Trener Michał Majsner: naszym celem będzie wygranie czwartej ligi

– Panie trenerze, na początku rozmowy proszę o przedstawienie kibicom swoich doświadczeń piłkarskich i trenerskich.
– Pochodzę z Mikołowa. Będąc jeszcze w liceum, trafiłem do szkółki Gwarka Zabrze, skąd przeniosłem się do Polonii Bytom, w której grałem w Młodej Ekstraklasie. Następnie przeszedłem jako młodzieżowiec do trzeciej ligi do Polonii Łaziska Górne, gdzie bardzo poważnie złamałem nogę, mając śruby w kostce i problemy z kolanem. Trener Marek Mandla wziął mnie za asystenta, i w ten sposób zaczęła się rozwijać bardzo szybko moja kariera trenerska, bo po takich problemach ze zdrowiem, nie byłem już w stanie wrócić nie tylko do dawnego poziomu piłkarskiego, co w ogóle do pełnej sprawności. Po spadku Polonii Łaziska Górne do czwartej ligi samodzielnie przejąłem zespół. Pracując w czwartej lidze, dostałem propozycję z Rozwoju Katowice, gdzie przepracowałem dwa lata, głównie jako asystent, ale przez pół roku także jako pierwszy trener wespół z Rafałem Bosowskim.

– Teraz w wieku dwudziestu ośmiu lat przejmuje Pan zespół Ruchu Radzionków, będąc wybranym przez zarząd spośród kilku kandydatów. Jak udało się przekonać prezesa do swojej osoby?
– Mimo młodego wieku mam doświadczenie w piłce seniorskiej. To wspomniane dwa lata pracy w Rozwoju Katowice, a byłem też asystentem w trzeciej lidze i samodzielnie prowadziłem zespół w czwartej lidze. Przeanalizowałem dokładnie ostatnie mecze Ruchu Radzionków i przedstawiłem swój pomysł na tą drużynę, co spodobało się prezesowi, i myślę, że właśnie to zadecydowało, że powierzono mi tę funkcję.

– Ruch Radzionków w ostatnich latach pozwalał trenerom pracować dłużej z drużyną i odciskać na niej swoje piętno.
– Na pewno stabilizacja jest ważna, daje spokój i komfort pracy. Podpisanie długiej umowy, bo dwuletniej, i zapewnienie prezesa, że w Ruchu Radzionków pracę trenera nie weryfikuje się pod wpływem emocji, a po dłużej jej analizie, na pewno było dla mnie ważne w podjęciu tej decyzji. Ale ważne było też to, że jest to klub, który chce w czwartej lidze walczyć o najwyższe cele.

– Czyli podpisuje się Pan pod słowami prezesa, że celem Ruchu Radzionków ma być wygranie czwartej ligi?!
– Przede wszystkim pokora. Bez niej, i bez pełnego zaangażowania nic się w piłce nie osiągnie. Ale nie ukrywam, że w pełni zgadzam się z wymaganiami zarządu, którymi jest zwycięstwo w lidze i walka o awans w barażach. Bardzo bym chciał zbudować tutaj taką drużynę, która – odważę się to powiedzieć – tę ligę zdominuje jak w tym sezonie zrobiła to Polonia Bytom, czy jak w latach wcześniejszych robił to Gwarek Tarnowskie Góry!

– Tymczasem drużyna Ruchu ma za sobą fatalny sezon, zakończony spadkiem z trzeciej ligi i najgorszą w historii klubu serią meczów bez wygranej w samej końcówce rozgrywek.
– Zdaję sobie z tego sprawę, że będzie mnie czekało sporo pracy w sferze mentalnej. Jakieś zmiany kadrowe są konieczne. Ale o wiele łatwiej jest wprowadzać zmiany niż budować wszystko od nowa. Dlatego moją pierwszą prośbą do zarządu było by utrzymać tutaj możliwie jak największą ilość zawodników z kadry trzecioligowej, a na pewno te czołowe postacie drużyny. Bo są to zawodnicy na dobrym poziomie, dający gwarancję gry w czwartej lidze o najwyższe cele.

