Decydująca 57 minuta – wypowiedzi po meczu Ruch – Unia Janikowo

Trener Unii Janikowo, Zbigniew Kieżun:

„Wiedzieliśmy, gdzie przyjeżdżamy, do kogo, i z kim gramy. Dlatego taki, a nie inny sposób gry przyjęliśmy na to spotkanie. I do drugiej żółtej kartki, a w konsekwencji czerwonej naszego obrońcy, wszystko układało nam się bardzo dobrze. To był kluczowy moment meczu i decydujący o tym wszystkim, co się później wydarzyło. I moim zdaniem był to ewidentny prezent dla gospodarzy. Choć to jest na tyle mocny zespół, że wcale sędzia nie musiał im pomagać. Ale do tego momentu miał duże kłopoty. Dlatego można powiedzieć, że ten mecz miał dwa obrazy. I może to dziwić przy tak wysokim wyniku, ale przegraliśmy dlatego, że mamy zespół bardzo młody, który nie potrafi grać przy takiej presji, gdy zmuszony jest radzić sobie w dziesiątkę. Nie pierwszy raz zresztą dziś to przerabialiśmy, i zawsze kosztowało nas to porażkę. Niestety, ale trzeba powiedzieć, że całą sprawę wypatrzył dzisiaj pan sędzia. Nic nie ujmując klasie Ruchu Radzionków, bo jest to na pewno bardzo dobra drużyna, zdecydowany faworyt do awansu razem z Zawiszą Bydgoszcz.”

Trener Rafał Górak:

„Często spotykamy się z takim sposobem gry drużyny przeciwnej, jaki przyjęła dziś Unia. I jest to rzeczywiście bardzo dobry sposób na to by utrudnić nam życie, a szukać swojej szansy w kontrach. I za sposób w jaki przez długi czas wykonywała to drużyna z Janikowo muszę pochylić głowę. Ci młodzi chłopcy z drużyny przeciwnika tak dobrze to robili, że mieliśmy dużo problemów, trudno nam było na to znaleźć receptę. Rzeczywiście obraz gry odmieniła czerwona kartka. Ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zmuszaliśmy przeciwnika do błędów, zmuszaliśmy ich cały czas do interwencji na pograniczu faulu czy zagrania ręką właśnie. I właśnie za takie zagranie sędzie przyznał drugą żółta kartkę. Pierwsza była ewidentna. Druga również, bo jeśli zawodnik w taki sposób zatrzymuje piłkę, w sytuacji gdy zaraz mogła ona dotrzeć do naszego zawodnika wychodzącego na czystą pozycję, to sędzia nie mógł tego zbagatelizować. A my musimy takie błędy przeciwnika wykorzystywać, i dziś zrobiliśmy to perfekcyjnie. Ale i wcześniej, mimo wszystko, to my prowadziliśmy w tym meczu grę, ale faktycznie mieliśmy dużo problemów. I nie zwykłem chwalić bądź ganić po meczach poszczególnych zawodników, ale dziś Seweryn Kiełpin na wyróżnienie w pełni zasłużył. Był to dla mnie bezapelacyjny zawodnik meczu, bo te sytuacje, które wybronił były dla nas bezcenne. Bo rzeczywiście kontry Unii mogły być dla nas zabójcze. Na szczęście po czerwonej kartce szyki rywala się rozrzedziły, oni sami nie utrzymali tego, i bramki posypały się właściwie jedna za drugą. Zadowolony jestem z wyniku, z tego, że mamy kolejne trzy punkty, że cały czas zmuszaliśmy przeciwnika do błędów, i że w drugiej połowie okazaliśmy się bardzo skuteczni. Skończyło się 6:1, a wynik ten faktycznie jest zbyt wysoki.”

Seweryn Kiełpin:

„Wydawało nam się, a przekonywały o tym pierwsze minuty gry, że łatwo siądziemy na nich, że rywal jest spokojnie do pokonania. Ale szybko okazało się, że przeciwnicy tak dobrze się zorganizowali w obronie, że ciężko nam było w ogóle dochodzić do klarownych sytuacji strzeleckich. A do tego bardzo groźnie kontrowali. Już przecież przed straconą przez nas bramką, mieli dwie, trzy sytuacje. Już przecież na samym początku meczu musiałem interweniować w bardzo trudnych okolicznościach. Na pewno swoje zrobiła druga żółta kartka dla zawodnika z Janikowo, a my to z zimna krwią wykorzystaliśmy. Gdyby nie ten czerwony kartonik to mogło być różnie, muszę to przyznać. Ale jestem przekonany, że tak czy tak znaleźlibyśmy na to sposób, i ta wyrównująca bramka by padła. A za nią mogłaby pójść druga, bo widać było, że ta pierwsza podcięła im skrzydła. Ale nie ma co gdybać. Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo, choć na pewno było o wiele trudniej niż wskazuje na to końcowy rezultat. A ja bohaterem meczu na pewno się nie czuję.”

Marek Suker:

„Cieszę się bardzo, że udało mi się przypomnieć kibicom, i to aż trzema bramkami. Nie ukrywam, że czekałem na taki moment długo. Ale mimo tego czuję lekki niedosyt, bo miałem sytuacje, które powinienem był lepiej wykorzystać, a wtedy tych bramek mogło być jeszcze więcej. Unia od początku meczu „okopała się” na trzydziestym metrze, a nam bardzo trudno było się przebić przez taką zasłonę. Udało się to dwa, trzy razy, ale bez dobrego zakończenia. Bo sam na sam był przecież Marcin Kowalski, po strzale z dystansu Jacka Wiśniewskiego była bardzo groźna dobitka Marcina Kocura. I gdy to udało się wykorzystać, to jestem pewien, że ten worek z bramkami rozwiązałby się o wiele szybciej. A tak oni wykorzystali jedną z kilku naprawdę bardzo groźnych kontr, i zrobiło się nerwowo. A nerwy nie są dobrym sprzymierzeńcem. Momentem przełomowym była czerwona kartka, w pełni zasłużona druga żółta, bo zawodnik Unii zmienił łokciem przed polem karnym tor lotu piłki. Ale przede wszystkim fakt, że niedługo po niej udało się wyrównać stan meczu, bardzo dodał nam skrzydeł, a przeciwnikowi – odwrotnie – podciął skrzydła. I dzięki temu skończyło się, jak się skończyło.”