Trener Wojciech Osyra:
Bardzo chcieliśmy godnie uczcić dziejszym występem piękny jubileusz 95-lecia Ruchu Radzionków. Każdy z nas bardzo się cieszył, że mógł wziąć udział w tym wydarzeniu. I myślę, że udało nam się dołożyć swoją cegiełkę do tego święta przygotowanego przez zarząd, a stworzonego dla kibiców. Nie był to może najlepszy mecz, ale z pewnością wynikiem i czterema strzelonymi bramkami sprawiliśmy satysfakcję naszym kibicom, a o to przecież chodziło przede wszystkim. Mecz bardzo dobrze się dla nas ułożył, i chwała Tadkowi Urbainczykowi za to, że wykazał taką zimną krew w dwóch pierwszych naszych sytuacjach. Prowadząc po niespełna dziesięciu minutach dwoma bramkami grało nam się łatwiej. Ale na pewno w tym okresie gry mogliśmy się spisać lepiej, bo mamy ku temu sposobności i umiejętności. Stracony zaraz na początku drugiej połowy gol wprowadził trochę nerwowości, ale wszyscy mamy dużą wiarę w ten zespół, i wiemy, że nawet jak się niekorzystnie dla nas sprawy boiskowe ułożą, to jesteśmy w stanie na swoją korzyść obraz gry i wynik odwrócić. Potwierdziło się to w środę, potwierdziło i dziś, bo mimo, że przeciwnik złapał kontakt, to jednak kontrolowaliśmy do końca mecz i potwierdziliśmy to dwoma kolejnymi bramkami.
Marcin Trzcionka:
Podeszliśmy do tego meczu, jak do każdego innego, ale na pewno w podświadomości każdego z nas siedziało to, że dziś jest święto naszego klubu, i że tym bardziej nie możemy zawieść. Myślę, że było to widać w pierwszych minutach meczu, kiedy szybko strzeliliśmy dwie bramki. Dokładnie zrealizowaliśmy w ten sposób przedmeczowe założenia, bo naszym celem było zacząć wysoko, szybko ustawić sobie wynik, a potem spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku. Wydaje mi się jednak, że po drugim strzelonym golu tego spokoju było aż za dużo. Mieliśmy stanąć z tyłu, odbierać piłkę i kontrować rywala, a zupełnie nam się to długimi fragmentami nie udawało. Efektem tego była bramka dla Polonii tuż po przerwie. I chyba dopiero ona nas obudziła, bo od tego momentu to już my w pełni zaczęliśmy kontrolować mecz. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa.
Damian Sadowski:
Znakomicie zaczęliśmy ten mecz, zagraliśmy agresywnie, ofensywnie, ale potem w nasze szeregi zdecydowanie wkradło się za dużo rozluźnienia. W wyniku tego oddaliśmy pole przeciwnikowi. W szatni mocno mobilizowaliśmy się na drugą połowę, a tymczasem ledwo się ona rozpoczęła, a już rywal strzelił kontaktowego gola. Na szczęście potem szybko odzyskaliśmy kontrolę nad meczem. Było to spotkanie podobne do tego w środę w Kamienicy Polskiej, nie tylko wynikiem końcowym, ale także tym, że znów nie mieliśmy zbyt wielu okazji bramkowych, ale wykazaliśmy się w nich dobrą skutecznością, niemal wszystkie wykorzystaliśmy. Przynajmniej mi bardzo dobrze się dzisiaj grało, lubię jak na trybunach jest dobra atmosfera, a dziś – jak na warunki czwartoligowe – przyszło na stadion naprawdę sporo kibiców, i tylko szkoda, że pogoda im tak nie sprzyjała, bo nam piłkarzom dobrze się gra w deszczu. Przez święto klubu motywacja była trochę większa niż zazwyczaj, i dlatego tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa i z czterech zdobytych bramek, a ja osobiście z dwóch asyst, jedynym minusem jest stracona bramka.
Tadeusz Urbainczyk:
Bardzo się cieszę z trzech zdobytych dziś bramek, co jest moim najlepszym wynikiem w lidze, ale najważniejsze jest zwycięstwo drużyny. A udało nam się drugi raz z rzędu wygrać w stosunku 4:1, dlatego mamy powody do zadowolenia, a ja rzeczywiście mam satysfakcję, że mogłem swoimi bramkami wspomóc w tym naszą drużynę. Po niespeła dziesięciu minutach prowadziliśmy już 2:0, i oby częściej tak udawało nam się otwierać mecz. Potem nie było najlepiej, ale zwycięzców się przecież nie sądzi. Bardzo chciałbym podziękować kibicom, że mimo złej pogody tak licznie nas dziś wspierali. Nie wiem, jak innym, ale mi znakomicie się grało w takiej atmosferze. Na pewno była presja tego, że na urodziny klubu nie możemy zawieść, że musimy utrzymać pewien poziom, ale myślę, że poradziliśmy sobie z nią, o czym najlepiej świadczyły pierwsze minuty meczu.