W Radzionkowie liczono jednak również na podtrzymanie passy meczów bez straty gola na własnym stadionie. I być może ta dodatkowa presja spowodowała błąd w 3 minucie, po którym Paluchowski wyszedł sam na sam z Sewerynem Kiełpinem, i bezlitośnie sytuację tą wykorzystał. Ruch stracił u siebie gola po raz pierwszy od 662 minut.
Do tego czasu gra toczyła się głównie w środku pola, i tak samo było też po stracie bramki. I mało kto przypuszczał, że już pierwsza akcja w odpowiedzi przyniesie wyrównanie.
A akcji tej doczekano się na przełomie ósmej i dziewiątej minuty gry. Przedarł się w pole karne Miłosz Przybecki i odegrał do nadbiegającego Marcina Wachowicza, który huknął płasko i na tyle mocno, że choć na linii strzału znalazł się bramkarz, to piłkę zdołał opanować już za linię bramkową.
Pierwsza połowa stała jednak cały czas pod znakiem zaciętej rywalizacji w środkowej strefie boiska.
W 30 minucie Przybecki mógł zdobyć drugiego gola, ale pomylił się o centymetry po akcji bliźniaczo przypominającą tą z 9 minuty.
Górnik odpowiedział strzałem Pešíra w minucie 38, który z kłopotami złapał Kiełpin.
Ciekawiej było po przerwie. Już pierwsza akcja, po której Prusak „na raty” bronił uderzenie Pawła Giela, zwiastowała napór gospodarzy, którzy od kilku meczów swoich kibiców przyzwyczaili tego, że lepiej się prezentują po zmianie stron.
I faktycznie, między 51 a 53 minutą, żółto-czarni wypracowali sobie aż trzy sytuacje, które zwykło się nazywać stuprocentowymi. Przybecki dwukrotnie pomylił się o centymetry, a Giel przestrzelił z najbliższej odległości.
„Byle się to nie zemściło” – słychać było na trybunach, i rzeczywiście w 57 minucie tylko Paluchowski wie, w jaki sposób nie wpakował z bliska piłki do siatki.
Serię niewykorzystanych „setek” w drugiej odsłonie gry kontynuował w 65 minucie Dawid Jarka, który położył już golkipera, ale trafił w stojącego na linii bramkowej obrońcę.
I kiedy bardzo emocjonujący mecz z powrotem zaczynał przypominać bezbarwną pierwszą połowę, Ruch w końcu skutecznie zaatakował. Marek Suker w 79 minucie wepchnął upadając piłkę do siatki po dokładnej centrze Tomasza Foszmańczyka.
Kiełpin bronił trudny strzał Nildo, nim nadeszła 88 minuta, której głównym bohaterem został wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Piotr Rocki. Najpierw zapisał się negatywnie, niwecząc efektowną solową akcję, po której wystarczyło skutecznie wbić piłkę do pustej bramki, by po chwili odkupić winy celną główką finiszując centrę Macina Kowalskiego. Ta bramka tak uradowała doświadczonego napastnika, że po latach przerwy znów z kolegami zainscenizował on tzw. cieszynkę!
Tym zwycięstwem Ruch ugruntował swoją szóstą pozycję w tabeli, a w Bielsku-Białej, w kończącym rozgrywki w 2010 roku meczu być może będzie miał szansę powalczyć nawet o jej poprawienie!
16 kolejka I Ligi, Bytom-Stroszek, 13 listopada 2010, godz. 13:00
KS RUCH RADZIONKÓW – GÓRNIK ŁĘCZNA S.A. 3:1 (1:1)
0:1 – Paluchowski ‘3
1:1 – Wachowicz ‘9
2:1 – Suker ’79
3:1 – Rocki ’88
Ruch Radzionków: Kiełpin – Mróz, Szymura, Beliančin, Kowalski – Foszmańczyk, Dziewulski, Paweł Giel – Przybecki (86′ Rocki), Wachowicz (46′ Suker), Jarka (74′ Cieluch). Trener: Górak.
Górnik Łęczna: Prusak – Bartkowiak, Wallace, Magdoń, Kazimierczak – Pešír, Niżnik, Zagurskas, Bartoszewicz – Paluchowski (70′ Stachyra), Szymanek (74′ Nildo). Trener: Jabłoński.
Sędzia: Jakubik (Siedlce).
Żółte kartki: Dziewulski ’28, Suker ’59 – Zagurskas ’31, Stachyra ’90.