Jesień w czterech etapach

Od ostatniego gwizdka jesiennego, ligowego meczu minął już miesiąc. To dobry moment, by “na chłodno” podsumować to, co wydarzyło się w pierwszej części IV-ligowych rozgrywek w kontekście Ruchu Radzionków.

Etap I: Niepewność i falstart

Trener Marcin Trzcionka nie ukrywa, że zwłaszcza w pierwszej fazie przygotowań do zapowiadających się na wyjątkowo trudne zmagań, obawiał się o to, jaki zespół uda mu się złożyć do gry o punkty. Pomijając jednak pierwszy sparing z AKS-em w Mikołowie, kolejne gry kontrolne pokazały, że w krystalizującej się kadrze drzemie całkiem spory potencjał.

Przed sezonem drużynę wzmocniło trzech zawodników. Dwóch spośród nic – Kacper Sadlak i Piotr Kwaśniewski, wyszli na inaugurację ligi w Zbrosławicach. Jedynego gola w meczu z Dramą zdobył jednak ten trzeci – wprowadzony z ławki, wracający z wypożyczenia do Silesii Miechowice, Damian Dudziński. Jego gol okazał się “honorowym”, bo “Cidry” przegrały 1:2 z – ja się okazało – jedną z czołowych drużyn stawki. Ostatnie pół godziny tamtego spotkania dowodziło, że Ruch stać na rywalizację z każdym przeciwnikiem. Pozostawało pytanie: co by było gdyby tuż przed przerwą z rzutu karnego do remisu doprowadził Michał Szromek.

Drugą gorzką pigułkę trzeba było przełknąć już trzy dni później przy Knosały. Wtedy nikt jeszcze nie podejrzewał, że Victoria Częstochowa okaże się “czarnym koniem” jesieni. Goście wygrali 2:1, piękne trafienie Kwaśniewskiego okazało się tylko małą osłodą sytuacji, w której “Cidry” znalazły się po dwóch kolejnych porażkach. I gdy fani radzionkowian ściskali kciuki za przełamanie przy okazji wyjazdu do beniaminka z Kłobucka, po 90 minutach bezbramkowej rywalizacji ze Zniczem musieli zadowolić się pierwszym punktem. Jednym z “przekleństw” ekipy trenera Marcina Trzcionki zaczęły się stawać rzuty karne. Tym razem “jedenastkę” zmarnował Szymon Matysek.

Etap II: Wiatr w żaglach

Po trzech seriach Ruch miał tylko “oczko”, a jedyną ekipą bez dorobku pozostawał Orzeł Miedary. Stało się jasnym, że choć to dopiero początek rozgrywek, “Żółto-Czarni” już są na “musiku”. Każda kolejna strata punktów sprawiałaby, że drużyna trenera Marcina Trzcionki zakopywałaby się w dolnych rejonach tabeli.

Drogę ku jej górnej połówce rozpoczął mecz z Zagłębiem II Sosnowiec. Solidne spotkanie przełożyło się wreszcie na wygraną, choć kamień z serca zaczął gospodarzom spadać dopiero po przerwie. Jeszcze przy wyniku 1:0 sosnowiczanie mogli pokusić się o wyrównanie, ale sprawy w swoje ręce wzięła radzionkowska młodzież. Dwa razy na listę strzelców wpisał się Szymon Matysek, odkupując “winy” za popsuty rzut karny z Kłobucka. Kropkę nad “i” postawił Kacper Zalewski.

Mając w perspektywie wyjazd do najsłabszego na starcie beniaminka z Miedar radzionkowianie mogli snuć plany na szybkie wydostanie się z dołów tabeli. Trzeba było jednak uważać. Tydzień wcześniej Orzeł wygrał pierwszy mecz w sezonie, sensacyjnie pokonując w Katowicach miejscowy Rozwój. Pierwszą połowę z Ruchem też zagrał skutecznie, a bezzębne “Cidry” do szatni zeszły przegrywając 0:1. Ostre słowa w szatni, duża mobilizacja i radzionkowskie charaktery sprawiły, że po przerwie “Żółto-Czarni” staranowali gospodarzy, trzy razy pakując piłkę do ich sieci.