– Jednak w minionej rundzie bardzo rzucał się w oczy brak właściwej proporcji między młodzieżowcami a doświadczonymi piłkarzami.
– To złożona sprawa, bo jednak w trzeciej lidze Ruch Radzionków miał – jak się wydawało – wystarczająco doświadczonych zawodników, których jednak w dużej części wyeliminowały z gry kontuzje. Teraz w ostatnich dniach sezonu wciąż kilku z nich się leczy. Dlatego uważam, że konieczne jest rozszerzenie kadry o dwóch, trzech zawodników o pewnym doświadczeniu. I muszę przyznać, że przychodzę tu z listą piłkarzy, który spełniają te warunki, i którzy byliby zainteresowani grą w Ruchu Radzionków. Po rozmowie z zarządem podejmiemy w tej sprawie decyzję.

– Wcześniej pracował Pan w Rozwoju Katowice, który podobnie jak Ruch szeroką ławą stawiał na młodych zawodników.
– Przez dwa lata mojej pracy w Rozwoju Katowice wprowadziliśmy do pierwszej drużyny grającej w drugiej lidze kilkunastu bardzo młodych zawodników. Doświadczenie pracy z młodzieżą mam, choć oczywiście daleko mi do takich ludzi, jak Sławomir Mogilan, który od wielu lat się tym zajmuje. Z tych doświadczeń będę czerpał, i na pewno młodzież będzie dostawała swoje szanse, kolejni młodzi zawodnicy będą wchodzili w treningi z pierwszą drużyną, i będę dbał o jak najlepszą współpracę ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego w Radzionkowie, i z dwiema drużynami juniorów, które funkcjonują w naszym klubie. A zwrócę uwagę, że ci młodzi zawodnicy, którzy są w obecnej kadrze Ruchu mają już niemałe doświadczenie na trzecioligowym poziomie, więc jestem pewny, że spokojnie w czwartej lidze sobie poradzą.

– Jak będzie wyglądał sztab trenerski?
– Jestem otwarty na współpracę z dotychczasowym sztabem trenerskim. Jaki będzie jego kształt pokażą rozmowy z prezesem i z samymi zainteresowanymi. Mam jednak nadzieję, że zarówno asystent Piotr Rocki, jak i trener bramkarzy Jacek Jankowski będą chcieli ze mną współpracować i że zostaną w klubie na swoich funkcjach. Bo wiem, że oni mają wielkie serce dla tego klubu, w pełni się oddają drużynie, i potrafią ciężko pracować.

– Zarówno w sztabie trenerskim, jak i w szatni wśród zawodników będzie Pan miał ludzi starszych lub zbliżonych wiekiem. Nie będzie to problemem?
– Na pewno w pierwszych słowach w szatni podkreślę to, że jestem młodym trenerem, który jednak wie, że autorytetu nie zdobywa się krzykiem i emocjami, ale kompetencją, przygotowaniem, ciężką pracą, wsparciem dla zawodników. Tak funkcjonowałem w Rozwoju, gdzie był choćby Seweryn Gancarczyk, mający za sobą grę w reprezentacji Polski, z którą był na Mistrzostwach Świata, a jednak cały czas czułem, że mimo młodego wieku w pełni respektuje mnie jako trenera. Jestem pewny, że ten model współpracy sprawdzi się w Radzionkowie. Nie mam żadnych obaw.

– Jak będą wyglądały pierwsze dni Pana pracy z drużyną Ruchu?
– Do pracy zabieram się od razu. Choć tego nie widać, ale w tym okresie wolnym, gdy nie ma treningów, trener ma naprawdę dużo pracy, bo musi zaplanować szczegółowo cały okres przygotowawczy. W tym czasie chciałbym też się spotkać z kapitanem i radą drużyny, by omówić skład zespołu i jego porzeby. Pierwszy trening odbędzie się zaś 8 lipca.