Ruch – Górnik Polkowice: wypowiedzi po meczu

Trener Górnika Polkowice, Dominik Nowak:

„Przede wszystkim, bo taki mam zwyczaj, chciałbym pogratulować Ruchowi tej wysokiej wygranej. Uczulaliśmy zawodników na stałe fragmenty gry, mieliśmy to rozpisane, a straciliśmy tak pierwszą bramkę. Niemniej była ona konsekwencją głupiej straty piłki w środku. Druga bramka – podobnie. Czyli, można powiedzieć, daliśmy przeciwnikowi dwa prezenty. I to przez nie ten mecz się ustawił tak, a nie inaczej. Udało się strzelić kontaktową bramkę, ale potem w naszej grze zabrakło mądrości. Wysunęliśmy się za wysoko do przodu, i kiedy trzeba było utrzymać piłkę w środku pola, kiedy zawodnicy Radzionkowa mieli drobną zadyszkę i należało to rozegrać spokojnie i poszukać sobie sytuacji na wyrównanie, to my, grając na wyjeździe, pozwoliliśmy sobie strzelić bramkę z kontry. Fatalnie graliśmy tutaj jako cały zespół, szczególnie jeśli chodzi o grę defensywną. Byliśmy na całym boisku, ustawieni liniami, tak bardzo szeroko, zdecydowanie za mało była nasza gra spłaszczona. Te kontry w drugiej połowie to już była konsekwencja tego, że próbowaliśmy zaatakować większymi siłami. Być może gdyby w dwóch pierwszych sytuacjach udało się coś trafić to podbudowałoby to moich zawodników, i na pewno podjęlibyśmy wtedy walkę. Nie do końca realizowaliśmy te wszystkie przedmeczowe założenia taktyczne. Przegraliśmy mecz zdecydowanie, ale tragedii z tego nie robimy. Spróbujemy się zrehabilitować w następnym spotkaniu u siebie.”

Trener Rafał Górak:

„Dziękuję trenerowi Nowakowi za gratulacje. Spodziewaliśmy się bardzo ciężkiego meczu i taki on był. Obawialiśmy się trochę Górnika Polkowice, i w tym kontekście wynik 4:1 jest znakomity. A żeby go osiągnąć musieliśmy się naprawdę solidnie napracować. Trzeba było najpierw powstrzymać wielką siłę ofensywną Górnika, a potem samemu skutecznie atakować, a jak to robiliśmy miało się prawo podobać, bo robiliśmy to bardzo śmiało. Czterokrotnie zakończyliśmy celnie nasze szanse, wykorzystując luki w ustawieniu przeciwnika, dobrze kontrując, czy zaskakując ich stałym fragmentem gry. Taki był plan i to się w pełni powiodło. Dużo jeśli chodzi o stałe fragmenty gra staramy się na treningach ustalić, ale jednocześnie ja cały czas im powtarzam, że każdy piłkarz musi być też kreatywny, nieważne w jakiej gra lidze. I niekiedy dobrze jest zrobić trochę inaczej niż to było przećwiczone na treningu. I bardzo się cieszę z tej bramki w 2 minucie, bo to pokazało, że moi piłkarze nie tylko realizują założenia taktyczne, ale się przy tym też potrafią z dobrym skutkiem bawić. Ta bramka to była trochę „radosna twórczość” Adama Kompały i Piotra Gierczaka. Bardzo cieszy, że wygraliśmy kolejny mecz, ale przed nami jeszcze mnóstwo ciężkiej pracy. Ale z pewnością bardziej byłbym dziś szczęśliwy gdybyśmy nie stracili tej bramki. Chwilę wcześniej Jacek Wiśniewski dostał bardzo mocno w łokieć, i był za murawą. Bramkę straciliśmy gdy już był z powrotem na boisku, ale po tym zejściu nie był chyba jeszcze do końca w swoim rytmie. Ale co z tym łokciem zobaczymy później. Stracona bramka – świetnie zagrana piłka ze skrzydła, i bardzo dobra praca w powietrzu zawodnika gości. Gol bardzo ładny, ale myśmy przy nim na pewno zaspali, popełnili jakiś błąd w ustawieniu. Ale i to obejrzymy sobie spokojnie później na video.”

