Trener Wojciech Osyra:
Mimo gry przez niemal osiemdziesiąt minut w dziesiątkę przeciw jedenastu rywalom, to my przez zdecydowaną większość czasu kontrolowaliśmy spotkanie i prowadziliśmy grę. Trochę chaosu wprowadziła tylko czerwona kartka, i w sytuacji, w której nie powinno nam się nic stać, w ciagu kilku minut Pilica wyszła na prowadzenie. Najważniejsze jednak w tym meczu było to, że w tak trudnej sytuacji moi zawodnicy pokazali ogromny charakter i wolę walki, i za to im chwała. Mieliśmy w założeniach przećwiczyć dziś kilka wariantów pod LKS Bełk, ale tak szybko otrzymana czerwona kartka, zmusiła nas do weryfikacji tych planów i skupienia się na innych celach. Tak się złożyło, że przećwiczyliśmy wariant gry w osłabieniu, choć mam wielką nadzieję, że to akurat na baraże nam się nie przyda. Bardzo w tej sytuacji cieszyło, że nie było w ogóle widać, że jest nas mniej na boisku, a w efekcie tego, że to my prowadziliśmy piłkę, zmuszając przeciwnika do biegania za nią w tym upale, zachowaliśmy na decydujące fragmenty meczu więcej sił od Pilicy. Naprawdę to duża rzecz, przy osłabieniu, przy takiej pogodzie, i przy tak zdeterminowanym, bo walczącym o utrzymanie, przeciwniku. Trudno na gorąco ocenić czy Tomasz Wandzik mógł się lepiej zachować w 13 minucie, czy nie było jakiś błędów w ustawieniu muru i bramkarza przy traconych z rzutów wolnych bramkach. Musimy to na spokojnie obejrzeć na wideo. Na pewno jednak poprzedziły te wydarzenia nasze błędy i straty w środku pola. Nie możemy dopuszczać do tego, by takie rzeczy nam się przytrafiały w sytuacji, gdy prowadzimy grę i operujemy piłką, posiadając ją niemal w dziewięćdziesięciu procentach. Zawsze może się to przerodzić w sytuację bramkową czy w stały fragment gry. Dziś mieliśmy znakomity przykład, jakie mogą być tego skutki.