Wypowiedzi po zwycięstwie w Łaziskach Górnych

Trener Kamil Rakoczy:
Muszę przyznać, że sam się bardzo mocno zastanawiałem, jak ten pierwszy mecz będzie wyglądać. Bo nie da się ukryć, że po ostatnich nieudanych dla nas sparingach, było dużo niepewności. Tym bardziej cieszymy się nie tylko z tego, że z tak trudnego terenu, jakim jest stadion Polonii Łaziska Górne przywozimy trzy punkty, ale też, że było to zwycięstwo w pełni zasłużone. Rywal w przeciągu całego meczu stworzył może dwie sytuacje, w których poważnie musieliśmy drżeć przed utratą bramki. Poza tymi wyjątkami mecz niemal cały czas był pod naszą pełną kontrolą. I nie zmienił tego obrazu nawet stracony w końcówce gol, po naszym dużym błędzie w ustawieniu w obronie przy stałym fragmencie gry. Fajnie, że rundę zaczynamy od pewnego kompletu punktów, ale dalcy jesteśmy od wpadania w huraoptymizm z tego powodu, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w naszej grze było dużo mankamentów. Po części usprawiedliwałbym to tym, że był to nasz pierwszy w tym roku mecz na naturalnej murawie, a przejście na nią po tygodniach gry tylko na sztucznej nawierzchni nie jest łatwe. Dlatego spokojnie pracujemy by jak najlepiej przygotować się do następnego meczu. Jestem przekonany, że pod względem gry z meczu na mecz powinno być coraz lepiej.

Michał Staszowski:

Boisko nie pozwoliło nam w pełni wykorzystać naszych atutów, na pewno też nie czuliśmy się na nim tak pewnie, jak zazwyczaj, gdyż dopiero po raz pierwszy od wielu miesięcy graliśmy na naturalnej murawie. Mimo tego uważam, że byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym od gospodarzy, i od pierwszej do ostatniej minuty mieliśmy mecz pod kontrolą. Żal tylko straconej bramki, bo po tym, jak w sparingach traciliśmy bardzo dużo goli bardzo ważnym dla nas było aby zagrać na zero z tyłu. Uważam jednak, że ta bramka była przypadkowa, bo na chwilę zaspaliśmy przy rzucie wolnym w końcówce gry, i w efekcie nikt z nas nie zaatakował zacentrowanej w pole karne piłki. We wszystkich innych sytuacjach koncentracji nam jednak nie brakowało. Ale nawet to, że rywal złapał kontakt nie zmieniło obrazu meczu, o czym najlepiej świadczy fakt, że w ostatnich minutach nie pozwoliliśmy Polonii na szturm na naszą bramkę, a spokojnie trzymaliśmy piłkę zdala od niej.