Trener Wojciech Osyra:
Na pewno wolelibyśmy, aby udało się nam uniknąć tego horroru, bo naprawdę w tym meczu przeszliśmy drogę z nieba do piekła, i potem z piekła do nieba, suma sumarum – znajdując się w niebie. Takie zwycięstwa budują charakter drużyny, dużo wnoszą do atmosfery. Wiedzieliśmy, że zespół z Knurowa gra jak na tą ligę przyzwoitą piłkę i spodziewaliśmy, że nie będzie dziś łatwo. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale na szczęście doświadczenie tych zawodników, którzy decydują o obliczu zespołu, stanęło na wysokości zadania. Podanie Marcina Trzcionki do Marcina Dziewulskiego, czy potem kawał dobrej roboty Piotra Rockiego, który wypatrzył Tadeusza Urbainczyka to są rzeczy, jakie trudno zastąpić. Na szczęście mamy tych doświadczonych zawodników, korzystamy z ich usług, i cieszymy się z tego, że wykonują tak dobrą pracę.
Tomasz Wandzik:
Zaskoczyła nas Concordia swoim podejściem i naprawdę dobrą grą. Wyszliśmy na drugą połowę chyba trochę przestraszeni takim obrotem spraw, i stąd wzięły się dwa stracone gole po rzutach rożnych. Co prawda udało się wyrównać, a potem strzelić zwycięskiego gola, ale i tak mamy z tego meczu mnóstwo materiału do analizy, do wyciągania wniosków. Przede mną na pewno jeszcze dużo pracy, w dzisiejszym meczu nie zdałem egzaminu, popełniłem kilka wielkich, decydujących błędów. Boli to, że straciliśmy dwie bramki w taki sposób, jakim w poprzednim sezonie w trzeciej lidze wiele razy dawaliśmy się zaskakiwać. Mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy, a nie powrót do tamtych demonów, w końcu linia obrony jest teraz zbudowana z innych zawodników. I teraz na szczęście mamy w składzie Piotra Rockiego, Marcina Dziewulskiego czy Marcina Trzcionkę, którzy scalili tą drużynę, i którzy biorą nas za jaja właśnie w takich sytuacjach, i jesteśmy znów jednością, a nie tak, jak w poprzednim sezonie, naskakujemy na siebie. W każdej chwili widać ich doświadczenie z gry w wyższych ligach, i mam się od kogo uczyć pokory i zachowania na boisku, i stawać się lepszym piłkarzem.
Piotr Rocki:
Był to trudny mecz, dlatego bardzo cieszymy się, że udało się go wygrać. Po raz pierwszy znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy po naszej bramce to rywal wyszedł na prowadzenie. Ale mieliśmy cały czas wiarę, że mimo wszystko to my zejdziemy z boiska wygrani. Przeciwnik był trudny, bo grał piłką, nie bał się atakować, a nam na pewno szyki pokrzyżowały dwie wymuszone zmiany przed przerwą. Wczoraj oglądałem mecz Ruchu Chorzów i tam było widać, jak zmiany w obronie mogą namieszać. I coś podobnego było u nas, gdy zabrakło koncentracji przy dwóch rzutach rożnych dla Concordii. Straciliśmy w ten sposób dwie naprawdę frajerskie bramki, i trzeba było nadrabiać. I to, że udało nam się odpowiedzieć, a potem odzyskać przewagę to wielki plus tego meczu, bo gra była cały czas wyrównana, szła akcja za akcję. Kibicom na pewno dobrze ten mecz się oglądało, a nas kosztował on mnóstwo sił. Ale było warto. Także dla tej akcji, jaka dała nam trzeciego gola. Pewnie gdybyśmy prowadzili sam bym posłał wcinkę bramkarzowi, a tak zobaczyłem Tadeusza Urbainczyka tak ustawionego, że jakby tego nie strzelił to chyba nie mógłby nam się pokazywać, a pewnie sam w lustrze na siebie nie mógłby spojrzeć. Nie ważne kto strzela, ważne, że są z tego trzy punkty.
Robert Smoliński:
Na pewno wchodząc niespodziewanie w pierwszej połowie na boisko nie byłem przygotowany do gry, stąd zdaję sobie sprawę, że nie wyglądało to dobrze. Dogrzałem się dopiero w przerwie, i w drugiej połowie już mogłem dać więcej z siebie drużynie, i myślę, że nie było najgorzej. Concordia to na pewno najlepsza drużyna, z jaką do tej pory graliśmy, postawiła nam bardzo wysokie warunki, więc ze zwycięstwa bardzo się cieszymy. To była wojna, cios za cios. Kiedy przegrywaliśmy było ciężko, ale pokazaliśmy charakter i udało się zwyciężyć. Na pewno takie wygrane budują atmosferę. Choć na pewno wielką stratą są kontuzje dwóch ofensywnych piłkarzy, a przecież jeszcze wcześniej wypadł nam Damian Cziba. Bardzo szkoda chłopaków, ale muszę sobie zdawać sprawę, że teraz dla mnie otwiera się szansa i muszę zrobić wszystko by ją dobrze wykorzystać. Mam nadzieję, że gry w takim wymiarze minutowym jak dzisiaj będę miał więcej, i że pokażę w nich, że potrafię dużo dać drużynie, bo przyszedłem tutaj grać i zwyciężać dla naszego zespołu.