Michał Zioło:

„Jako obrońca muszę przyznać, że żal straconej bramki. Jeśli przez tak długi czas nie tracimy w ogóle goli, to stracenie bramki musi być wielkim minusem tego spotkania. Ale jeszcze większym plusem, zdecydowanie przechylającym szalę w stronę dużego zadowolenia z meczu, jest fakt, że strzeliliśmy cztery gole i wygraliśmy ten bardzo trudny mecz. Ale ja zacząłem od straconej bramki, bo jestem zdania, że nawet gdyby było niewiadomo jak dobrze, to wyłuskiwać z tego trzeba te rzeczy, które były złe, które trzeba poprawić, nad którymi trzeba jeszcze pracować. I warto przeanalizować tą stratę bramki, zobaczyć co nie zadziałało, i mamy tydzień aby nad tym pracować, żeby w Sosnowcu znów zagrać na zero. Bo każda stracona bramka zawsze trochę boli. Przeciwnik był w drugiej połowie ustawiony bardzo ofensywnie, ale ja się nie skupiam na ustawieniu rywala, ale na swojej grze. Współdziałamy w obronie dobrze, bardzo dobrze się przestawialiśmy, i mimo, że oni mięli czterech czy pięciu napastników w którymś momencie, nie mieliśmy z tym problemów. Bo broniliśmy się dobrze całą drużyną. A z takiego ustawienia rywala to my skrzętnie korzystaliśmy wypracowując sobie co chwila okazję na kontry.”

Adam Kompała:

„Fajnie się gra, gdy drużyna przeciwna gra dobrze w piłkę. A Górnik Polkowice bardzo dobrze w piłkę dziś grał. Bardzo dawno nie było w Radzionkowie tak dobrego rywala. Powiem więcej, odkąd jestem tu w Ruchu powrotnie, nie mierzyłem się jeszcze z tak dobrym przeciwnikiem. Naprawdę to sama przyjemność grać w takim meczu. Tym bardziej z wygranej aż 4:1 musimy być bardzo zadowoleni. Ja się cieszę z bramki i z asyst, ale bez przesady, bo od tego na boisku w końcu jestem, żeby czasami strzelać, a częściej asystować. Żałuję tej sytuacji z głowy w ostatniej minucie. Mogę zażartować, że gdyby ją strzelił to byłbym królem strzelców Ruchu Radzionków w tym sezonie, a trzymając się dalej żartów, to pewnie gdyby był wynik bezbramkowy, to bym to wykorzystał. Żałuję też żółtej kartki, bo zagotowałem się za bardzo. Nie powinno mi się to zdarzyć, w końcu jestem kapitanem i mam być jakimś wzorem, ale Piotrek Gierczak tak mocno oberwał, że przeciwnicy powinni od razu wybić piłkę w aut, a nie ją prowadzić w akcji. A sędzia powinien przerwać grę, kiedy Piotrek nie podnosił się z murawy, a goście nie chcieli wybić piłki na aut, wtedy nie byłoby tego wszystkiego. Te dwie rzeczy złożyły się na to, że zagotowałem się, zresztą nie tylko ja.”

Sebastian Gielza:

„Udało się nam na samym początku meczu strzelić bramkę i prowadzić grę. Potem podwyższyłem na 2:0. Trochę nerwowo było, gdy Górnik zdobył bramkę kontaktową, ale mimo wszystko to my dalej prowadziliśmy grę, i tuż przed przerwą udało się jeszcze podwyższyć prowadzenie po kontrze. Ogólnie możemy być więc bardzo zadowoleni z tego meczu, wygrana 4:1 z naprawdę mocnym rywalem musi cieszyć. Dziś trafiłem ja, trafiali Adam Kompała i Piotr Gierczak, ale to nie jest ważne kto te bramki strzela, najważniejsze żebyśmy wygrywali. W trójkę mamy po dwa trafienie, ale nie ma między nami żadnej rywalizacji o to, kto będzie najlepszym strzelcem w drużynie. Mnie tak samo cieszą gole Piotrka i Adama co moje własne. Raz jeszcze powtórzę, grunt, żeby one w ogóle padały.”