Jarota Jarocin – Ruch. Wypowiedzi pomeczowe

Trener Rafał Górak:

„Najedliśmy się dziś sporo nerwów. Tak, jak prowadząc z Nielbą 2:0, tak dziś mając dwie bramki przewagi nad Jarotą powinniśmy grać cały czas swoje. Grać tak, jak graliśmy od początku drugiej połowy. Bo pierwsza połowa, trzeba to przyznać, była z naszej strony bardzo słaba, i stąd dwie roszady personalne w przerwie. Drugą połowę zaczęliśmy już tak jak chcieliśmy, o wiele inaczej, i to przyniosło nam dwie bramki. No i wtedy dalej należało konsekwentnie robić to, co robiliśmy do tej pory, położyć rywala „na łopatkach”, a my tymczasem podświadomie odpuszczamy, bronimy wyniku, na za wiele przeciwnikowi pozwalamy. Straciliśmy niepotrzebną bramkę tuż przed końcem, i potem cały ten doliczony czas, który tak się dłużył, musieliśmy drżeć o to, aby ten wynik do końca dociągnąć, bo o grze z naszej strony w tym okresie nie było mowy. Bo wiadomo, że rywal całymi siłami na nas nacierał, a i ich bramkarz wędrował pod nasze pole karne. Choć z gry nie mogę być do końca zadowolony, to najważniejsze jest przecież to, że mamy trzy punkty. Liga jest długa, ciężka, ja już mówiłem przed meczem, że w tym spotkaniu możemy mieć pewne problemy. Udało się wygrać, a że nie było to po pięknej grze to już po następnym meczu czy po kilku tygodniach wszyscy zapomną. Chciałoby się zawsze grać tak, jak z Górnikiem Polkowice, ale na pewno będą się zdarzały takie mecze jak z Nielbą czy z Jarotą. Bardzo dobrze, że po tym remisie u siebie, po dwóch kolejnych remisach w lidze, udało się tu wygrać, w bardzo ważnym meczu, w którym mierzyliśmy się z naprawdę dobrym rywalem, u siebie bardzo groźnym. Trzeba by to sprawdzić, ale chyba już bardzo dawno Jarota nie zaznała porażki w Jarocinie. Ale to, że nie do końca jestem zadowolony ze stylu w jakim to zwycięstwo odnieśliśmy, to nie przeszkadza mi przyznać, że dla widza musiał to być niezwykle ciekawy mecz. Poziom drugiej ligi jest zdecydowanie wyższy niż ligi trzeciej, w której graliśmy w poprzednim sezonie. A nam w tej pierwszej części rozgrywek ligowych udaje się grać już w którymś naprawdę bardzo dobrym spotkaniu. I jeśli taka jest różnica w poziomie trzeciej a drugiej ligi, i miałoby się to tak samo przekładać na ligi wyższe, to powinniśmy być z naszej Ekstraklasy dumni w Europie. No ale tak niestety nie jest. A dzisiejsze spotkanie naprawdę było bardzo fajne. Duża zasługa w tym Jaroty, o której jeszcze raz powtórzę, że to naprawdę bardzo dobry zespół, znakomicie prowadzony przez trenera Owczarka, który już czwarty rok prowadzi tą drużynę, i który zaliczył z nią dwa awanse. Jestem przekonany, że w Jarocinie niejeden z faworytów naszej ligi straci punkty, więc tym cenniejsze jest nasze zwycięstwo.”

Dawid Domański:

„Spodziewaliśmy trudnego spotkania, wiedzieliśmy, że rywal też jeszcze nie przegrał, i że zrobi wszystko, aby tego nie zmienić. Udało nam się zdobyć pierwszą bramkę, w okresie przeciętnej gry z naszej strony. Niedługo potem był jednak remis. Drugą połowę rozpoczęliśmy lepiej, i to zaowocowało dwoma bramkami. I kiedy prowadziliśmy 3:1, wydawało się, że śmiało dowieziemy ten wynik, a może nawet pokusimy się o kolejne trafienia. A tymczasem było sporo nerwów w końcówce meczu, najważniejsze jednak, że ostatecznie zwycięskiego. Mnie jako obrońcę martwić muszą dwie stracone bramki, już drugi mecz z rzędu. Wszyscy chcielibyśmy grać na zero z tyłu, i to nam się przez długi czas w tym sezonie udawało, a wychodziliśmy obronną ręką z dużych opresji choćby w Grudziądzu czy w Sosnowcu. Coś się chyba zacięło, bo w dwóch kolejnych meczach tracimy sporo bramek i musimy to szybko poprawić. Ale tak naprawdę, to zawsze najważniejsze trzy punkty. Jeśli w kolejnych meczach też wygrywalibyśmy 3:2, to na pewno wszyscy bylibyśmy zadowoleni.”

Marcin Kowalski:

„Bardzo cieszy zwycięstwo po kilku meczach, w których go zabrakło. Dla mnie był to bardzo udany mecz, ale te trzy moje asysty to naprawdę zasługa całej drużyny, bo tak akcje rozgrywali, że znajdowałem się na takich pozycjach, w których naprawdę sztuką byłoby źle piłkę dograć. A że partnerzy, Adam Kompała i Sebastian Gielza, skutecznie to kończyli, to tym większa radość. Bo te bramki przyniosły nam trzy punkty, tak upragnione. Bo były nam one naprawdę bardzo potrzebne by odzyskać tę cząstkę utraconej wiary w siebie i pewności siebie, po ostatnich trzech meczach, licząc Puchar Polski, bez kompletu punktów. Należało jak najszybciej przypomnieć sobie jak smakuje zwycięstwo, bo im później, tym trudniej by o to było. Udało nam się to, i to jest najważniejsze. Styl jest mniej ważny, bo w tym spotkaniu naprawdę wszystko musiało być podporządkowane temu przełamaniu się. A gdy to już mamy, to na efektowną grę przyjedzie jeszcze czas, i oby już w następnym spotkaniu.”