Walczący o awans do finału Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Bytom piłkarze Ruchu Radzionków pewnie i wysoko pokonali grający na co dzień w lidze okręgowej zespół Gwarka Tarnowskie Góry. W finale na podopiecznych trenera Rafała Góraka czekać będzie… druga drużyna Ruchu Radzionków, prowadzona przez będącego asystentem trenera Góraka, Artura Skowronka.
Rozgrywany z konieczności (stadion Gwarka jest remontowany) w Piekarach Śląskich na stadionie Olimpii mecz, faworyzowani gości rozpoczęli bardzo spokojnie. Niżej klasyfikowanym i występującym w tym spotkaniu w osłabionym składzie Tarnogórzanom nadspodziewanie długo udawało się utrzymywać bezbramkowy remis.
Spotkanie rozpoczęło się od dwóch strzałów Radzionkowian daleko mijających bramkę Gwarka, dopiero w 6 minucie bliżej słupka uderzył Marcin Kowalski, a chwilę potem w dobrej sytuacji został zablokowany. Bardzo groźnie było w 9 minucie, kiedy Marek Suker urwał się obrońcom, jednak przy próbie strzału z bliskiej odległości został w ostatniej chwili zablokowany. Na następną groźną akcję trzeba było czekać aż do 21 minuty, jednak od razu była to akcja bramkowa.
Marcin Kocur zwiódł defensorów z Tarnowskich Gór, zagrał przed bramkę, gdzie niepilnowany Kowalski dopełnił formalności.
Kilka chwil po bramce znów swojej szansy szukał Kowalski, jego płaski strzał był tym razem niecelny, podobnie jak uderzenie Kocura z 26 minuty.
W 29 minucie padła druga bramka – stojący przy długim słupku Kocur pewnie trafił do siatki piłkę po dalekim wrzucie.
W 36 minucie ponownie bramkę zdobył Kocur, tym razem strzałem z bliska do pustej bramki. Asystował Kowalski po ładnym prostopadłym podaniu Adama Młynka.
W 38 minucie strzał Kowalskiego w długi róg, po dograniu Karola Kajdy, minął słupek. W 40 minucie rzut wolny w wykonaniu Roberta Laska okazał się niecelny, a w 42 minucie lobujący z bliska bramkarza Suker trafił tylko w górną część poprzeczki.
Na minutę przed końcem regulaminowego czasu pierwszej połowy Kajda skuteczną główką (od poprzeczki) zamknął dośrodkowanie Kowalskiego. A w ostatniej minucie tej części gry trafił jeszcze, również głową, Kocur po centrze z rzutu rożnego Kajdy.
Druga połowa rozpoczęła się od niespodziewanej bramki dla gospodarzy. Po szybkiej kontrze, dwie minuty po wznowieniu gry po przerwie, obok wychodzącego Jacka Jankowskiego piłkę do siatki posłał Żyłek.
Na odpowiedź Ruchu nie trzeba było długo czekać. Po kolejnych dwóch minutach Suker z bliska trafił do siatki po dobrym dograniu Kajdy.
W 50 minucie uderzenie Kajdy po wrzutce Laska zostało zablokowane, w 51 Paweł Giel płaskim strzałem z dystansu posłał piłkę tuż obok słupka, w 53 uderzenie Kajdy z kilku metrów odbił bramkarz, w 55 Suker z woleja uderzył nad poprzeczką, a w 59 nieskutecznie z linii pola karnego uderzał Kocur.
Wreszcie w 60 minucie wzdłuż bramki zagrał Kajda, a stojący metr od bramki Suker nie mógł chybić.
Po siódmym trafieniu gra na przeszło dziesięć minut stanęła, a nudę przerwała dopiero bramka Kajdy skutecznie zamykającego podanie Pawła Giela.
W 73 minucie strzał Tomasza Stranca przeszedł wysoko nad bramką, trzy minuty później najpierw Kajda uderzył zbyt lekko, a w odpowiedzi Jankowski z trudem wybił na rzut rożny strzał z dystansu gospodarzy. W 78 minucie Kowalski został powstrzymany przez wychodzącego bramkarza, a przed stratą dziewiątej bramki w 83 minucie Gwarka uchronili sędziowie, odgwizdując kontrowersyjnego spalonego i nie uznając bramki Kajdy.
Jeszcze tylko niecelnie strzelali w samej końcówce meczu Dawid Hajda i Aleksander Mużyłowski, a uderzenie Stranca obronił bramkarz, i sędzia mógł zakończyć to spotkanie.
Zadowolonego i ze spokojem obserwującego grę trenera Góraka nie zmartwił szczególnie gol dla Gwarka: „Stracona bramka może jakoś szczególnie nie martwi, ale jednak takich błędów musimy się zawsze wystrzegać. Choć przy wyniku 5:0 naturalnym jest, że w grę drużyny musi wkradać się więcej luzu, no i wtedy taka bramka może się przydarzyć. Była tam jakaś wynikająca z luzu strata piłki, wpadła bramka, no i mieliśmy drobną niespodziankę. Trudno. O samym meczu ciężko coś więcej powiedzieć, było na pewno przez pełne dziewięćdziesiąt minut widać różnicę tych kilku dzielących te zespoły klas, a mimo straconej bramki sumiennie wykonaliśmy dziś naszą robotę.”