W pierwszych minutach mecz lepiej prezentowali się goście, a dogodnej sytuacji nie wykorzystał już na początku spotkania najlepszy strzelc Ruchu w poprzednim sezonie, a dziś szukaując swojego pierwszego trafienia do Gieksy, Dawid Jarka.
Radzionkowianie do stworzenie sobie pierwszej dogodnej sytuacji potrzebowali stałego fragmentu gry.Ale od razu przyniósł on bramkę. A sytuację tą umożliwł faul Michala Farkasa, za którą Słowak również bardzo dobrze znany z Radzionkowa, zobaczył pierwszą żółtą kartkę, cztery minuty później otrzymując drugi kartonik tego samego koloru i zmusząjąc gości do gry przez ponad siedemdziesiąt minut meczu w dziesiątkę. A ze wspomnianego rzutu wolnego mocno piłkę w pole karne wstrzelił Piotr Rocki. Nie przeciął jej najwyżej skaczący Marcin Krzywicki, ale na tyle zasłonił bramkarza, że ten nie zdążył z interwencją.
Do przerwy zgromadzeni na trybunach kibice oglądali jednak pełen walki mecz derbowy, w którym żadna ze strona nie potrafiła stworzyć prawdziwego zagrożenia pod bramką rywala, głównie decydując się na uderzenie z dystansu.
Równo z gwizdkiem sędziego na przerwę nad stadionem rozszalała się burza, który opóźnił wyjście drużyn na drugą część gry. Tę lepiej rozpoczęli grający w przewadze liczbnej radzionkowianie, któzy już po trzech minutach cieszyli się z drugiego gola. którego strzałem z dystansu zdobył Michał Mak.
Obraz meczu odmieniła sytacja z 55 minuty, kiedy Rafał Otwinowski zachaczył w polu karnym wychodzącego na sytację sam na sam Jarkę. Obrońca Ruchu zobaczył za to zagranie czerwoną kartkę, a rzut karny pewnie wykorzystał Pitry.
W wyrównującym golu maczali palce byli zawodnicy Ruchu. Dośrodkował Jan Beliancin, piłkę głową przedłużył Tomasz Rzepka, a Pitry wykrozystał niezdecydowanie Marcina Suchańskiego, pokonując go strzałem z bliska.
I choć w końcówce obie drużyny opadły z sił, goście byli bliżsi przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Uderzenie z dystansu Goncerza zamiast do siatki trafiło jednak w słupek.
Pierwsze w tym sezonie derbowe spotkanie dla żółto-czarnych pełne było emocji i dramaturgi. I choć zabrakło w nim dużej ilości sytuacji strzeleckich, a dominowała zacięta walka, to mogło, głównie w drugiej połowie, podobać się kibicom.