– Wszędzie dobrze, ale…
– Po odejściu z Ruchu Radzionków przez pół roku grałem w Sarmacji Będzin. Nie był to dla mnie udany okres. Potem przeszedłem do Gwarka Ornontowice, gdzie poszło mi o wiele lepiej. Grałem tam wszystko, kilka bramek strzeliłem, kilka asyst zaliczyłem, ale drużynowo celu, który sobie założyliśmy, nie osiągnęliśmy, zawalając sprawę w ostatnim meczu. Jak to się mówi – wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. A w Ruchu Radzionków czuję się jak w domu. Przyszedłem tutaj aby wzmocnić drużynę, by w końcu udało nam się zrealizować ten cel, o który Ruch bije się od trzech lat.
– Damian Sadowski, który wraca do Radzionkowa jest lepszym piłkarzem, niż był, kiedy stąd odchodził?
– To się okaże dopiero po meczach ligowych i sparingach. Myślę jednak, że tak. Grałem tutaj przez trzy lata. Trochę za długo. Przydał mi się roczny odpoczynek w postaci gry w dwóch innych klubach i teraz wracam z nową energią. Na razie mam kontrakt na rok, ale kto wie czy przede mną nie kolejne trzy lata, oby teraz naznaczone w końcu sukcesami.
– W szatni czuć możesz się chyba jak u siebie, bo kolegów, z którymi tutaj grałeś wciąż w drużynie jest sporo?
– Stara gwardia została. Można powiedzieć, że dzięki ich namowom tutaj wróciłem, a takie rozmowy prowadziliśmy już od pół roku. Ale w sumie nie trzeba było mnie długo namawiać.