– W Orle Miedary byłeś prawdziwą gwizdą zespołu. Czy podobnie może być w Ruchu Radzionków?
– Z pewnością nie jestem żadną gwiazdą, ale przyszedłem tu po to by pomóc drużynie w awansie do trzeciej ligi w przyszłym sezonie. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, bo będziemy mięli kilku mocnych rywali także zgłaszających takie aspiracje, ale jeśli damy z siebie wszystko w każdym meczu, to jestem przekonany, że cel ten możemy osiągnąć. Za mną trzy bardzo udane sezony w Orle Miedary. Chciałbym jeszcze spróbować wyżej i w klubie, który zgłasza aspiracje walki o najwyższe cele, a dokładnie takim jest Ruch Radzionków.
– Trener Kamil Rakoczy mocno jednak zabiegał o sprowadzenie Cię do drużyny.
– Trenera Kamila Rakoczego nie znam, osobiście spotkałem go może raz. Ale cieszę się na tą współpracę, i rzeczywiście wiem, że trener chciał mnie w zespole, spodziewam się w związku z tym, że znajdzie się dla mnie miejsce na boisku. Choć naturalnie wiem, że muszę sobie je wywalczyć na treningach. Drużynę Ruchu znam, w szatni spotkam znajomych, bo jest tu choćby kilku chłopaków, którzy grali tu razem ze mną dziesięć lat temu. Myślę, że z wprowadzeniem się do zespołu nie będzie żadnego problemu.
– W swojej bogatej przygodzie z piłką nożną masz też około dziesięć lat temu dwa sezony w Ruchu Radzionków, z którym przeszedłeś drogę z czwartej ligi do drugiej.
– W czwartej lidze do ostatniej kolejki rywalizowaliśmy o zwycięstwo, ostatecznie jednak minimalnie lepszy był GKS Tychy. Wchodziła jednak wtedy w życie reorganizacja rozgrywek, i drugie miejsce dało nam promocję do ligi trzeciej, a zwycięzca awansował aż do drugiej. Zabrakło nam trochę szczęścia, ale trzeba przyznać, że Tychy także miały bardzo dobrą drużynę. W czwartej lidze grałem regularnie, po awansie do trzeciej trener w ataku miał już swoich zawodników i na nich stawiał. Ja nie czułem się gorszy, jednak szans na pokazanie się na boisku nie dostawałem za wiele. Cieszyłem się jednak z drużyną z awansu do drugiej ligi. Bardzo miło mi się do Ruchu wraca, bo przed grą w Miedrach rzeczywiście występowałem w wielu klubach, ale z nich wszystkich właśnie Ruch Radzionków oraz Walkę Zabrze wspominam najlepiej. W Radzionkowie była wtedy świetna atmosfera w szatni, słyszałem, że i teraz mogę na to liczyć.
– Tych awansów masz w swoim CV więcej.
– Zgadza się. Dla Orła Miedary strzeliłem ponad sto bramek, wywalczyłem z tym klubem awans z A-klasy do ligi okręgowej. Dużo wcześniej cieszyłem się z awansu z Polonią Bytom, potem zaliczyłem dwa, czy raczej półtora awansu tutaj z Ruchem, choć przy tym do ligi drugiej nie miałem za bardzo udziału, następnie udało nam się Gwarka Tarnowskie Góry wprowadzić do czwartej ligi. Kilka awansów rzeczywiście mam już za sobą, mocno wierzę, że kolejny dopiszę do tej listy już w najbliższym sezonie.
– Strzelając co sezon kilkadziesiąt bramek w lidze okręgowej czy w A-klasie nie było propozycji by spróbować sił w wyższej lidze?
– Właściwie co pół roku miałem propozycje z klubów z wyższych lig. Można jednak chyba powiedzieć, że pasowała mi gra w Miedarach, albo te oferty nie były zbyt konkretne, albo też prezesowi klubu bardzo zależało by mnie zatrzymać. Teraz jednak przyszedł czas na zmianę. Cieszę się, że jeszcze spróbuję sił w wyższej lidze, a kto wie, bo mam umowę na jeden sezon, ale może być ona przedłużona, czy z Ruchem nie posmakuję także trzeciej ligi. Mocno w nasz awans wierzę.
– Czego spodziewasz się po czwartej lidze?
– W okręgówce jest kilka zespołów prezentujących wyższy poziom, ale więkoszość ligi od nich wyraźnie odstaje. W czwartej lidze ten poziom będzie z pewnością bardziej wyrównany, a czołowe kluby zdecydowanie mocniejsze niż najlepsi w okręgówce. Na pewno boiska będą też trochę lepsze, bo w niższej lidze różnie z tym bywało. Myślę, że gra tutaj będzie samą przyjemnością.