Pod szatniami: zwycięstwo nie przyszło łatwo

Piotr Łopuch:

Bramka zdobyta na samym początku meczu dodała nam wiary w siebie. Ale trzeba przyznać, że nie był to łatwy mecz. Każdy kolejny gol jednak dodawał nam sił. A te siły były nam potrzebne bo przez przez większość czasu byliśmy w defensywie. Widzieliśmy, że rywal jest bardzo groźny na skrzydłach. I mimo tego daliśmy się kilka razy zaskoczyć, byliśmy momentami spóźnieni, zostawialiśmy za dużo miejsca drużynie z Bydgoszczy. Na szczęście potrafiliśmy też wyprowadzać kontry, które dla rywala okazywały się zabójcze. I to najbardziej cieszy. Choć na pewno było nas dziś stać by dłużej utrzymywać się przy piłce. Taki jest futbol, to jego całe piękno, że nie zawsze lepszy wygrywa. Dziś my się cieszymy, a Zawiszę czeka smutny powrót do domu. Ale dobrze wiemy, że taka historia nieprędko się powtórzy. Dlatego już skupiać się z całej siły musimy na Wiśle Płock, by tam zagrać równie skutecznie, ale na pewno też lepiej niż dzisiaj.


Marcin Dziewulski:

Na pewno ta wygrana nie przyszła nam tak łatwo, jak sugerowałby to wynik. Zwyciezców się nie sądzi, ale dziś to raczej Zawisza grał w piłkę, a nie my. Ale to czasami tak jest, że się gra w piłkę, a traci się bramki. Cieszymy się, że stwarzaliśmy sytuacje i że potrafiliśmy je zamienić na gole. Ale o ile z ilości zdobytych bramek, z wyniku możemy być zadowoleni, to ze stylu gry już nie. Szczegolnie w drugiej połowie rywal zmusił nas do głębokiej defensywy, piłkę nieraz wybijaliśmu po prostu na oślep. Dlatego tym bardziej doceniać musimy tą wygraną, tak dużą różnicą bramek, bo takie mecze nie zdarzają się codziennie. Cieszyć może też na pewno postawa zmienników, którzy swoją grą dali nam odetchnąć w końcówce. Pokazaliśmy wtedy właśnie charakter i że jesteśmy prawdziwą drużyną. Ale wiele w naszej grze jest jeszcze do poprawy.

Łukasz Tumicz:

Gdy wchodziłem na boisko, przy prowadzeniu 2:0, otrzymałem od trenera założenia by utrzymać się przy piłce, i zachować to prowadzenie. Tymczasem szybko po moim wejściu straciliśmy gola i zaczynało robić się nerwowo. Już mogłem się zacząć obawiać, że zostanę okrzyknięty takim złym talizmanem, ale na szczęście już drugi raz nie daliśmy się w obronie zaskoczyć przeciwnikowi, a do tego wyprowadziliśmy dwie kontry. Dwa razy Adam Giesa wyśmienicie mnie obsłużył, a mi pozostało dopełnić formalności, bo gdybym tych sytuacji nie trafił, to miałby na mnie prawo sypać się gromy. Gdyby za każdym razem moje wejścia okazywały się tak pomocne drużynie, dokładały cegiełkę do zwycięstw, przynosił gole, to nie mam nic przeciwko bym zawsze pojawiał się na boisku z ławki rezerwowych. Ale oczywiście liczę na coś więcej. Mam nadzieję, że te dwie zdobyte dziś bramki nie będą moimi jedynymi, a że w każdym z kolejnych meczów uda mi się też trafiać.