Trener Kamil Rakoczy:
Myślę, że byliśmy dziś zespołem bardziej dojrzałym i lepszym od Kluczborka. Uważam, że zasłużenie sięgnęliśmy po trzy punkty. Uczulałem zawodników, żeby szczególną staranność przykładali do tych pierwszych podań po odbiorze. Na Gwarku bardzo nam to szwankowało, a dziś w tym elemencie był duży spokój, co pozwalało nam długo utrzymywać się przy piłce i prowadzić atak pozycyjny. To nam jednak wychodziło jedynie do trzydziestego metra, a im bliżej bramki tym bardziej brakowało nam jakości, choć kilka razy po wygraniu pojedynku jeden na jeden kończyliśmy to wrzutką. Nie było z tego jednak żadnego zagrożenia. Na szczęście mamy dobrze opracowane stałe fragmenty gry. Ich trening oddałem w całości Piotrowi Rockiemu, i do jego pracy w tym względzie nie tylko nie mam żadnych zastrzeżeń, co wręcz muszę go pochwalić za duże zaangażowanie, jakie w to wkłada. Te dwie dzisiejsze bramki ze stałych fragmentów gry to przede wszystkim właśnie jego zasługa, bo padły w sposób wcześniej przetrenowany. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że boisko w Orzechu nie pozwala na płynne akcje piłką po ziemi. Dlatego stawiamy tutaj przede wszystkim na wrzutki i na stałe fragmenty gry. I dlatego bardzo cieszy, że tyle bramek od początku sezonu trafiamy właśnie po strzałach głową. Ale absolutnie nie możemy popadać teraz w hurraoptymizm po tym bardzo dobrym początku sezonu. Chłodne głowy, ciężka praca i pełna koncentracja – na to będę uczulał drużynę.
Trener Andrzej Orzeszek (MKS Kluczbork):
Mecz długo zapowiadał się na spotkanie bez historii. Przez siedemdziesiąt pięć minut gry ani jednej, ani drugiej drużynie nie udało się stworzyć żadnej dogodnej sytuacji bramkowej. Po przerwie może zrobił się nieco bardziej otwarty niż w pierwszej połowie, ale i tak co najwyżej były tylko strzały z dystansu. O wyniku zadecydowały trzy stałe fragmenty gry w końcówce: rzut rożny i dwa rzuty wolne. Muszę tu jednak powiedzieć, że rzutu rożnego, po którym padła pierwsza bramka dla Radzionkowa na pewno nie było. Sędzia popełnił błąd wskazując na narożnik, ale to nas nie usprawiedliwia, bo popełniliśmy jescze większy błąd w kryciu. Zawodnik, który strzelił gola stał zupełnie niepilnowany. Podobnie było przy drugiej bramce. Nie możemy tak grać w obronie, jeśli chcemy zdobywać punkty. A było to tym bardziej rozczarowujące, że wcześniej w tym meczu bardzo dobrze radziliśmy sobie w defensywie.
Michał Staszowski:
Choć Marcin Trzcionka ma duże parcie na bramki, to jednak gola ja strzeliłem podbijając piłkę “zidanem”, czyli tyłem głowy. Fajnie, bo obie te sytuacje, po których padły bramki ćwiczyliśmy pod wodzą pana Piotra Rockiego, który każdy element rozpisuje nam na kartkach, i można powiedzieć, że to tej pracy zawdzięczamy to zwycięstwo. Kluczbork od samego początku był głęboko cofnięty, co zmuszało nas do gry atakiem pozycyjnym, a co nam tym boisku jest trudne. Długo nie potrafiliśmy stworzyć sobie żadnej sytuacji, ale wiedzieliśmy, że jak będziemy konsekwentnie próbować, to musi się udać. Udało się akurat po dwóch stałych fragmentach gry.