– Jakie nastroje w szatni przed meczem z Gwarkiem Tarnowskie Góry?
– Pełne skupienie. Doświadczenie musi nas uczyć. Do wyjazdowego meczu z Gwarkiem w zeszłym sezonie, ale także do obu baraży z Bełkiem podeszliśmy zupełnie inaczej niż do pozostałych meczów, które w zdecydowanej większości kończyły się naszymi zwycięstwami. Źle to się dla nas skończyło, choć tak naprawdę dopiero po tych meczach zdaliśmy sobie w pełni sprawę, że właśnie to podejście było głównym powodem tych porażek 2:4 w Tarnowskich Górach oraz 1:2 i 1:3 w barażach o trzecią ligę. Oprócz wyników, wszystkie łączyło to, że zagraliśmy w nich po prostu słabo, i bardzo byliśmy źli na siebie, a wydawało się przed meczem, że jesteśmy zmotywowani i napompowani. Teraz w szatni widzę podejście jak do zwykłego meczu, jak do każdego innego. Tak podeszliśmy do meczu z Gwarkiem w rundzie wiosennej, i pewnie ten mecz wygraliśmy. Teraz też koncentrujemy się wyłącznie na tym, by doskonalić się na treningach w różnych elementach gry po tym kątem, by to się w sobotę przełożyło po prostu na dobry mecz w naszym wykonaniu.
– Obie drużyny mówią otwarcie, że ich celem jest awans – to duża różnica w porównaniu z poprzednim sezonem – i obie potwierdzają to w dotychczasowych meczach. Czy można pokusić się o stwierdzenie, który zespół należy uznać za faworyta sobotnich derbów?
– Myślę, że w tym meczu nie ma faworyta. Zagrają ze sobą po prostu dwie ciekawe, będące na fali drużyny, które mają swoje cele, i które wyjdą na boisko z zamiarem zgarnięcia trzech punktów.
– Rozumiem jednak, że Wy przed tym meczem możecie czuć się mocni. Bo jeśli gromi się w krótkim okresie czasu trzecią drużynę tabeli i wicelidera, to nie może to być dziełem przypadku.
– Mimo wszystko ja pozostanę pokorny, i wierzę, że szatnia też jest pokorna. A przynajmniej nie widzę żadnych elementów tupetu. Przeciwnie – solidnie pracujemy na treningach, wierzymy mocno w trenera i jego wizję, i cieszymy się, że to się przekłada na pozytywne reakcje i sytuacje na boisku. I nie ma co do tego dokładać nowych elementów, kiedy z tygodnia na tydzień coraz lepiej się to sprawdza. Mamy swoje założenia, i musimy po prostu wyjść w każdym meczu na boisko i z zanagażowaniem wykonać tą robotę, którą trener nam nakreśli.
– Jak podchodzicie do tego, że mecz, który zdaniem wielu, wskaże lidera na półmetku sezonu, odbędzie się raczej w atmosferze sparingu, niż derbów i meczu na szczycie czwartej ligi?
– Bardzo to nas boli. Trudno zrozumieć jakie argumenty stoją za takimi decyzjami. Kibice na pewno powinni być na tym meczu. Sam mieszkam w Tarnowskich Górach i widzę doskonale, jakie tam jest zapotrzebowanie na piłkę. Już rok temu naszymi derbami żyło tam wiele osób, i teraz od kilku tygodni mówi się o tym meczu. Żal mi ich wszystkich, że nie mogą być na meczu, bo z pewnością byłby komplet publiczności. A i my z pewnością moglibyśmy liczyć na świetne wsparcie naszej grupy kibiców. To zawsze gwarancja dobrego widowiska, bez tego ten mecz rzeczywiście bardzo wiele traci.
– Jako mieszkaniec Tarnowskich Gór po przegranych derbach przed rokiem, mówiłeś, że spotykłeś się z różnymi docinkami. Rozumiem, że tym razem zrobisz wszystko, by tego uniknąć?
– Co było rok temu, to było. Ja się już od poprzedniego sezonu odcinam, wszystkie złe myśli z głowy wyrzucam. Cieszę się tym, że mamy teraz czyste głowy, ja sam jestem bardzo pozytywnie nakręcony tymi wszystkim co się dzieje wokół nas, cieszy mnie każdy trening, cieszą sukcesy w pracy nad wdrażaniem wizji trenera, koncentruję się na tym by poprawiać swoje poruszanie się po boisku, swoją formę. I dla mnie mecz z Gwarkiem naprawdę nie będzie niczym więcej, jak tylko zwykłym ligowym meczem.