Teraz już tylko liga. Skałka Żabnica – Ruch 3:4

Drugi mecz sparingowy tego lata ze Skałką Żabnica, w przeciwieństwie do pierwszej tydzień temu rozegranej potyczki, obfitował w bramki i liczne sytuacje strzeleckie ze strony obu drużyny. To jednak zasługa nie tyleż znakomitej gry formacji ofensywnych Skałki i Ruchu, ale raczej niefrasobliwości w grze obronnej w drugiej połowie. Nie do końca zadowoleni z siebie mogą być też bramkarze, zarówno Seweryn Kiełpin, jak i jego vis a vis w drugiej połowie.

W 41 minucie Kiełpin tak skoncentrował się dośrodkowaniu z rzutu wolnego, że Beliančin w zdumiewająco łatwy sposób przerzucił lekko piłkę nad murem, a ta spokojnie wpadła w długi, całkowicie pusty róg bramki. To był jednak gol wyrównujący, wcześniej od 34 minuty prowadził Ruch, kiedy po podaniu Piotra Giela uderzył na bramkę Piotr Gierczak. Bramkarz co prawda interweniował, ale nie zdołał na tyle dobrze dobić piłki, by ta nie wpadła do siatki.
Pierwsza połowa przebiegała pod znakiem przewagi pozycyjnej Ruchu i próby kontr w wykonaniu gospodarzy. Już na początku meczu strzelał z bliska niecelnie Sebastian Gielza, a strzał Adama Kompały z trudem wybił bramkarz. W 24 minucie po składnej akcji piłka po strzale Gielzy z bardzo bliska wpadła do siatki, ale w momencie podania Adriana Mielca sędziowie zauważyli pozycję spaloną.
Skałka próbowała zagrozić bramce Kiełpina strzałami z dystansu.
Przez pierwsze pół godziny kibice mogli narzekać na nudę, ale w końcówce gry pierwszej połowy doczekali się nie tylko dwóch opisanych powyżej goli, ale i minimalnie niecelnego uderzenia Piotra Giela.

Druga połowa zaczęła się od obronionej główki Marka Sukera, ale już za chwilę „Cidry” znów prowadziły. W 49 minucie Tomasz Stranc pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.
Również Kiełpin najpierw ładnie uprzedził wychodzącego na dogodną pozycję rywala, ale kilka chwil później, po strzale głową Vozara w 53 minucie był już bez szans.
Tuż po wznowieniu gry od środka boiska Ruch już mógł prowadzić. Jednak Suker trafił tylko w poprzeczkę.
Przeprowadzone przez trenera Rafała Góraka między 50 a 60 minutą zmiany wprowadziły w grę Ruchu sporo niepewność. I od tej pory to już nie żółto-czarni, a Skałka przejęła inicjatywę na boisku. A obrona Ruchu często się gubiła. Pierwsza próba była minimalnie niecelna, druga w sytuacji sam na sam też przeszła niedaleko słupka. Za trzecim razem zatrzęsła się poprzeczka, a dobitkę głową obronił Patryk Ciasnocha. Radzionkowianie odpowiedzieli w tym okresie gry tylko niecelną główką Sukera.
W 72 minucie Suker wreszcie trafił, pewnie lobując wysuniętego bramkarza. A po chwili, w minucie 73, uderzył z kilkunastu metrów Kompała, a golkiper tak niefrasobliwie próbował łapać piłkę, że ta po jego rękach wpadła do siatki. I zamiast prowadzenia Skałki, na co się do dłuższego czasu zanosiło, to „Cidry” szybko rzuciły rywala na kolana.
Gracze z Żabnicy ambitnie jednak dążyli do zmniejszenia przewagi Ruchu, też jednak często zapominając o obronie. W efekcie oglądaliśmy w tym fragmencie meczu grę akcja za akcję. Ciasnocha odbił strzał z kilkunastu metrów, a w odpowiedzi Marek Kubisz uderzył z woleja tuż nad bramką. Strzał Skałki z dystansu był bardzo niecelny, bliżej bramki, choć też od niej daleko, przeleciało uderzenie z daleka Kubisza. Wreszcie składający się do uderzenia z woleja piłkarz Skałki został zablokowany, a po chwili niecelnie strzelał głową powracający na boisko Dawid Domański.
Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry na 3:4 trafił Kondzielnik, kończąc w ten sposób ogromne zamieszenie pod bramką Ruchu, w którym piłka między innymi odbiła się od poprzeczki.
Próba wyrównania w doliczonym czasie gry się już nie powiodła, choć Ciasnocha musiał jeszcze bronić strzał z narożnika pola karnego.

Gra Ruchu w ostatnim meczu kontrolnym przed startem ligi, choć była dużo lepsza niż w pierwszym meczu z tym samym rywalem, to jednak, w drugiej połowie, była daleka od tej, jaką trenerzy i kibice oczekiwaliby od swojej drużyny.