Wiceprezes Marek Zorzycki: W trudnej chwili nie można się odwrócić

– Co zadecydowało o tym, że znalazł się Pan w Zarządzie Klubu, i to na funkcji Wiceprezesa Klubu?

– Potrzeby tego klubu zadecydowały. Zwrócili się do mnie z taką propozycją Prezes Klubu i Sekretarz Klubu. Wiadome było, że zamiar odejścia z Zarządu zgłosił dotychczasowy Wiceprzes, pan Paweł Obora. I zaszła konieczność uzupełnienia składu Zarządu, a także wakatu na pozycji Wiceprezesa. W trudnej sytuacji klubu nie było niestety innych chętnych do zaangażowania się w działalność klubu. Ja jednak w klubie jestem już tyle lat. I nie wyborażam sobie by się od niego odwrócić z trudnej chwili. Do tego z bliska obserwuję pracę nowego Zarządu Klubu, samego Prezesa Marcina Wąsiaka, którzy robią naprawdę wszystko by postawić sprawy na nogi. Kiedy więc padła taka propozycja nie mogłem odmówić.

– Ale to przecież dla Pana zupełnie nowe wyzwanie.

– I tak i nie. Od wielu lat owszem pracowałem w klubie w zupełnie innej roli, ale tak naprawdę angażowałem się w wiele spraw i starałem się pomagać, gdzie tylko mogłem. Ostatnio choćby pracowałem także na targowisku, wcześniej nawet sam tam prowadziłem swój punkt reklamowy i załatawiałem pewną sprawę, która niestety siłą rzeczy upadła, bo nie byłem w stanie połączyć tego z pełnym zaangażowaniem przy drużynie sportowej. Teraz tych obowiązków sportowych ubyło mi, mam więc możliwość skupić się w całości na sprawach związanych z funkcjonowaniem klubu.

– Zatem z jakimi pomysłami wchodzi Pan do ścisłego kierownictwa Klubu?

– Tych pomysłów mam na pewno kilka. Ale przede wszystkim, uważam, że należy się skupić właśnie na targowisku, tym bardziej, jeśli miałoby się okazać, że nadal to ono będzie głównym źrodłem finansowania klubu, a w tym momencie jest tak naprawdę jedynym. Dlatego trzeba o nie dbać, i mam tu na myśli tak sam plac, infrastrukturę, jak i tych licznych ludzi, którzy tam handlują, jak i tych, którzy kupują. Uważam, że w targowisku jest taki potencjał, że dzięki niemu jesteśmy w stanie finansowo pewniej stanąć na nogi. Życzyłbym sobie byśmy nie tylko łatali tymi przychodami dziury, ale mogli na nim realnie zarobić. Na pewno też warto wrócić do kiedyś próbowanych rozwiązań, jak zbudowanie wokół klubu firm zajmujących się usługami remonotowymi czy konserwacją terenów zielonych, bo przecież w klubie mamy już trochę sprzętu służącego do tych celów. Myślę, że na działalności gospodarczej też możemy zarobić.

– Jakie kompetencje przypadną Panu w udziale jako Wiceprezesowi?

– Powiem szczerze, że póki co taki ścisły podział obowiązków nie został rozrysowany. Ale myślę, że nawet nie ma takiej potrzeby. Ja będę zajmował się tym, przy czym pomagałem już od dłuższego czasu – czyli terenami stadionu i targowiska. A kolejne, inne zadania będą się pojawiały w toku dyskusji na posiedzeniach Zarządu Klubu. Ponadto będę się starał pomogać we wszystkich sprawach, w jakich zwrócą się mnie czy Prezes Marcin Wąsiak, czy sekretarz Jan Pokorski. Naszym wspólnym celem jest uratowanie tego Klubu. Ten cel powienien zresztą łaczyć wszystkich, którym Ruch Radzionków jest bliski. Naprawdę warto wspierać i pomagać temu Zarządowi i Prezesowi Wąsiakowi.