Po porażce w Ciochowicach

Stworzyliśmy sobie dziś tyle klarownych, czystych, stuprocentowych sytuacji, że można by nimi obdzielić kilka meczów. Mieliśmy mnóstwo dośrodkowań, wiele dobrych akcji oskrzydlających, wyprowadzających piłki na pozycje strzeleckie. Dopadła nas jednak niemoc, nic nie chciało wpaść, bardzo ciężko nam szło pod bramką. Myślę, że gdyby raz udało się nam trafić, padłyby i kolejne bramki. Przeciwnik zaś do momentu, kiedy wyprowadził akcję, która przyniosła mu rzut karny, nie zbliżył się nawet do naszej bramki. To była ich pierwsza akcja, i chyba zarazem ostatnia, jaką sobie stworzyli. To jest jednak urok piłki nożnej, że czasami pod bramką rywala zupełnie nie idzie, i mecz, w którym jest się zdecydowanie lepszym, nie wygrywa się. Dlatego nie mam pretensji do moich piłkarzy, bo zostawili na boisku dużo zdrowia, od początku do końca ambitnie walczyli, zrobili wszystko co, w ich mocy by ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Mieliśmy swoje założonia, i konsekwetnie je realizowaliśmy, i naprawdę z gry można było być zadowolonym. Zabrakło tylko trafienia. Taki to już urok piłki nożnej, bo gdyby była ona tak przewidywalna, że ten co ma więcej sytuacji zawsze wygrywa, to nie byłaby taka ciekawa. Jestem pewny, że ta porażka tylko spotęguje sportową złość w zespole, wyzwoli dodatkową ambicję i determinację, mentalnie przygotuje nas do kolejnych meczów, tylko nas wzmocni – powiedział po meczu trener Wojciech Osyra.