Raków na stadionie w Bytomiu-Stroszku potwierdził, że jego ostatnie dobre wyniki nie są dziełem przypadku. Ruch musiał się mocno napracować by wywalczyć tylko punkt.
Po rzucie rożnym w 2 minucie mocny strzał z wybitej z pola karnego piłki oddał Lenartowski, trafił jednak wprost w jednego ze swoich partnerów.
Ruch, za sprawą Sebastiana Gielzy przedarł się pod bramkę Rakowa w 5 minucie. Zagranie wzdłuż bramki przecięli jednak częstochowscy defensorzy.
8 minuta gry stała pod znakiem dwóch nietypowych interwencji Seweryna Kiełpina. Najpierw tak niepewnie łapał wrzutkę Gajosa, że wypuścił piłkę z rąk, a ta toczyła się wzdłuż bramki. Nie przyniosło to jednak zagrożenia, bo w pobliżu nie było żadnego z rywali. Chwilę potem odważnie wyszedł z bramki poza pole karne i nożycami wyekspediował piłkę w dal, tuż sprzed nosa napastnika gości.
Prostopadłe podanie Jacka Wiśniewskiego do wychodzącego w polu karnym na wolne pole Gielzy w 10 minucie było minimalnie zbyt mocne.
W 16 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Piotr Giel. Futbolówka skozłowała przed bramką, ale pewnie złapał ją Szramowiat.
Minutę później centrę Tomasza Foszmańczyka tak niefortunnie odbił jeden z obrońców Rakowa, że piłka przetoczyła się tuż obok słupka bramki jego drużyny.
W odpowiedzi w 19 minucie z daleka uderzył Mastalerz, ale celność tego strzału pozostawiała wiele do życzenia.
21 minuta przyniosła dobrą okazję dla Ruchu. Centrę Adama Kompały zamknął groźnym, acz niecelnym strzałem głową Gielza.
Po chwili, w 22 minucie, szarżujący Nabiałek przedarł się lewym skrzydłem pod bramkę i zagrał wzdłuż linii bramkowej do nadbiegających partnerów. Na miejscu był jednak Wiśniewski, który wybił piłkę.
Strzał z rzutu wolnego z dużej odległości Kowalczyka w 29 minucie był bardzo niecelny.
Zaś w 34 minucie oglądano chyba najlepszą okazję pierwszej części gry. Giel wymanewrował częstochowską obronę i uderzył na bramkę z pola karnego. Z najwyższym trudem odbił piłkę Szramowiat. A Ruch grał już wtedy w dziesiątkę. W 30 minucie w niegroźnej sytuacji, za zagranie ręką, drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, obejrzał Marcin Dziewulski.
W 38 minucie zablokowany został strzał Świerka zza szesnastki.
Cztery minuty później Piotr Gierczak zauważył wychodzącego na wolne pole Giela, który źle opanował jednak w polu karnym piłkę, pozwalając wybić ją sobie przez obrońców.
Pierwszą połowę meczu zakończyło uderzenie Gajosa zza pola karnego, które w oddali minęło słupek.
Od początku drugiej odsłony gry grający w osłabieniu radzionkowianie rzucili się na ataku, zamykając momentami piłkarzy Rakowa na ich połowie.
Centrę Adriana Mielca w 47 minucie przedłużył przed bramką Dawid Domański, ale dla skaczącego do główki Giela było to podanie „o włos” za wysokie.
Sześćdziesiąt sekund potem wrzucającym był Giel, a strzał będącego w pełnym biegu Kompały głową odbił Szramowiat, nikt zaś nie zdążył zaś z dobitką.
W 52 minucie lewym skrzydłem przedarł się Domański, dość przypadkowo z piłką w polu karnym znalazł się Mielec, ale jego mocny strzał z boku bramki przeleciał nad poprzeczką.
Raków zaatakował po raz pierwszy w tej części gry w 54 minucie. Odchodzącą piłkę uderzył zza szesnastki Ogłaza, ale zrobił to tyleż mocno, co bardzo niecelnie.
W 58 minucie Kiełpin pewnie złapał płaski strzał Zachary z dystansu.
Minutę później Mielec zgrał głową do Giela, ale ten w ostatniej chwili dał się powstrzymać obrońcy.
Rzut wolny wykonywany przez Mielca z prawego skrzydła w 61 minucie zamienił się z centry w strzał, który z kłopotami odbił Szramowiat.
Po rzucie rożnym w 62 minucie zablokowany został składający się przed bramką do strzału z woleja Gierczak.
W minucie 64 niecelnie z dystansu strzelał Lenartowski. Trzy minuty potem ten sam zawodników znów uderzył niecelnie z dużej odległości, tym razem jednak piłkę łapał bramkarz Ruchu.
W następnej akcji Lenartowskiemu wreszcie się udało. Dostał futbolówkę w 75 minucie na linii pola karnego i huknął bez zastanowania w samo okienko. Kiełpin był bez szans.
Po chwili, w 76 minucie, kolejna akcja gości. Strzał Mastelarza z narożnika pola karnego przeleciał jednak obok słupka.
W 80 minucie powinno paść wyrównanie. Dawid Jarka przepchnął obrońcę przyjmując długie podanie i od razu znalazł się oko w oko z Szramowiatem. Uderzył jednak w nogi bramkarza, a jego dobitka przeszła nad poprzeczką.
Błyskawicznie akcja przeniosła się pod drugą bramkę, ale uderzenie z dogodnej pozycji Witczyka zostało powstrzymane.
Ruch dopiął swego w 82 minucie. Długie podanie z rzutu wolnego Wiśniewskiego zgrał przed bramkę głową Mielec, a Jarka również głową, z bliska wepchnął piłkę do siatki.
Trzy minuty potem niemal kopia tej sytuacji. Znów z rzutu wolnego długą piłkę posłał Wiśniewski, ale w dużym zamieszaniu żadnemu radzionkowianinowi nie udało się oddać strzału.
W 87 minucie strzelający tuż zza pola karnego z odchodzącej piłki Gierczak trafił w wybiegającego obrońcę.
Sześćdziesiąt sekund potem o wielkim szczęściu mogli mówić piłkarze Rakowa. Po szybkiej kontrze Jarka znalazł się sam na sam z Szramowiatem, który wybiegł poza pole karne. Przerzucona nad nim futbolówka zdawała się wolno nieuchronnie zmierzać do siatki, by nagle, tuż przed bramkę skozłować, i ostatecznie trafić tylko w słupek.
Po chwili bardzo niecelnie z dystansu strzelał Nocuń.
A w 89 minucie siły na boisku się wyrównały. Schodzący na zmianę Kmieć tak długo opuszczał plac gry, że sędzia zmuszony był pokazać mu drugi żółty kartonik.
Ruch ruszył więc do przodu, i w czwartej minucie doliczonego czasu gry wywalczył rzut wolny tuż zza linii pola karnego na wprost bramki. Mocny strzał Mielca minimalnie minął spojenie słupka z poprzeczką.
Jeszcze tylko Mielec został zablokowany w polu karnym i sędzia zakończyć mógł spotkanie.
Była to pierwsza strata lidera na własnym boisku tej wiosny. Mecz jednak mógł się podobać, pełny był dramaturgii i walki, godnych spotkania derbowego.
Sponsorem meczu Ruch Radzionków – Raków Częstochowa był: