Po meczu z Zielonymi: ataki zaskoczyły dopiero po przerwie

Trener Damian Galeja:
Nie mogę powiedzieć, że pierwsza połowa nam nie wyszła. Realizowaliśmy swoje założenia, graliśmy to, co sobie powiedzieliśmy przed meczem. Na pewno zabrakło finalizacji naszej gry w postaci sytuacji podbramkowych, choć akurat mogliśmy wynik otworzyć już na samym początku meczu, kiedy swoją sytuację miał Piotr Rocki. Duża w tym zasługa zawodników rywala, którzy dość nisko i mądrze się bronili, wyprowadzając kilka groźnych akcji. Naprawdę bardzo wysoko nam poprzeczkę postawili. W drugą połowę, także dzięki zmianom w składzie, weszliśmy wręcz idealnie. Zdobyta już na samym początku bramka, podcięła skrzydła Zielonym, a nam pozwoliła nabrać rozpędu, i stwarzać sobie kolejne sytuacje bramkowe. Dwie z nich udało się zamienić na gole.

Szymon Tutaj:
Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Trener na przedmeczowych odprawach mówił nam, że sztab szkoleniowy obserwował ich dokładnie, i że ten zespół absolutnie nie zasługuje na tak słabą pozycję w tabeli, jaką zajmuje. I potwierdziło się to w pierwszej części meczu. Ustawili się głęboko na swojej połowie całą drużyną, co bardzo utrudniało nam grę, a co przełożyło się na bardzo małą liczbę sytuacji podbramkowych. Ale też trzeba przyznać, że też sami jesteśmy sobie tego winni, bo graliśmy za wolno, za dużo było indywiudalnych akcji, za dużo kontaktów z piłką. Powiedzieliśmy sobie kilka cierpkich słów w szatni, i po przerwie to zadziałało, bo wyszliśmy na boisko podwójnie zmotywowani, i od razu nasza gra odpaliła, i szybko strzeliśmy dwie pierwsze bramki. Najważniejsza była ta pierwsza, bo po jej stracie Zieloni się otworzyli, i dla nas znalazło się więcej miejsca do przeprowadzania kolejnych ataków.

Sponsorem meczu Ruchu z Zielonymi Żarki była firma: