydzielone grupy młodzieżowe, występujące teraz pod nazwą Uczniowski Klub Sportowy Ruch Radzionków.
– To duże wydarzenie. Bo naprawdę sprawy młodzieży udało nam się bardzo dobrze poukładać w porównaniu do tego, co było dwa lata temu. Ruch ten skutkuje przede wszystkim bardziej przejrzystym finansowaniem czy może bardziej funkcjonowaniem młodzieży. Nie jest jeszcze z tym bardzo dobrze, bo nasi wychowankowie nadal niestety nie mogę jeszcze liczyć na takie środki, na jakie zasługują, i na jakie z pewnością liczą trenerzy. Ale o tym, że jest lepiej świadczy chyba to, że i w poprzednim sezonie i na półmetku bieżącego, jeśli przynajmniej chodzi o grupy trampkarzy, to naprawdę osiągają one fantastyczne wyniki. Nic tylko się cieszyć.
– Od lipca na rzecz klubu działa Fundacja Żółto-Czarna Ojczyzna. Czy może już podsumować efekty jej pracy?
– Fundacja ma za zadanie właśnie pomóc w finansowaniu grup młodzieżowych przede wszystkim. O jej pierwszym półroczu, można powiedzieć, że początki są trudne. Jest tak przede wszystkim dlatego, że jej pierwsze miesiące działania służyły przede wszystkim temu, by przygotować ją do wejścia na rynek, by w ogóle rozpropagować jej istnienie, a nie ściśle działać. I dlatego na razie środki, jakie za jej pośrednictwem są pozyskiwane, nie są zadowalające. Zobaczymy jak to będzie funkcjonowało w pierwszej połowie 2014 roku i dopiero po tym okresie ocenimy czy faktycznie fundacja przyniosi zamierzony skutek dla sportu młodzieżowego w Radzionkowie. Na razie na taką ocenę za wcześnie.
– Jakie zatem plany na 2014 rok – i te sportowe i te organizacyjne?
– Jeśli o plany sportowe chodzi, to zgodnie z piłkarską prawdą, wszystko zweryfikuje boisko. Aczkolwiek myślę, że te zmiany kadrowe jakie zajdą zimą w drużynie pozwolą podnieść naszą jakość, a tym samym przybliżyć nas do realizacji założeń. Tak samo wpływnie na to na pewno fakt, że drużyna już długo pracuje ze sobą i ma dużo czasu zimą na dogranie wszelkich niedociągnięć, dlatego wiosną w końcu zgranie będzie naszą siłą. Cieszy mnie bardzo to, jak drużyna i trener złapali wspólny język, co przekłada się na duże zaangażowanie na treningach i w reprezentowanie barw klubu. To musi przynieść pozytywne efekty, sprawić, że drużyna będzie mocniejsza niż jesienią. Marzyłoby się aby skończyć sezon zasadniczy w pierwszej czwórce, aczkolwiek patrząc realnie na tabelę i zestaw czekających nas meczów wiosną, trzeba przyznać, że będzie to bardzo trudne. Na pewno więc celem zasadniczym jest to, że drużyna status trzecioligowca musi utrzymać. W przyszłym roku trzecia liga śląska będzie tylko jedna, a to powoduje, że sporo drużyn obecnie grających w tej lidze pożegna się z nią. Zrobimy wszystko by wśród nich nie było Ruchu Radzionków. A jeśli uda nam się to zrobić – nie wyobrażam sobie innego scenariusza – to postaramy się by w przyszłym sezonie być jeszcze mocniejszymi. Liczę, że jeszcze kilku młodych piłkarzy uda się wprowadzić w 2014 roku do drużyny, mam nadzieję, że uda się także kogoś wypromować. I to wszystkim powtarzam, że nikt nie jest tu trzymany na siłę, że każdy piłkarz powinien postrzegać grę w Ruchu Radzionków jako swoją szansę. Przechodząc zaś do planów organizacyjnych, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wszystko dobrze funkcjonuje, co nie znaczy, że kilku rzeczy nie można poprawić. Jest w klubie naprawdę grono osób mające w tym doświadczenie, i bardzo dobrze wiemy, gdzie są te pola możliwe do poprawy. Celem jest zatem właśnie tego dokonać. Choć trzeba powiedzieć – a byłem na wszystkich meczach wyjazdowych – że już teraz nie mamy się czego wstydzić, a wręcz przeciwnie – w kilku aspektach organizacyjnych możemy się zaliczać do absolutnego topu ligi. I to na pewno nie może się zmienić. Mówiąc już wprost o poprawie sytuacji finansowej klubu, to nie ukrywam, że bardzo ważne rzeczy są związne z miastem – jak umowa o promocję, stypendia dla zawodników, czy po prostu przychylność z jego strony. Ale dokładnie tak samo ma się to do Klubu Złoty Cider, jaki jest wielką szansą dla klubu, a w jakim jest jeszcze dużo do zrobienia. A trzecia rzecz to współpraca z niektórymi podmiotami czy firmami. W końcówce grudnia mogliśmy poinformować o podpisaniu umowy z firmą Ekopol Górnośląski Holding SA w postaci nazwijmy to polecania ich usług i produktów, a co za tym idzie, będzie to miało przełożenie na finanse klubu, o ile faktycznie z naszego polecenia różne podmioty będą tam trafiać. Mamy jeszcze dwa inne bardzo fajne pomysły działania na podobnej zasadzie, ale o nich poinformujemy w stosownym czasie, to jest o jednej jeszcze w styczniu, a o drugiej prawdopodobnie w lutym. To oczywiście nie od razu przyniesie nam pieniądze, ale długofalowo może być naprawdę dużą szansą. Dlatego każde otwarcie sobie nowych możliwości bardzo nas cieszy i bardzo motywuje do jeszcze cięższej pracy.