Sparing: Ruch Zdzieszowice – Ruch 0:1

Pierwsza połowa meczu w Zdzieszowicach sympatyków beniaminka pierwszej ligi mogła rozczarować. Gra była nieskładna, niedokładna, mnożyły się błędy i straty, widać było brak pomysłu w ofensywie, co powodowało, że przewagę posiadali lepiej pod tym względem wyglądający gospodarze. Ale to nie może dziwić, gdy spojrzy się na zestawienie drużyny trenera Rafała Góraka, który do gry w ataku desygnował młodych Tadeusza Urbainczyk z zespołu rezerw i trenującego z Ruchem ledwie od kilku dni Kacpra Rakowskiego (Ceramika Opoczno). Radzionkowian trzy razy przed utratą gola ratował Robert Widawski, broniąc mocne uderzenie z daleka, strzał z bliska i będąc lepszym od rywala w sytuacji sam na sam. „Cidry” odpowiedziały strzałami Macieja Manelskiego, z których ten pierwszy, w 6 minucie, kiedy sytuacyjnie dobijał piłkę z kilku metrów, bliski był powodzenia. Uderzenie Adriana Mielca z rzutu wolnego obronił bramkarz.
W drugiej połowie obraz gry się zmienił. Przewagę budowali sobie pierwszoligowcy. Szansę miał Paweł Kanik, ale przestrzelił z woleja. Niecelnie z dystansu przymierzył Paweł Giel. Ale najgroźniej było po akcjach Jána Beliančina, który chybił o centymetry mocnym strzałem z dystansu, i w czystej sytuacji nieczysto trafił w piłkę głową w dogodnej sytuacji. Wreszcie, w doliczonym czasie gry, mocne uderzenie z dalekiego rzutu wolnego Słowaka odbił przed siebie bramkarz Zdzieszowic, a w gąszczu zawodników najprzytomniej zachował się Kamil Szymura, który wepchnął futbolówkę do siatki.
Ale wcześniej na nudę nie mógł narzekać też Piotr Adamek, w dwóch sytuacjach zmuszony do interwencji.