Od ostatniego meczu żółto-czarnych minęło półtora tygodnia. Zadaniem trenera Kamila Rakoczego, który jednak w Pucharze Polski nie poprawodzi zespołu z ławki (w środę będzie zawieszony, a na ewentualnym finale nie będzie się mógł pojawić z powodów osobistych) było w tym czasie utrzymać znakomitę dosypozycję zespołu z finiszu czwartej ligi, w którym rozbili oni w Tychach mocny wiosną Tyski Sport II 5:1.
Radzionkowianie pamiętać z pewnością mogą mecz sprzed ponad roku w Wiśle rozegrany z ramach pierwszej rundu tegoż pucharu, wygrany przez “Cidry” w aż 7:1 (bramki: Wojsyk 2, Buchcik, Cepek, Rocki, Bąk, Hermasz). Jutro z pewnością także będą zdecydowanym faworytem meczu, ale sprawa podstawowa, to pozostawienie poprzedniego meczu w niepamięci, bowiem obecna drużyn WSS Wisła to personalnie inny, zdecydowanie mocniejszy zespół, który do ostatnich kolejek liczył się w walce o awans do czwartej ligi, a w pucharze w poprzednich rundach na własnym stadionie odprawiał innych czwartligowców: Wartę Zawiercie (1:0 po dogrywce) i MKS Myszków (4:1).