Damian Kaciczak: “Jako gość dziwnie się czułem”

– Derby dla oka były fajnym meczem bo dużo się działo. Z perspektywy piłkarzy biorących w nich udział oba zespoły pozwoliły sobie jednak na zbyt wiele błędów?

– Zdecydowanie tak. Moja drużyna nie ustrzegła się błędów, jako defensywa daliśmy sobie dziś strzelić dwie bramki i nasza średnia nie jest zachwycająca. Ciągle brakuje nam konsekwencji i koncentracji w tyłach. Mecz ułożył się tak jak się ułożył. W dziesięciu było nam ciężko, straciliśmy dużo sił w pierwszej połowie. W drugiej powiedzieliśmy sobie że trzeba robić wszystko by obrócić losy spotkania i na szczęście się udało.

– Przed meczem zgodnie powtarzaliście że na boisku nie ma kolegów i to miało w sobotę potwierdzenie. Momentami porządnie się “wycinaliście”?

– Tak, na te 90 minut koleżeństwo i przyjaźnie zniknęły. Po spotkaniu nie ma problemu z tym żeby pogadać ale na boisku stawką są trzy punkty i wszystko jest temu podporządkowane. Nie było mowy by ktoś komuś odpuścił albo odstawił nogę tylko dlatego że zna rywala albo go lubi.

– Często piłkarzy którzy wracają na stare śmieci z nowy klubem pyta się czy nie pomylili szatni. W małym budynku przy Narutowicza szatnie pomylić trudno, ale wchodząc do tej z napisem “goście” czułeś się chyba nietypowo?

– (śmiech) Na pewno czułem się bardzo dziwnie. Zawdzięczam sporo Ruchowi Radzionków i dlatego miałem dziwne uczucia. Tymi dwoma słowami można to określić. Chciałem jednak zagrać jak najlepiej dla GKS-u i sentymenty zostawiłem z boku.

– Wracając do samych wydarzeń na boisku – gdyby nie kontrowersyjny karny i czerwona kartka Otwinowskiego ciężko byłoby Wam wrócić do gry w tym meczu?

– Rzeczywiście, to był moment w którym wróciliśmy z dalekiej podróży. Ale z drugiej strony gdyby nie czerwona kartka dla Farkasa z pierwszej połowy mecz też mógł wyglądać inaczej. Nie jestem od kwestionowania decyzji sedziego, ale nie uważam że Michal zasłużył na dwa “żółtka”. Gdybyśmy cały czas grali w równych składach mecz wyglądałby pewnie inaczej bo jak już wspomniałem w osłabieniu straciliśmy bardzo dużo sił.

– Sama gra Ruchu Was zaskoczyła? “Cidry” zagrały fajny mecz i przez dłuższy czas miały trzy punkty na wyciągniećie ręki.

– Wiedzieliśmy że nikt nam się tu nie położy, że Ruch to młodzi i przede wszystkim zdolni piłkarze. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i taki on też był. Ja żałuję że nie udało się go nam wygrać ale punkt trzeba szanować, bo byliśmy w sobotę do pewnego momentu głęboko w… malinach.

– Mówiłeś że dziwnie się w Radzionkowie czułeś jako  gość – ręce nie złożyły Ci się do oklasków przy pięknym trafieniu Michała Maka na 2:0?

– (śmiech) Rzeczywiście siadło mu idealnie, to chyba jeden z jego piękniejszych goli. Dobrze uderzył ale ręce do oklasków mi się nie złożyły. Raczej złapałem się nimi za głowę bo musieliśmy odrabiać w tym momencie już dwubramkową stratę ciągle grająć dziesięciu na jedenastu. Teraz mogę już serdecznie Maczkowi pogratulować tej bramki.

– Remis w Radzionkowie przyjmuje się z niedosytem. “Gieksie” też potrzebne były trzy punkty ale remis musicie przyjać z szacunkiem.

– Na pewno bo przecież mecz wyglądał tak jak było widać. Każde kolejne spotkanie uczy nas sporej pokory, Z drugiej strony brakuje nam szczęścia. Ostatnio bramkę straciliśmy w ostatniej minucie, teraz niekorzystnie mecz ułożył się na samym początku. Mam nadzieję że pierwsza wygrana rozwiąże nasz worek z kolejnymi zwycięstwami. Tego samego życzę Ruchowi.