Wypowiedzi po zwycięskim meczu z Polonią Bytom

Trener Kamil Rakoczy:
Ławka żyła dziś niesamowicie, myślę, że niektórzy z nas mieli tętno po dwieście. Mnie jednak po drugiej bramce wypełnił całkowity spokój, bo wiedziałem, że nie ma prawa już nam nic się stać, że Polonia nie jest w stanie doprowadzić do remisu. W przerwie, na którą zeszliśmy przegrywając 0:1, powiedzieliśmy sobie, że tak naprawdę nic się złego nie dzieje, że tak samo było w sobotę na Polonii, i że tak samo możemy wyrównać, a nawet wygrać. Musimy tylko grać swoje, być skoncentrowanym i walczyć o każdy metr boiska. Powiedzieliśmy, że to ostatnie czterdzieści pięć minut tego sezonu, a Polonia nie jest dziś nawet w połowie tak groźna, jak była u siebie. Chwała chłopakom, że po raz kolejny w tym sezonie pokazali ogromny charakter, że do końca potrafili zachować chłodną głowę, i że po raz kolejny w końcówce meczu przechylili wynik na naszą stronę. Uważam, że ten mecz wygraliśmy w pełni zasłużenie i mamy ten upragniony awans do trzeciej ligi! W pierwszym meczu na pewno Polonia była lepsza, ale moje słowa z konferencji to było świadomo przerysowanie, by zrzucić presję na przeciwnika, kurtuazja. Drużyna wiedziała, że tak się wypowiem, takie podejście do całego dwumeczu było przez nas ustalone. I – jak widać – przyniosło to znakomite efekty! Jesteśmy przeogromnie szczęśliwi.

Damian Sadowski:

Jestem szczęśliwy, że chłopcy w drugiej połowie to udźwignęli, bo gdyby tak się nie stało, to miałbym sam do siebie pretensje. Nie wiem co mi się stało, ale zagrałem w moim odczuciu zdecydowanie najsłabsze spotkanie odkąd jestem w Ruchu Radzionków – biegałem dużo, ale kompletnie bez składu, każde mojej podanie było pod nogi rywala, i mojej zejście w przerwie było w pełni uzsadnione i konieczne. Może to już zmęcznie naprawdę bardzo wymagającym sezonem. Dobrze jednak, że zmiennicy potrafią gryźć trawę, bo to co dziś zrobili to naprawdę coś niesamowitego, czego nikt się nie spodziewał. W ogóle w całym sezonie byliśmy niesamowici. U siebie przegraliśmy tylko ze Szczakowianką, przez całą wiosną tylko jedna porażka, i zawsze punkty przywożone z wyjazdów. Przegrywając 0:1 do przerwy i widząc, jak się gra układała, myślałem sobie, że doprowadzenie do dogrywki to wszystko na co nas tego dnia stać. Szacunek dla całej naszej osiemnastki, dla sztabu, że potrafili wykrzesać maksimum z całej drużyny i każdy indywidualnie z samego siebie.

Marcin Trzcionka:
Chciałbym bardzo serdecznie podziękować tej drużynie i szatni, że mogłem być ich kapitanem. To naprawdę honor. I jako kapitan jestem z każdego z nich dumny, bo w każdym meczu, w każdym treningu zostawiają kawał zdrowia. Nikt się tego nie spodziewał, bo przecież mieliśmy w tym roku problem jeden po drugim. Zimą przez pewien czas nawet nie mieliśmy gdzie trenować. Spotykać na treningach możemy się tylko wieczorami, bo trzy czwarte z nas pracuje w normalnych godzinach, a pozostali trenują grupy młodzieżowe, niektórzy nawet po dwie. A jednak się nam udało tak pięknie skończyć ten sezon! Przed barażami nikt na nas nie stawiał, Polonia naprawdę była faworytem. Ale my mieliśmy poczucie, że będą z nami kibice, i liczne sygnały od bardzo wielu drużyn z pierwszej, ale też z drugiej grupy, że w tym straciu są za nami, że trzymają za nas kciuki.

Mateusz Pietryga:
Brak mi słów, nie wiem co powiedzieć. Tyle lat na taki sukces czekałem, wcześniej jako kibic na trybunach. Szczeście niesamowite. Sukces wielki. Nikt na nas nie stawiał, rywale nas lekceważyli, ale my pokazaliśmy na co nas stać, że jesteśmy Ruchem Radzionków i że trzeba się z nami liczyć!

Daniel Skalski:
Dla mnie jako wychowanka to niesamowite uczucie. Wygrać baraż to jedno, ale z Polonią Bytom! Mecz się źle dla nas układał, grało nam się momentami ciężko, ale przy takim dopingu nikt z nas wiary nie mógł stracić. Kiedy nasz joker Andrzej Piecuch, który w tej końcówce sezonu jest naprawdę niesamowity, doprowadził do wyrównania, czułem, że będzie dobrze. A kiedy po faulu na Mateuszu Hermaszu z karnego strzelił Robert Wojsyk i kiedy zostało kilka minut do końca, wiedzieliśmy, że jeśli postawimy na twardą obronę, staniemy konsekwentnie z tyłu jeden za drugiego, to nic nam się stać nie może i dowiezimy to do końca. I tak się stało. Mamy to!