Trener Wojciech Osyra:
Pierwszy mecz zawsze jest pewną niewiadomą, zawsze towarzyszy mu pewna presja, pewne ciśnienie, szczególnie jak przystępuje się do niego nową drużyną ze sporymi aspiracjami. I rzeczywiście w nasze poczynania wkradło się dziś sporo nerwowości i niedokładności w rozegraniu piłki, ale na boisku pomimo tego wszystko skończyło się po naszej myśli. Uważam, że wynik nie jest adekwatny do wydarzeń meczowych, bo bardzo dobrych sytuacji stworzonych i wypracowanych przez nas było jeszcze kilka. Ale przy wygranej 3:0 nie ma co wybrzydzać, więc cieszymy się z tego, co mamy, tym bardziej, że przynajmniej do jutra jesteśmy liderem ligi. Dziękuję kibicom, że licznie stawili się dziś na meczu, nie tylko w młynie, ale też na innych sektorach. Ich wsparcie dla nas jest bardzo ważne, i mam nadzieję, że odpłaciliśmy się im tym, że usatysfakcjonowani wyjść mogli dziś ze stadionu, choćby tylko wynikiem.
Damian Sadowski:
Wynik z pewnością powinien być wyższy, bo mieliśmy ku temu kilka znakomitych sytuacji. Przeciwnik nie stworzył takiej ani jednej. Sytuacje pod bramką to jedno, ale uważam, że z gry zaprezentowaliśmy się zdecydowanie słabiej niż w Pucharze Polski i w sparingach. Powinno to wyglądać na pewno dużo lepiej. Wydaje mi się, że niektórych piłkarzy trochę zjadła presja, a nie powinno tak być, że trzęsą nam się nogi, w końcu to nie pierwsza czy druga, a tylko czwarta liga. Ale myślę, że z każdym kolejnym meczem będzie lepiej, że nabierzemy pewności siebie i będziemy wygrywać jeszcze pewniej. Na pewno trzeba też poprawić skuteczność, bo nie we wszystkich meczach uda nam się stworzyć aż tyle sytuacji, ile mieliśmy choćby dziś po przerwie. Cieszy to jednak, że jesteśmy cały czas z piłką. Ja bardzo lubię taką grę. Gdy jesteśmy pod piłką, jak to było często w poprzednim sezonie, dużo gorzej czuję się na boisku. Z dwóch strzelonych dziś bramek jestem oczywiście zadowolony, ale prawda jest taka, że powinien strzelić ich trzy. Nie mogę marnować takiej okazji, jaką miałem już w doliczonym czasie meczu. Myślę, że ze swojej gry mogę być umiarkowanie zadowolony. Dużą satysfakcję mam z gola strzelonego z rzutu wolnego. W każdej drużynie, w jakiej dotąd grałem, to ja uderzałem rzuty wolne z tego miejsca boiska. W poprzednim sezonie takich rzutów wolnych mieliśmy jednak jak na lekarstwo. Takie uderzenia ćwiczyliśmy akurat wczoraj na przedmeczowym rozruchu, ja byłem do nich desygnowany, i to zawsze cieszy, jak potem ta praca daje tak dobry efekt na meczu.