– Za Tobą trzy pierwsze mecze w seniorskiej piłce, i to od razu musisz się mierzyć z oczekiwaniami kibiców, którzy głośno artykułują niezadowolenie z dotychczasowych wyników drużyny.
– Na pewno między piłką seniorską a juniorami jest przepaść. I do tego od pierwszego meczu faktycznie trzeba się mierzyć z oczekiwaniami kibiców, którzy – doskonale sobie z tego zdaję sprawę – żądają od nas awansu, więc kiedy przegrywamy, musimy się swojego nasłuchać. Ale odbieram to bardzo pozytywnie. Widzę, że ta nasza linia obrony ze mną, ze “Staszkiem”, z “Dziewulem” i z “Bananem” z każdym dniem coraz lepiej się rozumie, i jestem przekonany, że być może już od następnego meczu zaczniemy punktować zgodnie z oczekiwaniami nie tylko kibiców, ale i nas samych. Taki mecz, jak ten z Nadwiślanem nie ma prawa się nam powtórzyć, bo to aż niemożliwie się wydaje, że nie strzeliliśmy tam choćby jednej bramki.
– Widać, że Ty sam na boisku z każdym meczem czujesz się coraz pewniej.
– Zdecydowanie tak. To bierze się przede wszystkim właśnie z tego zrozumienia, które z każdym meczem wygląda coraz lepiej. Gdy wie się już kto ma jakie nawyki, kto w jakich sytuacjach najlepiej się czuje, a co jest jego słabszą stroną, to od razu komfort na boisku jest coraz większy. Mamy wszystkie formacje dobrze poukładane. I naprawdę musi to dobrze wyglądać, bo potencjał tej drużyny jest o wiele, wiele większy od tego, co pokazaliśmy w pierwszych trzech kolejkach.
– Jak powiedziałeś, oczekiwania kibiców wobec Was są Ci dobrze znane. Jeszcze niedawno sam stałeś po tej drugiej stronie.
– Naturalnie, od małego jestem kibicem tego klubu, gdy w ostatnich latach grałem w Ruchu Chorzów, to gdy tylko mogłem, to tutaj na stadionie się pojawiałem. I zawsze do młyna. Nawet na wyjazdy z kibicami nieraz się jeździło. Sam mocno oczekiwałem w ostatnich latach wobec Ruchu Radzionków, że awansuje do trzeciej ligi, w pełni więc rozumiem, że teraz gdy sam jestem członkiem tej drużyny, to muszę się mierzyć z tymi samymi oczekiwaniami.
– Kiedy pojawiła się możliwość powrotu do Ruchu Radzionków, pewnie nie zastanawiałeś się ani chwili?
– Ani chwili! Gdy tu trenowałem za bajtla, to największym marzeniem było wybiec na tą murawę z herbem na piersi, przy dopingu kibiców. W trampkarzach, czy nawet w juniorach nie ma takiej atmosfery na meczach, i bardzo się cieszę, że jest to klub, który ma swoich kibiców, którzy zawsze dopingują i wszędzie za nami jeżdżą. To wielka różnica. To fantastyczne.
– Jesteś wychowankiem Ruchu Radzionków. Twój rocznik na przestrzeni ostatnich kilku lat, był tu w Radzionkowie jedną z najlepszych młodzieżowych drużyn.
– Zgadza się. Naszym trenerem był Dariusz Ficulak. Szczególnie mocni byliśmy zimą na hali, w turniejach zawsze ścisła czołówka, zwycięstwa z Ruchem Chorzów czy z Wisłą Kraków nikogo z nas nie dziwiły. W drugim jednak sezonie spadliśmy ze Śląskiej Ligi i drużyna się rozsypała. Niemal wszyscy rozeszli się do Górnika, Ruchu czy Stadionu Śląskiego. Miała być wtedy robiona w Radzionkowie klasa sportowa, ale to, co stworzono wtedy w gimnazjum moim zdaniem nijak klasą sportową nie było. I to dla nas wszystkich był duży zawód.
– Twoi koledzy z Ruchu Radzionków powinni teraz wchodzić do piłki seniorskiej. Wiesz co się z nimi dzieje?
– Wiem, że kilku przestało już grać w piłkę, kilku innych można znaleźć w Orzechu czy w Nakle Śląskim, czyli w niższych ligach. Nasz bramkarz Makielak był w Gwarku Tarnowskie Góry, w Górniku Zabrze w juniorach gra Pietryga, choć zdaje się jest on w drugiej drużynie swojego rocznika.
– Ty z Ruchu Radzionków odchodziłeś jako środkowy pomocnik, w Ruchu Chorzów także długo na tej właśnie pozycji grałeś. Lewym obroncą stałeś się stosunkowo niedawno.
– Tak naprawdę na lewej obronie w Ruchu Chorzów grałem tylko pół ostatniej rundy. Z musu, bo nie mieliśmy tam obsady, a trafiło na mnie dlatego, że jestem zawodnikiem lewonożnym. Spróbowałem, poszło całkiem dobrze, i tak już chyba zostanie. Gra przy linii to zupełnie inne granie niż w środku boiska. Ale coraz bardziej uczę się gry na nowej pozycji, coraz lepiej się tam odnajduję, z każdym meczem czuję się coraz pewniej.
– Chyba możesz być zadowolony z tego, jak się to potoczyło, bo na lewej obronie jak na razie regularnie grasz, jako zawodnik środka pomocy z całą pewnością o te szanse w Ruchu Radzionków byłoby o wiele trudniej.
– Oj, w środku pola o miejsce zdecydowanie trudniej byłoby tu powalczyć. A na lewej obronie mam granie. W moim wieku najważniejsze są minuty na boisku. Na razie udaje się grać w każdym meczu w pierwszym składzie. Jestem z tego naprawdę bardzo zadowolony. A skoro tak jest, i skoro idzie chyba całkiem nieźle, bo inaczej trener przecież na mnie by nie stawiał, nie ma już co zmieniać.