Po wygranej z Polonią Poraj: mecz z Gwarkiem siedział w głowach

Trener Damian Galeja:
Muszę przyznać, że po nieudanym pod względem wyniku, choć nie samej gry, bo ta jednak była zgodna z założeniami przedmeczowymi, meczu z Gwarkiem w Tarnowskich Górach obawialiśmy się spotkania z Polonią Poraj, bo spodziewaliśmy się, że to będzie siedziało w naszych głowach. I rzeczywiście było to widać, choć w tygodniu zrobiliśmy wszystko, by przegraną sprzed tygodnia zostawić już jak najdalej za sobą. Polonia do tego okazała się wymagającym rywalem, udowodniła w kilku momentach, że drzemie w niej duży potencjał ofensywny. I dlatego ten mecz przebiegał nie w tak szybkim tempie, do jakiego mogliśmy przyzwyczaić kibiców poprzednimi występami i wysokimi wynikami na swoim stadionie. Gra nam się momentami nie kleiła. Cieszę się, że mimo tego strzeliliśmy rywalowi trzy bramki – jedną z rzutu karnego, a dwie po naprawdę ładnych akcjach. Cieszę się, że podnieślimy ten mecz fizycznie, ale też mentalnie, bo tego się najbardziej obawialiśmy. Na pewno gdybyśmy grali o tylko jedno tempo szybciej, to i sytuacji było więcej, i być może bramek, i też pewnie inaczej wyglądałaby końcówka, a tak wkradł się w nasze szeregi wtedy duży nieład taktyczny, i przeciwnik zaczął łatwo znajdować przestrzeń do groźnych ataków z kontry.

Patryk Cepek:
Cieszę się, że mogłem dziś pomóc zespołowi swoimi asystami w odniesieniu zwycięstwa. Po meczu z Gwarkiem, który przegraliśmy, a który mogliśmy wygrać, drzemała w nas sportowa złość, i udało nam się ją wyładować w meczu z wiceliderem. Na pewno jednak nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, na za dużo pozwoliliśmy rywalowi, choć gdy się strzela trzy bramki nie tracąc przy tym żadnej, to nie ma co narzekać, bo jest to bardzo dobry wynik.

Robert Wojsyk:
Bardzo chcieliśmy udowodnić, że porażka przed tygodniem była tylko wypadkiem przy pracy, i że jesteśmy w stanie wygrywać przekonująco nawet z najlepszymi w lidze, bo do takich z pewnością zalicza się Polonia Poraj. Być może chcieliśmy tego troszkę za bardzo, i nie do końca poradziliśmy sobie z presją. Mimo to mieliśmy cały czas kontrolę nad meczem, a rywal dopiero przy wyniku 3:0, kiedy trochę się rozluźniliśmy, zaczął sobie stwarzać sytuacje, wcześniej będąc trzymanym raczej z dala od naszej bramki. 3:0 z wiceliderem to naprawdę bardzo dobry wynik. Cieszy, że znów utrzymujemy u siebie czyste konto z tyłu, cieszy, że znów strzelamy kilka bramek. Ja jestem napastnikiem i rozliczany jestem z goli, i cieszę się, że w kolejnym meczu udało mi się znaleźć drogę do siatki. Najważniejsze jest jednak to, że wygyrwamy. I oby tak dalej.