Ośmiu młodzieżowców zagrało już w tym roku w ligowych meczach “Cidrów”. Młodzież wychowana w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Radzionkowie mocno puka do bram dorosłego futbolu i coraz silniej rozpycha się w składzie “Żółto-Czarnych”.
W niewielu ligowych klubach trenerzy mogą cieszyć się takim komfortem przy obsadzaniu pozycji “młodzieżowca”. Marcin Dziewulski przepisem zobowiązującym go do gry co najmniej jednym zawodnikiem, który nie ukończył jeszcze 21. roku, właściwie nie musi się przejmować. Wśród młodych w Ruchu graczy z wysokimi umiejętnościami jest na tyle dużo, że i bez związkowych nakazów mieliby miejsce w “jedenastce”. – Wiedzą czego chcą i walczą o swoje marzenia. Nie ma większych problemów w tym, by ich wprowadzać do zespołu – zdradza szkoleniowiec radzionkowian.
Wygrany marca
Na jednego z wygranych pierwszej fazy rundy rewanżowej wyrasta Szymon Turczyn. Niespełna 20-latek, który w dorosłym zespole debiutował prawie 4 lata temu, został przekwalifikowany z pomocnika na gracza z przewagą zadań defensywnych. W sparingach był próbowany jako środkowy obrońca, i w tej roli na inaugurację ligi w Łaziskach nieoczekiwanie zastąpił kontuzjowanego tuż przed meczem Rafała Otwinowskiego. Miejsca w składzie nie oddał, w dwóch kolejnych spotkaniach grając “od deski do deski” na prawym boku obrony za leczącego uraz Marcina Trzcionkę. – Szymon to akademicki przykład adaptacji do danej pozycji. Jest bardzo inteligentnym człowiekiem z niesamowicie rozbudowaną wyobraźnią przestrzenną. Wiem, że od 4 roku życia grał w szachy i wysoko zaszedł w tej dyscyplinie. Na boisku piłkarskim stawiany na prawej obronie, jej środku, czy na “szóstce” w każdej z tych ról szybko się odnajdywał, realizując swoje zadania. Mieć takiego zawodnika, to ogromny atut dla każdego trenera. Cieszy, że świetnie zaczął rundę i bardzo mocno się rozwija – chwali podopiecznego trener Dziewulski.
Młodzieżowiec roku
Turczyn, mimo młodego wieku, w dorosłym Ruchu ma już na koncie 43 występy. Do tej pory rywalizował o miejsce w składzie przede wszystkim z niespełna rok młodszym kolegą – Szymonem Siwym – 19-latkiem, który dziś wyrasta na jednego z kluczowych graczy środka pola. Od swojego debiutu w sierpniu 2020 roku uzbierał 32 występy, a wskazania licznika pewnie byłyby jeszcze okazalsze, gdyby nie kontuzja, która przeszkodziła mu w regularnej grze ubiegłej wiosny. Dla nagrodzonego tytułem młodzieżowca roku 2021 “Siwca” niedawny mecz z Szombierkami w Bytomiu był dość symboliczny. To tutaj dostał swoją pierwszą szansę od trenera Dziewulskiego, by półtora roku później z poczuciem jej wykorzystania wystąpić przy Frycza-Modrzewskiego jako pełnoprawny gracz wyjściowej “jedenastki”. – To wyjątkowo zdeterminowany facet. Wiem jak zaczynał, skąd dojeżdżał, ile kilometrów dziennie pokonywał. Widzę jego codzienną walkę, to jest tytaniczna, codzienna praca z jego strony. Nie marudzi, szybko się uczy, sam chce analizować swoje działania, słucha rad. Ma niesamowite predyspozycje do tego, by w przyszłości zostać bardzo dobrym piłkarzem – charakteryzuje 19-latka Dziewulski.
Debiutanci i piłkarz pełną gębą
Michał Szromek to trzeci z “doświadczonych” młodzieżowców. Dziś, po kontuzji kolana, walczy o powrót do pełni zdrowia i formy, ale co do jego snajperskich umiejętności w Radzionkowie nie mają wątpliwości. W dwóch poprzednich sezonach łącznie aż 20 razy trafiał do bramek ligowych rywali, w poprzednim sezonie stając się najskuteczniejszym strzelcem całej drużyny. – Zdrowy Michał Szromek to pełnowartościowy zawodnik. Ma już swoją renomę i pozycję w drużynie. Urazy ostatnio cały czas go stopują, ale bardzo w niego wierzymy. Pomagamy w powrocie do zdrowia i w tym, by pokazał prawdziwy potencjał. Jeśli chodzi o umiejętności czysto piłkarskie to świetny zawodnik, ale do tego trzeba pracować nad innymi aspektami – mówi szkoleniowiec “Cidrów”.
Wspomniana trójka dopiero krzepnie w dorosłej piłce, a po piętach już depczą jej… młodsi konkurenci. W ubiegłą sobotę w końcówce spotkania z Szombierkami debiutował Fabian Brewczyk, tydzień wcześniej na ostatni kwadrans meczu z MKS-em Myszków na boisku po raz pierwszy zameldował się 16-letni Szymon Matysek. – Szymon jest typem zawodnika, którego nie mieliśmy w kadrze. Bartek Nawrocki i Michał Szromek to inny rodzaj napastników, Kacper Zalewski to bardziej ofensywny pomocnik niż napastnik, a Szymon Matysek to typowa “dziewiątka”. Snajper z instynktem, ma przede wszystkim umiejętności i nos zdobywcy bramek. U Fabiana imponuje mi z kolei charakter i podejście do piłki nożnej. Mam wrażenie, że bardzo chce być piłkarzem i ciężko na to pracuje. Świetnie się rozwija, reaguje niemal momentalnie na podpowiedzi. W piłkarskiej szatni czuje się dobrze, nie boi się podejmować decyzji na boisku i pracować głosem. Bardzo wierzę w tą dwójkę – charakteryzuje swoich debiutantów trener Marcin Dziewulski.
