Robert Wojsyk rozstaje się z „Cidrami”

Robert Wojsyk nie jest już piłkarzem Ruchu Radzionków. Po siedmiu latach spędzonych w barwach „Żółto-Czarnych” snajper na zasadzie transferu definitywnego przeniósł się do grającego w lidze okręgowej Cyklonu Rogoźnik.

Wojsyk przez lata był pierwszoplanową postacią ekipy „Cidrów”. W sumie w barwach Ruchu o stawkę zagrał 191 razy, zdobywając aż 105 goli. – To samodzielna decyzja Roberta. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie, ale miał silne argumenty, które szanuję. Znam podłoże tego transferu – czysto piłkarskie, prywatne i zawodowe. To trudny moment, bo „Bolo” był ważną częścią tej drużyny i jako zawodnik i jako osobowość w szatni. Chciałem, by został z nami, ale był stanowczy i stąd ten transfer – tłumaczy trener Marcin Dziewulski.

– Robert sam zgłosił się do nas z prośbą o zgodę na zmianę barw. Rozumiemy jego argumenty, rozstajemy się w zgodzie, choć nie da się zaprzeczyć, że mocno liczyliśmy na jego formę w drugiej części sezonu – podkreśla prezes Witold Wieczorek.

Wojsyk trafił do Radzionkowa w trakcie przerwy zimowej sezonu 2014/15. Niemal z miejsca stał się najskuteczniejszym zawodnikiem w talii trenera Wojciecha Osyry, gole w hurtowych ilościach strzelał również pod wodzą Damiana Galei i Kamila Rakoczego. W sezonach 2015/16, 16/17 i 17/18 przekraczał barierę dwudziestu trafień w rozgrywkach, odciskając duże piętno na sukcesie zespołu w postaci awansu do III ligi. W makroregionie kontynuował strzelecką passę, zdobywając kolejnych 12 goli. Sezon 2018/19 był jednak tym, który rozpoczął kłopoty zdrowotne snajpera. Kontuzja kolana sprawiła, że – z krótkimi przerwami – Wojsyk na leczenie musiał poświęcić niemal półtora roku.

Po powrocie do pełni sił próbował ustabilizować formę. Wiosną ubiegłego roku zapisał na swoim koncie dziewięć goli i wydawało się, że jego „karabin” znowu jest naładowany. Nic dziwnego, że po tym, jak świętował swojego setnego gola w barwach „Cidrów”, latem otrzymał propozycję podpisania nowej umowy. – Bardzo w Roberta wierzyłem. Poświęciliśmy sporo czasu na poszukiwanie przyczyn jego nawracających urazów. Doprowadziliśmy do stanu, w którym przez niemal rok był zdrowy i choć forma bywała chwiejna, momentami z gry Roberta znowu mieliśmy dużo pożytku. Koniec poprzedniej wiosny był naprawdę obiecujący, jesienią też na to liczyliśmy. W meczu z Rozwojem Katowice nabawił się jednak urazu, w jego miejsce wskoczył Bartek Nawrocki, który wykorzystał swoją szansę. W końcowej fazie rundy Robert pełnił rolę zmiennika, co z pewnością nie było dla niego łatwe. Wierzyłem, że jeśli z nami zostanie wciąż będzie mocnym punktem zespołu, ale zdecydował się na inną drogę – tłumaczy trener Dziewulski.

Wiosną Ruch po raz pierwszy od siedmiu lat przystąpi do rozgrywek bez Roberta Wojsyka w kadrze. – Tak się złożyło, że miałem spory wpływ na to, że Robert do Radzionkowa trafił. Graliśmy wcześniej razem, znaliśmy się, naciskałem na niego, na ówczesnego prezesa Marcina Wąsiaka i trenera Wojciecha Osyrę. Wreszcie Robert podjął decyzję i przeniósł się do Ruchu. W pewnym sensie teraz historia zatoczyła więc koło – zauważa trener Dziewulski.

Dziękujemy Robertowi za wspólny, piękny czas. Za wszystkie emocje, radość z każdego z przeszło stu goli, walkę i zdrowie zostawione na boisku, zaangażowanie w budowanie „Żółto-Czarnej” piłkarskiej społeczności w Radzionkowie i mocne piętno odciśnięte w historii naszego klubu. Do zobaczenia na piłkarskim szlaku!