Nawet na punkt zabrakło argumentów. GKP Gorzów Wielkopolski – Ruch 1:0

Piłkarze Ruchu Radzionków na jeden z najdalszych wyjazdów w pierwszej lidze, a zarazem w swój pierwszy w tej klasie rozgrywkowej mecz na obcym boisku, nie wyruszyli na pewno w roli faworyta. Wysokie zwycięstwo Gorzowskiego Klubu Piłkarskiego nad trzecią drużyną poprzedniego sezonu w premierowej kolejce kazało podopiecznym trenera Rafała Góraka mieć się na baczności. Akcje oskrzydlające i ofensywna gra w pierwszych minutach – wiadome było, iż jest to najmocniejsza broń rywala z ziemi lubuskiej.

I faktycznie Ruch od początku meczu starał się utrzymywać piłkę jak najdalej od swojej bramki, przejmując w pierwszych minutach gry inicjatywę. Już na początku meczu dwa ofensywne wejścia radzionkowian nie skończyły się sytuacją strzelecką. Zabrakło w nich dobrego, ostatniego podania.
Ale już w 3 minucie cała taktyka „wzięła w łeb”. GKP wyszedł z kontrą, zacentrował Januszewski, a akcję celnym strzałem głową, trzeba przyznać pierwszej urody, zamknął Drozdowicz, który w walce o górną piłkę okazał się lepszy od goniącego go Andrzeja Niewulisa.
Stracona szybko bramka wprowadziła w poczynania gości sporo nerwowości. W 6 minucie po rzucie rożnym zakotłowało się w polu karnym i jego okolicach Ruchu, ale oblężenie bramki Jacka Jankowskiego było nieskuteczne, bo wszystkie próby strzałów zatrzymywały się na obrońcach z Radzionkowa.
W 8 minucie Janicki uprzedził wychodzącego na wole pole Dawida Jarkę, by szybko rozpocząć kontrę GKP, po której bliski szczęścia Jasiński, który spudłował z kilku metrów. To powinna być druga bramka.
Ta sytuacja obudziła radzionkowian, którzy wreszcie wrócili do gry z samego początku meczu. Czyhający na kontry miejscowi nie dawali się zaskoczyć albo sprzyjało im szczęście. W 12 minucie Paweł Giel uderzył celnie z dystansu, ale jego strzał był zbyt lekki by sprawić kłopoty Janickiemu. Minutę później koronkowa akcja Ruchu  pozwoliła dwóm skrzydłowym znaleźć się z piłką nieopodal bramki. Jednak podanie Przybyckiego do niepilnowanego Piotra Giela przejął łatwo bramkarz gorzowian.
W minucie 15 fatalnie wykonany rzut rożny przez gości zamienił się… w kontrę gospodarzy, która jednak nie zakończyła się strzałem, mimo iż przewagę liczebną przed bramką Jankowskiego miała drużyna atakująca.
Przed szansą w 16 minucie stanął Dawid Jarka, ale jego strzał z półobrotu został zablokowany. Trzy minuty potem Piotr Giel dobrze zacentrował do Piotra Rockiego, któremu jednak nie pozwolił oddać strzału obrońca.
Rodząca się z minuty na minutę przewaga przyjezdnych, zaczęła słabnąć. Kiedy na trybuny w 29 minucie dotarli spóźnieni kibice z Radzionkowa i zaprzyjaźnionej Nowej Soli, na boisku trwała już zacięta walka w środku pola, przeradzająca się w inicjatywę Gorzowskiego Klubu Piłkarskiego. Strzał z dystansu w 30 minucie został zablokowany, a po chwili główka Drozdowicza przeleciała tuż obok słupka. Minutę później uderzył Petřík, ale chybił o kilka metrów.
W 32 minucie oglądano zablokowaną próbę Piotra Giela z narożnika pola karnego.
W odpowiedzi po sześćdziesięciu sekundach główka Petříka minęła bramkę.
Kolejną minutę później za głowę mógł się złapać Paweł Giel. Jego dobry strzał zza szesnastki minimalnie minął słupek. W 36 minucie próbował Tomasz Rzepka z dalekiego rzutu wolnego, ale celność jego strzału lepiej przemilczeć. W 37 minucie dobra prostopadła piłka od Pawła Giela wypuściła na wolne pole Jarkę, ale znów  szybszy był wychodzący z bramki Janicki.
W 41 minucie zamieszanie przed bramką Ruchu nie zakończyło się strzałem.
Pod drugą bramką w 43 minucie błąd wychodzącego z bramki i nie łapiącego piłki Janickiego po rzucie rożnym wykonywanym przez Rockiego został niewykorzystany. Ale naprawdę groźnie było dwie minuty później, kiedy Jarka minął w polu karnym obrońcę, ale naciskany przez niego uderzył nad poprzeczką.

Drugą połowę znów lepiej zaczęli zmuszeni do ofensywy goście. Strzał z rzutu wolnego w 50 minucie Przybeckiego minął w dużej odległości słupek. W 53 minucie Wojciech Mróz uderzył tuż zza pola karnego, a piłkę złapał Janicki. W minucie 58 Marcin Kowalski spróbował szczęścia płaskim strzałem z daleka – jednak kilka metrów od bramki.
I znów zaczęła się rodzić przewaga gospodarzy, na którą piłkarze Ruchu do końca meczu nie potrafili odpowiedzieć. W 61 minucie strzał z dystansu zatrzymał się jeszcze na Marcinie Dziewulskim. Ale w 70 minucie podobna próba Feciucha była już celna, a z kłopotami, na raty mokrą futbolówkę złapał Jankowski. Dwie minuty później przed szansą stanął Jasiński, który jednak poślizgnął się na śliskiej murawie przy próbie strzału. Po chwili uderzenie z dystansu przeleciało nad poprzeczką.
W 74 minucie aż podskoczyli kibice widząc już piłkę po raz drugi w siatce. Ale efektowna główka Petříka o centymetry minęła bramkę Ruchu.
W minucie 77 błąd Jankowskiego, który skiksował przy wyjściu po piłkę za pole karne, miał szansę wykorzystać Drozdowicz mający przed sobą pustą bramkę, ale chybił próbując lobu z daleka.
Druga bramka dla GKP wisiała w powietrzu. Kolejna znakomita okazja gospodarzy miała miejsce w 79 minucie, ale Kaczmarczyk w dobrej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Miejscowi fani znów oczami wyobraźni widzieli drugiego gola w 87 minucie, ale rzut wolny Łuszkiewicza, przedłużony przed bramką, przeleciał tuż obok słupka.
W doliczonym czasie gry po raz kolejny pod bramką Ruchu zapalił się alarm, jednak Jankowski świetnie obronił strzał z bliska Ilkaw-Gołąba.

Trener gości nie próbował usprawiedliwiać porażki brakami kadrowymi. GKP był tego dnia obiektywnie lepszy. Ale kiedy dociskany przez dziennikarzy Górak przyznał, że brakowo mu w meczowej osiemnastce aż sześciu zawodników, którzy najpewniej w normalnych warunkach zaczęliby ten mecz w pierwszym składzie, trener gospodarz Krzysztof Pawlak wymownie westchnął i z niedowierzaniem pokręcił głową.