Trener Damian Galeja:
To był mecz trochę podobny do tego na Gwarku. W pewnym momencie zaczęło się robić na boisku bardzo nerwowo, było dużo przepychania, komentowania decyzji sędziego czy zagrań zawodników. Tym razem jednak nie daliśmy się w to wciągnać, a konsekwentnie staraliśmy się utrzymywać kontrolę nad meczem. Efektem tego była trzecia bramka, która bardzo uspokoiła mecz. Dwa razy jednak w tym spotkaniu sami sobie tworzyliśmy problemy. W pierwszej połowie pozwoliliśmy oddać rywalowi chyba jedny strzał w światło bramki, ale w tak niefrasobliwy sposób, po błędzie technicznym i po stałym fragmencie gry, że padła z tego bramka. W drugiej, gdy wydawało się, że mamy mecz pod pełną kontrolą i łapiemy płynność w grze, lekceważące zachowanie spodowało zupełnie niepotrzeby kolejny stały fragment gry, z którego padła bramka. W efekcie końcówka była bardzo nerwowa. To już kolejne bramki, jakie tracimy w podobny sposób, i na pewno w tygodniu właśnie temu będziemy musieli poświęcić dużo uwagi, spokojnie rozważyć czy może coś zmienić w kryciu. Bo straty takich goli bardzo bolą, kiedy cały mecz trzyma się rywala z dala od bramki. Dziś poza stałymi fragmentami Slavia chyba tylko raz zagroziła nam z gry, ale akurat uratował nas Bartosz Kucharski.
Bartosz Kucharski:
Wiedzieliśmy przed meczem, że to będzie dla nas trudna przeprawa, bo przeciwnik w starciu z faworytem zrobi wszystko by pokazać, że jest lepszym zespołem, niż wskazuje na to tabela. I rzeczywiście stawili nam twardy opór, i sporo musieliśmy się napracować, żeby wygrać. Cieszę się, że mogłem w tym drużynie pomóc, broniąc kilka strzałów rywali z bliska. Od tego jestem, by bronić jak najlepiej. I mam nadzieję, że tymi obronami trochę się w obrazie całego meczu zrehabilitowałem za mój błąd przed drugą bramką dla przeciwnika, kiedy w bardzo głupi sposób sprokurowałem rzut rożny. Najważniejsze, że wygrywamy, co na wyjazdach jest w tej lidze dużo trudniejsze niż u siebie.
Tomasz Dyr:
Trener przed meczem uprzedzał nas, jaki styl gry ma Slavia i nastawiał nas na twardą walkę. Wyciągneliśmy wnioski z meczu z Gwarkiem, i już nie wdawaliśmy się w przepychanki i dyskusje, ale do końca sumiennie realizowaliśmy naszą taktykę. Niestety sami sobie strzelaliśmy bramki i końcówka była nerwowa. Na szczęście wszystko zakończyło się dla nas pomyślnie. Ja się bardzo się cieszę z mojej bramki. Nie tylko dlatego, że to moja pierwsza i że tak pięknej urody, ale też, że był to bardzo ważny gol dla przebiegu całego meczu, bo dał nam sporo wiatru w żagle.