Praca ma sens
Wspomniany już mecz z MKS-em Myszków był symptomatyczny dla sposobu, w jaki w “Cidrach” wprowadza się do gry wychowanków miejscowej szkoły. Mecz na szczycie radzionkowianie kończyli z czwórką młodzieżowców w składzie. Poza wymienionymi już Turczynem, Szromkiem, i Matyskiem na placu gry był wówczas również mający już za sobą epizody w dorosłym futbolu Damian Dudziński, a przecież do 67. minuty po murawie biegał również Siwy. Co więcej – tydzień wcześniej swój epizod do odegrania dostał również Kamil Wawrzinossek, który dopiero w listopadzie będzie obchodził “osiemnastkę”, zaś w tym sezonie dwoma trafieniami swoją obecność w drużynie zaznaczył też Kacper Zalewski. Każdy z tych graczy był systematycznie poznawany z szatnią “Żółto-Czarnych” i spotkał się z cierpliwym budowaniem swojej pozycji przez sztab IV-ligowca. – Są dobrze prowadzeni, wychodzą spod ręki fachowców z trenerem UEFA Pro na czele. Doświadczenie Mirosława Smyły to gwarancja tego, że jego podopieczni standardy mają ustawione bardzo wysoko. Przyglądam się im ponad 1,5 roku i mocno profilując naszych zawodników pod kątem charakterologicznym i piłkarskim wiem, że wychowankowie SMS-u dobrze wklejają się w nasze potrzeby – tłumaczy śmiałość w stawianiu na młodzież Marcin Dziewulski.
Każda minuta i udane zagranie “młodych” z Radzionkowa to powód do dumy dla ludzi, którzy uczyli ich podstaw futbolowego rzemiosła. – Czuję to samo co oni: satysfakcję. Satysfakcję z tego, że to, co budowaliśmy w Radzionkowie 5 lat temu ma sens. To był właśnie cel Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Miała dawać szanse chłopakom z powiatu tarnogórskiego. Wielu z nich mieszka w Radzionkowie, lub blisko tego miasta. Często mówi się, że trenerom, czy działaczom brakuje cierpliwości. Nam jej nie brakowało i teraz widzimy pierwsze efekty – podkreśla z zadowoleniem Mirosław Smyła.
Nie przepadają
Trener, który w swoim bogatym CV ma prowadzenie choćby ekstraklasowej Korony Kielce, czy I-ligowych Wigier Suwałki i Odry Opole, z przyjemnością śledzi postępy podopiecznych, spośród których przynajmniej część wciąż ma przecież pod opieką w SMS-ie i drużynie juniorów. – To bardzo pokorni, fajni chłopcy. Miałem przyjemność być z nimi na obozie w Woli Chorzelowskiej. Było 58 zawodników i przez siedem dni ciężkiej roboty nie zdarzył się ani jeden eksces wychowawczy. Ale to radzionkowskie wychowanie, więc jestem o nich spokojny – mówi Smyła, pytany o sposób, w jaki na seniorskie szanse reagują nastolatkowie z Radzionkowa.
O to, jak są traktowani przez “dorosłą” szatnię “Cidrów” też nie ma większych obaw. – Chwała trenerowi Dziewulskiemu za to, że widzi tych zawodników i wprowadza ich do swojego zespołu. Jest ogniwem, które bardzo dobrze wspiera rozwój tych chłopaków. To ludzie, którzy są od dłuższego czasu związani z klubem. Nie możemy ani przez moment zapominać o UKS-ie Ruchu Radzionków, który powstawał pod egidą Heńka Sobali. Celem było wówczas szkolenie dzieci, teraz mamy możliwość prowadzenia zawodników aż do najstarszej kategorii wiekowej i pozwalania na ich debiuty w piłce seniorskiej. Dzięki temu nie przepadają, tylko grają. Dziś uczniowie liceum są zgłaszani do rozgrywek w barwach Ruchu Radzionków i w każdej chwili mogą być wzięci pod uwagę do gry w pierwszym zespole. W gronie ponad 70 ludzi zawsze znajdzie się wyróżniająca postać. Kilka lat temu drużynę juniorów tworzyli chłopcy pozbierani z kilku roczników, grali w II, czy III lidze wojewódzkiej. Wtedy nie było szans na wyłowienie jakiegoś talentu, teraz jest ich całkiem sporo – zauważa współtwórca Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
O tym, że z wychowanków placówki i Ruchu Radzionków będzie jeszcze sporo pociechy, jest w pełni przekonany. – Wiemy, że o niektórych z tych chłopaków już pytają kluby z wyższych lig. Kolejni zdolni gracze będą się pojawiać. Po to zatrudniamy u siebie odpowiednich fachowców, trenerów i nauczycieli w naszej szkole, by sportowo, emocjonalnie i edukacyjnie przygotowywali ich do dorosłego życia. Myślę, że będą się rozwijać, swoją grą dadzą Ruchowi powody do radości i wynik sportowy w postaci wymarzonego awansu do III ligi, a może nawet pójdą w świat i będą promować dobre szkolenie na terenie małej miejscowości, która musi rywalizować z potentatami – wróży Mirosław Smyła.
Autor: Łukasz Michalski