– Wziąłem piłkę ze swojej połowy, przebiegłem całe boisko, zszedłem do środka i strzeliłem po krótkim rogu lewą nogą – opisuje swoją bramkę Przybecki. Piłkarz Ruchu został powołany mimo że przez dłuższy czas nie mógł trenować z powodu kontuzji. Sam jednak nie czuje się jeszcze pewniakiem w talii Majewskiego. – W meczu z Włochami ze składu wypadł kontuzjowany Jakub Kosecki i zostałem wpuszczony na boisko w jego miejsce. Z Grekami byli natomiast sprawdzani w pierwszej połowie dowołani gracze, wśród nich Michał Mak. Ja i Tomek Kupisz weszliśmy dopiero po przerwie – opowiada o swoich ostatnich występach z Orzełkiem na piersi Przybecki.
Ale chociaż sam Przybecki zaprezentował się z niezłej strony, biało-czerwoni przegrali oba spotkania. – Może byłoby inaczej, gdybyśmy mieli więcej czasu na treningi, a mniej spędzali go na lotniskach, w samolocie i w autobusie – szuka przyczyny Przybecki.
Wiele mówi się o zainteresowaniu Przybeckim z klubw zagranicznych oraz z polskiej Ekstraklasy. Dobrym meczem “Miły” kolejny raz potwierdził swoją wartość i… podbił cenę. – Pewnie trochę wzrosła – śmieje się nasz reprezentant. – Ale rzeczywiście wiele wskazuje na to, że po sezonie zmienię klub – przyznaje zawodnik.
Póki co Miłosz Przybecki jeździ na zgrupowania młodzieżówki z coraz większą kolonią innych graczy “Cidrów”. Dwa pełne spotkania rozegrał ostatnio Kamil Szymura, połówkę w meczu z Grekami zaliczył Michał Mak, a na niedawnej konsultacji kadry w Chorzowie byli również Mateusz Mak i Łukasz Skorupski. – Bardzo się z tego cieszę, to dla nas i dla klubu świetna sprawa. Kamil zagrał swoje, w obu meczach zaprezentował się bardzo dobrze. “Maczek” zagrał z kolei w połówce która nie do końca wyszła całej drużynie, ale on też ma duże możliwości i umiejętności – opowiada o występach kolegów z drużyny i kadry Przybecki.
Z takiego obrotu sprawy cieszy się trener “Cidrów” Artur Skowronek, nawet mimo problemów kadrowych jakie towarzyszyły mu między innymy z powodu powołań przed meczem w Łęcznej. – Cała nasza trójka zebrała bardzo pochlebne opinie. Cały ten czas byłem w kontakcie z trenerami Majewskim i Stępińskim i te cenzurki dla naszych chłopaków cieszą. To pozytywnie “ładuje” tych graczy bo widzą, że ich ciężka praca ma sens i spory oddźwięk. To także powiew optymizmu dla reszty zespołu, że warto angażować się w to wszystko i wykonywać swój zawód na najwyższych obrotach bo jesteśmy obserwowani szuka się u nas wyróżniających się jednostek. A nasz zespół ma naprawdę wielki potencjał – chwali swoich podopiecznych szkoleniowiec “żółto-czarnych”.