Wypowiedzi po kanonadzie z Fortuną Gliwice

Trener Wojciech Osyra:
Bardzo dziękuję moim chłopakom za ten mecz. Podeszli oni do niego bardzo profesjonalnie, w pełni skupieni na tym by wykonać to zadanie, jakie mieliśmy na dziś założone. Tym bardziej dzięki, że mimo wysokiego prowadzenia i właściwie rozstrzygniętych losów meczu do końca walczyli oni o kolejne bramki. Po pierwszej dobrej połowie, pomimo tej deklasacji, nie spoczęli na laurach i w drugich czterdziestu pięciu minutach ciągle wykonywali naprawdę dobrą robotę. To był dla nas ważny mecz po porażce z Gwarkiem. Od początku tygodnia byliśmy źli na siebie za tamten występ. Udało się to przełożyć na dzisiejsze spotkanie, i osiągnąć taki, a nie inny wynik. Ale powtarzam, że nie ma co patrzeć na pojedyncze mecze, a na całą rundę i na cel, jaki mamy do wykonania. Trzeba też spojrzeć na to ile ci chłopcy dają zdrowia na boisku, jaką dają jakość, ile robią punktów.

Andrzej Buchcik:
Każde zwycięstwo cieszy tak samo. Trzy punkty z wiceliderem są tyle samo warte co trzy punkty z ostatnią drużyną w tabeli, więc nie ma co się oglądać na tą kanonadę strzelecką, a cieszyć się po prostu, że ten mecz wygraliśmy. To na pewno powód by patrzeć optymistycznie w przyszłość. Dla mnie ten mecz to fajna sprawa, bo pierwszy raz w piłce seniorskiej udało mi się zdobyć dwie bramki. Cieszę się, że mogłem pomóc kolegom z drużyny i dać trochę radości naszym kibicom. Ja sam odczuwałem w ostatnich tygodniach skutki tych wcześniejszych meczów w lidze i w pucharze, a wcześniej sparingów. Być może część kolegów czuła podobnie i stąd brały się ostatnie słabsze występy. Potrzebowałem takiego solidnego treningu, regeneracji, by dojść do siebie. Nie wiem czy na tle naszego dzisiejszego rywala można już mówić o jakimś progresie w tym względzie, ale na pewno jeśli chodzi o samopouczcie, to mam je dużo, dużo lepsze niż wcześniej.

Damian Cziba:
Muszę przyznać, że początek meczu był dla nas dość ciężki, i na pewno nie zwiastował tak łatwego zwycięstwa. Było widać, że Fortuna przyjechała tu bardzo zdeterminowana by osiągnąć korzystny wynik. Ale okazało się, że było tak tylko do pierwszej bramki. Kiedy ona już została zdobyta, to już potem zaczęły wpadać jedna za drugą, aż skończyło się na ośmiu. Ale jeszcze do końca pierwszej połowy wydawało się, że Fortunie chciało się walczyć mimo traconych kolejnych bramek. Zaś po przerwie to była już tylko kwestia dołożenia nogi w odpowiednim momencie, skutecznego wykończenia akcji, bo dochodzenie do sytuacji bramkowych wydawało nam się już bardzo, bardzo proste, bo i w kwestii zaangażowania, i taktyki Fortunie odechciało się chyba grać, wypatrywali po prostu końcowego gwizdka sędziego. Był to dla jednak dobry mecz na przełamanie. Bardzo byliśmy źli na siebie po meczu z Gwarkiem, i bardzo nam zależało by dziś wysoko wygrać, i udowodnić niedowiarkom, że wcale nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę. Jestem przekonany, że w Tarnowskich Górach to był po prostu wypadek przy pracy. 

 

Sponsorem meczu Ruchu Radzionków z Fortuną Gliwice był: