Trener Kamil Rakoczy:
Trzeba przyznać, że Rekord był dzisiaj od nas wyraźnie lepszy. Choć, gdy wyszliśmy na prowadzenie 2:1, pomyślałem sobie, że może ten mecz pójść po naszej myśli. Niestety po raz kolejny zagraliśmy bardzo słabo w obronie, popełniliśmy dużo indywidualnych błędów, i w taki właśnie sposób prezentowaliśmy kolejne bramki rywalowi. Niestety część zawodników dalej jest mentalnie w czwartej lidze, gdzie niepełnym zaangażowaniem dało się wygrać mecz. To jest jednak trzecia liga, i tutaj każdy indywidualny błąd jest karcony bramką. Nie do pomyślenia jest to, że w trzecim kolejnym wyjeździe tracimy gola już w pierwszej akcji przeciwnika, w pierwszej minucie. To był także błąd indywidualny, bo zamiast wybić piłkę lub ją rozegrać w sposób, jaki ćwiczymy na treningach, jeden z zawodników pozwolił jej wejść w kozioł, i znowu wyszły z tego “kwadratowe jaja”. Nasza defensywa była wtedy nieobecna, a tak naprawdę dwie strzelone przez nas potem bramki tylko zamazały obraz meczu, bo nasza obrona cały czas grała tak, jakby jej nie było. Całą odpowiedzialność za ten wynik biorę na siebie, bo ja tu dowodzę i ja wystawiam skład. Trzecia porażka z rzędu, i to poniesiona w takim stylu, naprawdę bardzo boli. W sześciu meczach straciliśmy piętnaście goli. Dobrze, że w tygodniu nie ma już meczu, i że będziemy mogli parę dni potrenować. Bo na kolejny mecz z pewnością będą zmiany – mam na nie pomysł, i myślę, że przeciwko Foto-Higienie Gać będzie to widać, musi być to widać.