Trener Wojciech Osyra: przed nami teraz najcięższa praca

– Drużyna wraca do pracy po przerwie trwającej kilka tygodni. W tym czasie piłkarze pracowali indywidualnie według rozpisek, a efekty ich pracy podsumowały testy w czwartek i w piątek. Jak one wypadły?
– Rzeczywiście piłkarze dostali od nas rozpiski, jak mają pracować podczas przerwy, i już gołym okiem widać było, że z tą ich samodzielną pracą było całkiem nieźle. Testy pokazały, że ta podstawowa, codzienna forma została zachowana, a to potwierdziło nasze obserwacje, że piłkarze rzeczywiście nie próżnowali, nie zasiedzieli się, nie przejedli się podczas świąt. Także wagowo jest wszystko tak, jakbym sobie tego życzył.

– Kto wypadł najlepiej podczas testów?
– To były testy wytrzymałości, siły i mocy, i rzeczywiście znamy parametry wszystkich zawodników. Ale nie chciałbym tu podawać kto się wyróżnił, kto wypadł najlepiej. To są testy robione wyłącznie pod nas, po to by według ich wyników ustawić zawodnikom cały okres przygotowawczy. Nie chodzi w nich w żadnym wypadku o to, by oceniać poziom piłkarzy.

– Żal, że nie udało się rozegrać w sobotę planowanego sparingu, a nawet wewnętrznej gry z powodu mgły bardzo ograniczającej widoczność?

– Szkoda, że nie udało się rozegrać sparingu, tym bardziej, że mieliśmy się mierzyć z pierwszoligowcem – GKS-em Tychy – więc byłby to dla nas naprawdę bardzo wartościowy test. Nie doszło do niego z różnych względów. Zamiast niego zrealizowaliśmy jednostkę treningową. Rzeczywiście planem na nią miała być wewnętrzna gierka, ale z powodu bardzo złej widoczności spowodowanej mgłą zrobiliśmy jedynie rozebieganie – dwudziestominutową tlenówkę, a potem tylko siatkonogę. Ale nie przywiązywałbym do tego wagi, bo i tak właściwe przygotowania do sezonu według planu mają się zacząć w poniedziałek, i to właśnie od tego dnia bierzemy się mocno do pracy. Mamy dziewięć tygodni, a w ciągu nich trzy trzytygodniowe mikrocykle treningowe. W tym dziesięć sparingów. Ten jedenasty z Tychami wypadł, ale może uda się jeszcze zorganizować dodatkowy sparing w kolejnych tygodniach, by także liczba gier kontrolnych się zgadzała z pierwotnym planem, a może też pozostaniemy przy dziesięciu grach. Zobaczymy.

– W poniedziałek początek pierwszego mikrocyklu treningowego. Nad czym w tym okresie najmocniej pracować będą piłkarze?
– To będzie okres przygotowania ogólnego, więc ciężka, najcięższa praca przed piłkarzami. Zdaję sobie sprawę, że teraz przed nimi ten najgorszy okres, ale trzeba go przejść, bo inaczej się nie da. Będą zatem wszystkie największe obciążenia i wytrzymałościowe, i wydolnościowe, i siłowe. Piłkarze mogą tego okresu nie lubić, ale myślę, że wiedzą, że pracują dla siebie, a jak nie wiedzą, to muszą koniecznie do tej myśli dojść,  bo choć to będzie ciężka harówa, to jednak bez niej formy potem nie zbudują, to będzie potem ich podstawa.

– W tej części sezonu będą już brali udział nowi piłkarze?
– Tak, oczywiście. Już w treningach biorą udział nowi piłkarze. Jest kilku z poziomu trzecioligowego, którzy sprawdzani będą w grach kontrolnych. Chcemy się im dobrze przyjrzeć. W poniedziałek bądź wtorek dołączyć ma piłkarz z drugiej ligi. Mamy spośród nich swoje typy, wielu piłkarzy samych się zgłosiło, i wszystkich musimy sprawdzić. Dlatego na razie zdecydowanie za wcześnie by mówić o nazwiskach. A chętnych do gry w Radzionkowie naprawdę nie brakuje i wręcz jesteśmy pozytywnie zaskoczeni ilością zapytań o możliwość sprawdzenia się. To bardzo miłe, po pokazuje, że Ruch Radzionków wypracował sobie w trzeciej lidze markę. To dzięki ciekawemu zespołowi, fajnym piłkarzom, dobrej atmosferze, ale też dzięki stabilności klubu, który jest wypłacalny. To bardzo ważne i środowisko wie o tym, i dobrze zdaje sobie sprawę, że o wiele lepiej mieć obiecne sto złotych i je dostawać zawsze w terminie, niż dwieście złotych, jakie zapisane będzie tylko na papierze. A to drugieg to niestety rzeczywistość w wielu innych klubach.