Ostatnim aktem najlepszej serii radzionkowian było starcie ze Spartą Katowice. Beniaminek naszpikowany zawodnikami z doświadczeniem na wyższych poziomach rozgrywek z Grzegorzem Goncerzem “nadział się” na wyjątkowo “nakręconego” rywala. Już do przerwy było 2:2, bo radzionkowianie mimo dobrej gry dwukrotnie dali się dogonić katowiczanom. Po zmianie stron za czerwoną kartkę “wyleciał” Marcin Kowalski. Ekipa trenera Marcina Trzcionki do końca walczyła jednak o pełną pulę, którą w samej końcówce sytuacyjnym uderzeniem zagwarantował jej Szymon Siwy. Wydawało się, że taki mecz i trzecia wygrana z rzędu pozwoli Ruchowi na zbieranie kolejnych “skalpów” w lidze. Tymczasem…

Etap 3: Niebezpieczna stagnacja

“Żółto-Czarni” przestali wygrywać, choć jeszcze kilka tygodni liczyli sobie kolejne mecze bez porażki. Cenne, wyjazdowe remisy z Szombierkami Bytom i Unią Dąbrowa Górnicza przyjmowali z szacunkiem ale i niedosytem, bo to Ruch miał w tych spotkaniach “piłki meczowe” na nodze. Rozczarowaniem był domowy podział punktów z Przemszą Siewierz, na więcej niż punkt liczyliśmy także w pojedynku z MKS-em Myszków. A że po drodze “Cidry” odpadły jeszcze z okręgowego pucharu Polski, o serii remisów przedłużającej passę gier bez porażki coraz częściej myślało się w kontekście spotkań… bez wygranej. Jeszcze na początku września radzionkowianie byli piątą siłą ligi z symboliczną stratą do podium, by po 10. serii gier osunąć się na 8 pozycję z raptem 2-punktową przewagą nad szeroką w tym sezonie strefą spadkową. Kiedy do serii czterech remisów dołożyli dwie porażki na wyjazdach do Katowic stało się jasne, że końcówka jesieni w Radzionkowie będzie wiązać się z presją podobną do tej, jak u progu całych rozgrywek.

Etap 4: Powrót na właściwe tory

“Żółto-Czarni” wspomnianą presję wytrzymali, za co należą im się duże brawa. Od trzech ostatnich meczów w roku w dużej mierze zależeć miała pozycja wyjściowa, z jakiej wiosną przystąpią do walki o status śląskiego I-ligowca. Unia Rędziny wyjechała z Radzionkowa z bagażem czterech goli, strzelanina w Gliwicach zakończyła się podziałem punktów, a domowe zwycięstwo ze Szczakowianką na pożegnanie jesieni pozwoliło rzutem na taśmę wdrapać się radzionkowianom na 8. pozycję i z niej – wyprzedzając wciąż jednak z minimalną przewagą całą grupę pościgową – szykować się do grania o lepszą przyszłość klubu.

– Mogliśmy i powinniśmy 5-6 punktów więcej. Ale widocznie tak musiało być. Ten sezon nauczył nas już, że w żadnym spotkaniu nie będzie łatwo, a każde kolejne spotkanie będzie toczyć się “na noże”, bo wszyscy walczą o to, by dostać się do nowej I ligi śląskiej. Mam nadzieję, że nam się to uda – mówił po ostatnim spotkaniu trener Marcin Trzcionka.

Ruch zawsze w dwunastu

Radzionkowianom z pewnością uciekło kilka punktów, do sięgnięcia po które często brakowało tylko szczegółów i lepszej skuteczności. Niepoliczalne są za to zdobycze, do których przyczyniło się zjednoczenie ekipy “Żółto-Czarnych” na boisku i poza nim. Kto śledził kulisy w naszej klubowej telewizji wie, jak mocno zmotywowaną całość stanowił jesienią Ruch. Kto zjawił się przy Knosały choć raz na własnej skórze przekonał się, ile wsparcia z trybun dostawali piłkarze “Cidrów”. Ruch Radzionków w starciu z pozostałymi rywalami zawsze dysponuje atutem nie do przecenienia – stałą grupą zaangażowanych w jego życie kibiców, pracowników, drużyny i sztabu. 21 zdobytych punktów to zdobycz cenna i wyszarpana z trudną, ligową konkurencją. Wierzymy, że to atmosfera jedności i determinacji “Żółto-Czarnego” środowiska, która wytworzyła się w ciągu ostatnich miesięcy, pchnie “Cidry” jeszcze wyżej. Jesienią ludzie Ruchu udowadniali, że nie mają w nawyku wyciągania białej flagi, podnoszą się w najtrudniejszych chwilach, a ich klub to miejsce wyjątkowe, które zasługuje na lepsze jutro.