Mecz sparingowy z Łódzkim KS – zwłaszcza biorąc pod uwagę okrojony skład Ruchu – mimo porażki może być chyba brany za dobry prognostyk przed wznowieniem rozgrywek?
– Rzeczywiście, mimo przegranej możemy wziąć go za dobrą monetę. Trochę przypomniał się nam wszystkim wynik w Świnoujściu, gdzie ulegliśmy, ale na dobre uwierzyliśmy wtedy we własne możliwości. Teraz w Kleszczowie też nieźle wyglądaliśmy, nie daliśmy się stłamsić zespołowi, który w minionej rundzie mocno nas zdominował. Można się cieszyć, ale wiadomo że nie był to mecz mistrzowski. Najważniejsze dla nas, że czujemy się dobrze.
– To dobry moment na podbudowę, bo rezultaty zimowych gier kontrolnych optymizmem nie napawały.
– Podchodzimy do tego z dużym spokojem, praktycznie żadnego sparingu nie zagraliśmy przecież w optymalnym zestawieniu. Gdybyśmy wcześniej mogli zagrać składem, który być może rozpocznie ligę to wyniki byłyby lepsze. Ale przecież nie o to w takich meczach chodzi. Dlatego gdy tylko kogoś łapał uraz to był oszczędzany – gdyby to była liga, pewnie byśmy grali w takich sytuacjach. Najważniejsze było by każdy doszedł do optymalnej formy i pełnego zdrowia.
– Trochę się w Waszym zespole pozmieniało przez te trzy miesiące – odeszła część „starszyzny”, a Ty w wieku 25 lat jesteś jednym ze starszych i bardziej doświadczonych w drużynie!
– Rzeczywiście, są kluby w których byłbym uznany za młodego, a u nas jest zupełnie inaczej. Ale to uważam za nasz atut – rutyny może jest w tej mieszance mniej niż młodości, ale tacy zawodnicy jak Piotrek Rocki czy Janek Beliancin gwarantują wysoki poziom i pociągną to w dobrą stronę. Ja mimo wszystko nie czuję się „wiekowy”, dalej zaliczam siebie do młodych zawodników. Być możę mogę pomóc tym jeszcze młodszym, ale przede wszystkim sam jeszcze dużo muszę uczyć się od starszych.
– Przełożenie Waszego meczu z Kluczborkiem było dla Ruchu korzystne?
– Wszyscy chcemy już grać, ale trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wielu z nas zmagało się jeszcze z urazami. Powiem tak: gra ma sens tylko wtedy, jeśli o wyniku decydują umiejętności piłkarzy i drużyn. Jeśli miałby rządzić przypadek przełożenie meczu jest rozsądne. Wszystko zależy od tego jak wygląda boisko w Kluczborku, choć ja osobiście chciałem byśmy grali.
– Na dobrą sprawę jeszcze porządnie na naturalnej nawierzchni w tym roku nie trenowaliście?
– Dokładnie, nawet teraz stan murawy trudno porównywać do tego, co powinno być na meczach. Sami więc zastanawiamy się jak będziemy wyglądać na trawie, choć wydaje się, że dużo lepiej. Na naturalnych nawierzchniach zawsze gra się lepiej, piłka jest wolniejsza co daje więcej czasu na podjęcie decyzji w danej sytuacji.
– Mówiłeś o urazach które były ostatnio Waszą bolączką. Kontuzje nie ominęły również Ciebie. Co dokładnie się działo?
– Miałem problemy z achillesem, dość mocno odczułem treningi i grę na sztucznych murawach. Po serii zabiegów wróciłem do zajęć i przytrafił mi się kolejny uraz. Trochę podkręciłem kostkę i zmagam się z bólem, ale biorę tabletki i trenuję. Dlatego nie byłoby problemu by zagrać choćby dzisiaj.
– W sparingach zdążyłeś zaprezentować się z dobrej strony, dodatkowo przełożyłeś to na jednego gola z rzutu wolnego. Konkurencja przy wykonywaniu stałych fragmentów gry jest w zespole spora. To może być jeden z atutów Ruchu tej wiosny?
– Myślę, że tak. Pewnie dużo będzie meczów, w których ciężko grać piłką i trzeba będzie korzystać z okazji na zdobycie gola właśnie po rzutach wolnych. Czasami będziemy musieli tych stałych fragmentów gry poszukać. Cieszy, że póki co mamy taką skuteczność w tym elemencie, jest zawsze kilka pomysłów na jego rozwiązanie. Nie chcemy, by wyglądało to na zasadzie „a nóż się uda”. Skupiamy się na tym i powinno to zaowocować w lidze.
– Nie z Kluczborkiem a z Gorzowem zainaugurujecie ligę – punktować i wygrywać trzeba od razu by nie dopuścić do nerwowej sytuacji w tabeli. Ten sam cel przyświecałby na wyjeździe w Kluczborku?
– Oczywiście! Mamy szóste miejsce więc czy na wyjeździe czy u siebie nie wyobrażam sobie innego celu, zwłaszcza grając z zespołem niżej notowanym w tabeli. Nasza pozycja zobowiązuje, ale pracowaliśmy na nią całą jesień. Teraz musi być jeszcze lepiej, nie wyobrażam sobie byśmy oglądali się za siebie, choć oczywiście rywali z dołu też trzeba szanować. Najważniejsze to konsekwentnie gromadzić punkty i myślę że taki będzie nasz cel.
– Macie nowego trenera, ale chyba można mówić w jakimś stopniu o kontynuacji stylu wypracowanego już wcześniej. Czujecie się mocniejsi po tej przerwie w rozgrywkach?
– Trudno powiedzieć, to zweryfikuje liga. Czujemy się tak samo jak było wcześniej, sposób myślenia trenerów jest podobny do tego co było wcześniej. To wszystko jesienią skutkowało i myślę, że nie ma co zmieniać a raczej tylko wprowadzać delikatne poprawki. Myślę zatem, że będzie podobnie albo jeszcze lepiej.