Pomocnik Ruchu Radzionków dopiero w tym roku zadebiutował w dorosłej piłce. Szybko stał się podstawowym ogniwem jedenastki żółto-czarnych i zwrócił na siebie uwagę trenera Stefana Majewskiego. – Taka kadra to dla mnie spore przeżycie i motywacja do tego, by nie zakończyło się na juniorach i na jednym epizodzie. Muszę teraz walczyć o miejsce w składzie na mecz z Odrą, bo też przecież nie wiadomo czy wystąpię. A Czwartego października kolejny mecz Pucharu Narodów i chcę postawą w lidze jeszcze raz przekonać do siebie trenera Polski U-20 – zapowiada „Miły”. 19-latek zagrał 45 minut z Uzbekistanem, a w meczu z Włochami usiadł na ławkę. – Liczyłem na to, że trener da mi szansę również w tym drugim spotkaniu, ale tego pierwszego meczu do udanych nie zaliczę. Słabo zagraliśmy bokami i w przerwie trener dokonał dwóch zmian – przyznaje kadrowicz, którego zmiennik w meczu z Uzbekami – Tomasz Hołota, trafił do siatki rywala ustalając wynik na 1:1.
Jak młodego kadrowicza przyjęła po powrocie szatnia Ruchu? – Jak to nasza szatnia. Były żarty i docinki. Z przekąsem pytali: „kadrowicz czy umyć buty?” – śmieje się Przybecki, który dodaje, że to również sympatyczne. Sodówka mu jednak nie grozi. – Nie ma o tym mowy. Zresztą nawet nie jestem z siebie zadowolony – przekonuje.