Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się nam oczy patrząc na powyższą grafikę, jest fakt, że jesienią w lidze radzionkowianie nie stracili ani jednego gola ze stałych fragmentów gry! To prawdopodobie określić należy jako największy postęp drużyny, gdyż taka runda nie tylko nie zdarzyła się od wielu lat, a też przecież przez długi czas mówiło się właśnie, że obrona przed centrami z rzutów rożnych czy rzutów wolnych jest najsłabszym punktem żółto-czarnych. Tak trzymać!
Z drugiej jednak strony piłkarzom Ruchu nie udało się ani razu pokonać bramkarza rywali po centrze z rzutu rożnego, a wcześniej w każdej rundzie w ten sposób bramki zdobywali…
Jednak aż osiem bramek “Cidry” zdobyły po strzałach głową. Tu widać zdecydowany postęp w porównaniu z poprzednimi sezonami, więc ufać możemy, że wiosną przełoży się to także na gole zdobywane w sposób opisany w powyższym akapicie.
Zdecydowana większość bramek strzelonych padła po akcji prowadzonej środkiem boiska. Tak też było w poprzednich sezonach, jednak nigdy różnica w porównaniu z golami strzelonymi po akcjach skrzydłami nie była aż tak wyraźna.
Ze statystyki minutowej zdobywanych goli, okazje się, że najczęściej Ruch trafiał do siatki w ostatnim kwadransie gry wraz z doliczonym czasem, jednak generalnie bramki rozkładały się podobnie w każdym okresie meczu, a większość nich padła po przerwie. To bardzo podobne do statystyk w rundy rewanżowej z wiosny sezonu 2016/17.
Niepokoić na tym tle jednak może, że blisko jedną trzecią goli radzionkowianie tracili w końcówce meczu, a ogółem aż siedemadziesiąt procent z nich w drugiej połowie. W pierwszej rundzie pracy w Radzionkowie trenera Kamila Rakoczego we wspomnianym okresie rywale tylko raz trafili do siatki w tym okresie, a gole tracone przed przerwą i po rozłożyły się niemal po połowie.