Trener Rafał Górak:
Na pewno wypracowaliśmy sobie dziś przekonujące, niepodważalne zwycięstwo. Cieszę się, że udało nam się w pewnym momencie narzucić rywalowi swój styl gry, że stwarzaliśmy sytuacje, że dwie z nich wykorzystaliśmy. A cieszy też to, że nawet w tych okresach, w których dawaliśmy gościom więcej swobody, a sami nie stwarzaliśmy sytuacji, to i Orłowi nie pozwoliliśmy tych sytuacji stwarzać, rzadko dopuszczając ich pod naszą bramkę. Dlatego uważam, że przez pełne dziewięćdziesiąt minut gra była pod naszą kontrolą, i to dla mnie najważniejsze, że byliśmy dziś wyraźnie lepsi. A tak by cały czas szturmować bramkę rywala, wcale nie słabego, grać się przecież nie da. Było dziś kilka zmian w składzie w porównaniu z poprzedni meczem, ale muszą być te zmiany, bo gramy teraz mecze w zasadzie co chwilę. Ja wiem o wiele więcej o tych zawodnikach niż kibic, niż ktokolwiek inny, na pewno zdaję sobie sprawę z wielu rzeczy, z których inni nie zdają sobie sprawy, no i muszę tymi siłami naszych zawodników odpowiednio szafować, w taki sposób by było to dla nich możliwie jak najlepsze, by każdy miał okazję do grania, bo umiejętności wszystkich zawodników są tu naprawdę wysokie. Myślę, że drobnym zaskoczeniem dla kibiców mogła być obsada bramki, bo to bardzo fajnie, jak się personalną decyzją kibiców zaskoczy, o ile to przynosi zamierzony efekt. I tak było, jestem bardzo zadowolony z debiutu Mirka Kuczery. Patryk Ciasnocha absolutnie w poprzednich meczach w bramce mnie nie zawiódł, natomiast musiałem wiedzieć kim jest Kuczera, a dziś pokazał on, że jest naprawdę materiałem na świetnego bramkarza.
Mirosław Kuczera:
O tym, że wystąpię w meczu z Orłem dowiedziałem się oficjalnie dopiero dziś na odprawie przedmeczowej, choć jakieś sygnały o tym wyczuwałem już wcześniej. Jakoś szczególnie się nie denerwowałem. Choć starałem się bardzo zmobilizować przed tym meczem, bo wiadomo, że debiutowi zawsze towarzyszy lekka presja. I myślę, że z tą presją dałem sobie dobrze radę. I to pomimo tego, że był to mecz z gatunku tych najgorszych dla bramkarza. Bramkarz niby cały mecz nie ma nic do roboty, ale przeciwnik w polu stara się, i trzeba być w każdej chwili w gotowości, bo zaraz pójść może akcja. Ale kontrolowaliśmy na szczęście grę w obronie, udało się nie dopuszczać ich zbyt często pod naszą bramkę, a mi udało się tym samym zachować czyste konto. Raz tylko dopisało mi naprawdę dużo szczęście, po tym kuriozalnym odbiciu się piłki w pierwszej połowie. Mogę dziękować szczęściu, że piłka do bramki wtedy nie leciała.
Paweł Giel:
Widać było, że był to dla nas bardzo ciężki mecz. Dobry przeciwnik, który może wielu sytuacji nie stwarzał, ale walczył mocno, i z którym dotąd notowaliśmy serię strat punktów, bo tylko remisy i przegraną. Dlatego szczególnie trzeba się cieszyć ze zwycięstwa. Do mojej gry mam trochę zastrzeżeń, mogłem dziś w kilku sytuacjach zachować się o wiele lepiej, ale ogólnie nie było chyba źle.
Adrian Mielec:
Powinienem był się dziś doczekać swojej pierwszej bramki dla Ruchu Radzionków, ale niestety piłka zeszła mi z nogi, nie trafiłem w nią tak jak trzeba. Niestety, nawet tak oczywistą sytuację zdarza się czasami zmarnować. Na pierwszego gola przyjdzie mi więc poczekać do kolejnych meczów. Ale dzisiaj, zapominając o tej sytuacji, grało mi się naprawdę bardzo dobrze. Dobrze wszedłem w mecz, udało się kilka fajnych podań już zagrać, parę udanych dryblingów. I mógłbym może powiedzieć, że było bardzo dobrze, gdyby nie ta sytuacja z początku drugiej połowy. No cóż, może w następnym spotkaniu będzie pod tym względem lepiej. Sam mecz w środku pola nie był może bardzo ciężki, bo rywale odpuszczali nam w tej strefie, dawali nam rozgrywać piłkę, a kryli nas agresywniej dopiero bliżej bramki, gdzieś od dwudziestego, trzydziestego metra. Najważniejsze, że pewnie wygraliśmy 2:0, wciąż jesteśmy zdecydowanym liderem, utrzymujemy te trzynaście punktów przewagi.