Kamień spadł z serc, czyli wygrana w Jaworznie ze Szczakowianką

Trener Wojciech Osyra:
Bardzo wyczekiwaliśmy tego zwycięstwa i pierwszych zdobytych wiosną bramek. Jesteśmy więc bardzo szczęśliwi, że tak się dziś stało, i dzięki temu w lepszych nastrojach możemy spędzić święta. Wierzymy mocno, że tak jak rundę zaczęliśmy dwoma remisami, potem przyszły dwie przegrane, tak dzisiejszy mecz rozpocznie serię dwóch zwycięstw na zakończenie sezonu zasadniczego, co może nam dać nienajgorszą pozycję wyjściową w grupie spadkowej, bo po porażce Piotrówki możemy być już pewni miejsca w pierwszej ósemce. Dzisiejsze zwycięstwo kosztowało nas dużo nerwów. Kiedy do rzutu karnego podchodził Damian Sadowski przyznam, że bardzo drżało mi serce, więc tym bardziej się cieszę, że Sadzik wytrzymał ciśnienie i uderzył tak spokojnie, pewnie. Był to bardzo ważny moment, bo na pewno zeszło z nas sporo ciśnienia. Bardzo szybko po przerwie zdobyliśmy drugiego gola, i prawdę mówiąc powinniśmy dołożyć jedną, a nawet dwie bramki. Ale nie chcę być zachłanny, najważniejsze są trzy punkty. Trudno jednak nie wspomnieć o tym, że gdy gramy dobrze, prowadzimy mecz, jesteśmy lepsi, nagle pozwalamy rywalowi wbić w zasadzie z niczego bramkę kontaktową, a to zawsze sprawia, że może być różnie. A tym bardziej, jak parę minut później łapie się czerwoną kartkę, i naprawdę trzeba już wszystkie siły przerzucić na defensywę, i wręcz drżeć o wynik. Radość z wygranej to jedno, ale na pewno jest też sporo materiału do analizy. Ale zrobimy to na spokojnie po świętach, najpierw dokładnie oglądając te sytuacje na wideo.