Wielkiego futbolu nie było, najważniejsze trzy punkty.

Trener Marcin Dziewulski:
Zdajemy sobie sprawę, że wiele meczów będzie wyglądało, tak jak ten dzisiejszy. Nikt się przed nami nie położy, wręcz każdy będzie zmobilizowany na lidera, żadne zwycięstwo nie przyjdzie nam łatwo. Musimy zawsze zachowywać zimną głowę. Unia Kosztowy, choć przegrała, to naprawdę bardzo dobrze zaprezentowała się w meczu z Rakowem, a tydzień temu wygrała w Dąbrowie Górniczej, i już to kazało nam przypuszczać, że poprzeczkę będziemy mieli tu ustawioną bardzo wysoko. Tak było, a do tego obie drużyny pokazały dziś naprawdę wielkie serce. Wygrała ta, która jednak tego serca miała troszkę więcej. Strzeliliśmy bramkę w ważnym momencie meczu, a potem wybroniliśmy wszystkie próby ataków gospodarzy, samemu po kontrach mając okazje na strzelenie nawet drugiego gola. Gola zdobyliśmy w dość niespodziewanych okolicznościach, ale tu nie było przypadku, bo jednak Kamil musiał się umiejętnie ustawić, opanować tą długą piłkę, przepchnąć rywala. Po naszej stronie też kilka błędów indywidualnych się zdarzyło, ale cieszy to, że nawet jak jeden zawodnik się pomyli, to zaraz za jego plecami wyrasta drugi, który kasuje sytuację. Słowa uznania dla obu zespołów, i wielki szacunek dla moich piłkarzy ze wielki charakter i konsekwencję, która pozwoliły nam sięgnąć w tym trudnym meczu po trzy punkty. Martwi tylko sytuacja u naszych napastników. Tydzień temu wypadł Robert Wojsyk, który doznał złamania w kostce, kontuzjowany jest Kacper Zalewski, a dziś z kontuzją kolana musiał przedwcześnie zejść z boiska Bartek Nawrocki. Niedostępny cały czas jest Michał Szromek, ale on na szczęście powoli do treningów będzie wracał.

Bartłomiej Gwiaździński:
W pierwszej połowie pozwalaliśmy przeciwnikowi uderzać z dwudziestego, trzydziestego metra. A wiadomo, że w takiej sytuacji może się zdarzyć jakiś rykoszet, może komuś piłka dobrze usiąść na nodze. W przerwie trener zwrócił mi uwagę, żebyśmy się trochę cofnęli w środku, i to spowodowało, że po zmianie stron tych strzałów ze strony rywala nie było. Groźne zaś były ich wrzutki w pole karne, po których – szczególnie w samej końcówce – było parę razy gorąco pod naszą bramką. Na pewno możemy się cieszyć, że Unia nie wykorzystała swoich okazji w tych ostatnich minutach gry. Stara piłkarska zasada mówi, że niewykorzystane sytuacje lubię się mścić, a my przecież wcześniej zmarnowaliśmy kilka szans na drugiego gola. W tym meczu ta zasada nie zafunkcjonowała i dlatego możemy się cieszyć z przedłużenia naszej serii zwycięstw już do sześciu meczów.

Kamil Kopeć:
Zdobytą przeze mnie bramkę dedykuję Robertowi Wojsykowi, który ma dziś urodziny, życząc mu przy okazji zdrowia i jak najszybszego powrotu do gry. Był to gol taki trochę z niczego, ale i takie sytuacje trzeba umieć wykorzystać. Były wcześniej bardziej dogodne okazje, ale tam tego czegoś brakowało. Nie zabrakło tego, w tym decydującym momencie. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo był to bardzo ciężki mecz, z jednej strony z uwagi na dobrze grającego rywala, także ze względu na wysoką temperaturę powietrza, czemu towarzyszyło jednak grząskie boisko. Nie było tu wielkiego futbolu – taki mecz do zapomnienia. Najważniejsze, że dopisujemy sobie kolejne trzy punkty.