Trener Wojciech Osyra:
Nie ma i nie będzie w tej lidze meczu, w którym wynik sam się dla nas otworzy, a mecz sam się wygra. Każdy mecz trzeba wybiegać, bramkę wywalczyć. Dużo wiedzieliśmy o przeciwniku, ale jak zakładaliśmy, tak szybko udało nam się wynik otworzyć. I to zdeterminowało dalszy przebieg meczu. Pewnie przeciwnik dłużej był przy piłce, pewnie częściej od nas posyłał ją w stronę bramki, ale też przez dziewięćdziesiąt minut gry nie stworzył sobie ani jednej czystej sytuacji strzeleckiej. To, że do takiej nie dopuściliśmy to na pewno duży plus tego meczu, ale już nie tak dobrze było na przedpolu pola karnego, skąd wiele razy pozwoliśmy przeciwnikowi oddać strzał. Nie mamy szerokiej kadry, graliśmy dziś już ósmy mecz w tym sezonie niemal tym samym składem personalnym, i już pewne zmęczenie w grze drużyny widać. Stąd mecz ten na pewno nie był dziś dla kibiców porywający z naszej strony, ale chwała chłopakom za to, że znów to, co mieli strzelić, to trafili. A każda zdobyta bramka dodawała nam pewności na boisku. Nie był to nasz dobry mecz, raczej takie solidne rzemiosło, ale przecież liczy się wynik. A z wygranej 3:0 na wyjeździe trzeba się tylko cieszyć. Warto docenić także to, że nie straciliśmy bramki.
Rafał Strzelczyk:
Wiedzieliśmy, że przeciwnik się cofnie, że szukał będzie uderzeń z dystansu. I to się potwierdziło. Z bliska na moją bramkę strzałów nie było niemal żadnych, ale to zza pola karnego poszło kilka niełatwych do obrony uderzeń. Mając tak nastawionego rywala zależało nam na tym by szybko zdobyć gola, i bardzo cieszymy się, że to nam się udało. Potem staraliśmy się wszystko spokojnie układać od tyłu. Choć miejsce w tabeli Piasek tego nie potwierdza, to jest to naprawdę ciężki teren. Tym bardziej cieszymy się z trzech punktów, bo wiemy, że Górnik w końcu się odbije i nawiąże do dwóch poprzednich sezonów, kiedy walczył o awans. Ja mam satysfakcję, że nie dałem się zaskoczyć, i że po dwóch meczach ze stratą bramki, w końcu zachowałem czyste konto. Spróbuję jakąś serię meczów bez straty gola znowu zrobić.
Andrzej Buchcik:
Nie był to z pewnością nasz najlepszy mecz, ale udało nam się nie dopuścić rywala pod naszą bramkę, a sami byliśmy skuteczni w akacjach ofensywnych. Brakowało tylko trochę asekuracji przed polem karnym, i poszło stamtąd kilka strzałów, do jakich nie powinniśmy dopuścić, a po jakich na szczęście ratował nas Rafał Strzelczyk. Kiedyś jeden z piłkarzy z Ekstraklasy powiedział, że w pewnych warunkach pogodowych i o pewnych porach ciężko się gra, i do dziś z tej wypowiedzi słynie. Trochę tak jest, że jak organizm jest przywyczajony do grania zawsze popołudniem, to rzeczywiście trudniej gra się o trzynastej. Jak widać nie jest to żadną przeszkodą by wygrać mecz i strzelać bramki, ale pewnie było to jednym z powodów tego, że z punktu widzenia kibiców tempo tego meczu mogło się wydawać leniwe.
Patryk Cepek:
Zaczęliśmy znów bardzo dobrze mecz. Szybkie prowadzenie bardzo ułatawia grę bo zmusza przeciwnika do otwarcia się, a nam pozwala spokojnie ułożyć się od tyłu i wyprowadzać groźne akcje. Schodząc z prowadzeniem na przerwę, w drugiej połowie też jest łatwiej, bo gra się otwiera, jest więcej miejsca z przodu. Bardzo się cieszę z dwóch zdobytych goli, to mi się jeszcze w Ruchu Radzionków nie zdarzyło. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Ważne znaczenie miała bramka na 2:0, bo wynik 1:0 zawsze jest niepewny, a już tym bardziej w tym meczu, jaki toczył się lekko leniwie, i kiedy przeciwnik od czasu do czasu atakował. Zdecydowanie wtedy wszystko się uspokoiło, i byliśmy już pewni, że zwycięstwo będzie nasze.